10.

16 1 0
                                    

❝Miłość to jak bardziej się
martwisz o kogoś niż o siebie❞

Olaf

,,Kraina Lodu"


Mama Adriena ma mały sklep z antykami. Nazywa się on ,,U Paprotki". Pani Agreste sprzedaje tu głównie meble. Można u niej kupić różne naszyjniki, bransoletki, kolczyki czy pierścionki. Oprócz tego można tu znaleźć stare wazony. W moim typie jest biżuteria z pierwszej połowy dwudziestego wieku. Bardzo mi się podoba srebrny naszyjnik w kształcie serca, który pośrodku ma mały diamencik, który wygląda jak spadająca gwiazda. Kosztuje on sto euro. Mnie niestety na niego nie stać. Dlatego codziennie po szkole zaglądam tutaj i go z daleka podziwiam. Sklep pani Emilie znajduje się zaraz obok mojej ulubionej księgarni, w której pracuje Nathaniel. Dlatego, kiedy idę po nową książkę, przychodzę też tutaj, aby popatrzeć na medalion. Z nadzieją, że on nadal tam będzie czekał na mnie, aż w końcu go kupię.

Kiedy byłam mała, to razem z moją siostrą Lilą zbierałyśmy pieniądze na prezent dla mamy.

Właśnie w sklepie u pani Agreste znalazłyśmy otwierany naszyjnik z miejscem na zdjęcie dla naszej mamy z okazji jej święta. Nie pamiętam, ile dokładnie wtedy kosztował. Byłam wtedy mała i nie zwróciłam uwagi na cenę. Razem z siostrą pomogłyśmy rodzicom w piekarni przez tydzień. Przez resztę miesiąca sprzedawałyśmy zimną lemoniadę.

W ten sposób udało nam się zebrać pięćdziesiąt euro na prezent. Pamiętam, jak byłyśmy dumne, kiedy wręczyłyśmy tacie nasze wspólne oszczędności. Byłyśmy wtedy przekonane, że jest to większa część sumy.

Teraz wiem, że ten naszyjnik o wiele więcej kosztował. Nigdy nie zapytałam taty, ile tak naprawdę zapłacił za prezent dla mamy.

Nagle zza zaplecza wychodzi Agreste.

- O, cześć.

- Hej, a co ty tutaj robisz? - pytam.

Z prędkością światła przenoszę swój wzrok na czarno-różowy globus. Na pewno spodobałby się Lili. Ucieszyłaby się, gdyby dostała go na Boże Narodzenie. To będzie dla niej idealny prezent na święta.

- Yyy... To jest sklep mojej mamy. Pamiętasz Cheng? Czy zapomniałaś o tym?

- Ja miałabym zapomnieć? Oczywiście, że pamiętam, ale jeszcze nigdy cię tutaj nie spotkałam. Pracujesz tutaj?

- Nie, chciałem tylko coś podrzucić mamie. A dzisiaj się okazało, że jutro muszę pojechać za Paryż po komplet krzeseł - powiedział, robiąc kwaśną minę. - Dwie godziny w jedną stronę.

Współczuję mu. I to bardzo. Lekko zakręciłam kulą.

- Ile kosztuje ten globus? - Naprawdę muszę go kupić. Lila byłaby nim bardzo zachwycona.

- Sprawdź na metce. Tam powinna być podana cena. - odparł, opierając się o ladę. - Powinnaś pojechać tam ze mną.

- Gdzie? - pytam wyrwana z tematu - Gdzie mam z tobą pojechać?

- Po krzesła. Do Avallon.

Ja mam pojechać razem z Adrienem Agrestem po krzesła? Marzę o tym! Wreszcie moje marzenia zaczynają się spełniać. W duszy cieszę się jak pięcioletnie dziecko.

Nie mogę już się doczekać naszej podróży.

- Może bym z tobą pojechała, gdybym nie dowiedziała się, że będziesz takim gburem - postanowiłam się z nim trochę podroczyć.

- Jak zgodzisz się pojechać, to będę w lepszym humorze. Obiecuję! Słowo kocura. Przyrzekam na swoje dziewięć kocich żyć, że będę w o wiele lepszym humorze niż teraz.

- Rany, dzięki Adrien.

- Nie ma za co Cheng. - To powiedzenie stało się teraz jego ulubionym.

Bierze mnie za rękę i na jej wierzchu składa pocałunek. Nie umyję tej ręki aż do swojej śmierci! Przyrzekam na słowo!
Marinette, nie zachowuj się jak idiotka. Dobrze, że nie powiedziałam tego wszystkiego na głos. Byłoby wtedy bardzo dziwnie i bardzo niezręcznie.

- To jedziesz? Czy nie? - blondyn ponawia swoje zapytanie.

- Muszę się zastanowić. - No co? Muszę go trochę powkurzać.

- No weź dziewczyno! Rodzina wyprzedaje cały dom. Mężczyzna, który tam mieszkał, był ciężko chory. Mogę się teraz założyć, że znajdzie się tam parę rzeczy z lat sześćdziesiątych czy nawet pięćdziesiątych. Możesz tam sobie jeszcze coś kupić. Lubisz stare rzeczy, prawda?

- Tak, lubię - odpowiadam. Jestem zdziwiona, że o tym wiedział. Teraz Adrien przekonał mnie w stu procentach, żebym z nim jutro pojechała. - Szczerze mówiąc, to zawsze chciałam pojechać na taką aukcje.

- To co? W takim razie mam jutro przyjechać po ciebie o siódmej?

- Co?! O siódmej?! Przecież jutro jest sobota! Nie możemy pojechać tam trochę później?

Kto normalny wstaje w sobotę tak wcześnie? Znacie takie przysłowie? Kto rano wstaje, temu Pan Bóg w kość daje. Nie chciałabym, żeby moim kończyną coś się stało. Tym bardziej że, ja rano nie funkcjonuję o tak wczesnej porze. Musiałabym wypić wtedy z około dziesięciu kaw, żeby jakoś przeżyć tę sobotę.

- Niestety nie możemy później wyjechać. Przykro mi, ale jeśli nie będziemy tam szybko, to mogę nie zastać tam tych krzeseł, bo mogą zostać już wyprzedane.

Teraz jest już wszystko jasne.

- Okej, dobrze. Rozumiem. To może być ta siódma. Do zobaczenia jutro.

- Do zobaczenia.

Wracam do domu. W skowronkach. Pojadę za Paryż razem z Adrienem! Marinette Dupain-Cheng nadciąga na poszukiwania staroci.

Nadciągam przygodo!

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
29.10.23

Co powiecie na mały maraton?

Maraton 1/4 🎃

Pamiętaliście dzisiaj o zegarkach?

To All The Boys | MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz