Rozdział IV. Srebro.

191 12 6
                                    

Gdy Inez wróciła do domu, Nanny przekazała jej, że Derek wyszedł już z aresztu.

- Czyli uznali go za niewinnego? – Dopytała się, ciesząc się w duchu, że Hale jest już wolny. Ciotka kiwnęła głową i powiedziała:

- Stwierdzili, że oba morderstwa popełniło dzikie zwierzę. Więc nie mogli go dłużej trzymać.

Inez chwilę obserwowała jak ciotka zalewa wrzątkiem suszone liście czarnej herbaty i miesza łyżeczką stukając o brzegi naczynia. Robiąc to wyraziła swoją dezaprobatę dla obecnej policji hrabstwa jednakże Inez była daleka od jej słów. W jej głowie pojawiała się cały czas jedna myśl. Jak mam o tym wszystkim powiedzieć Stilsowi? O ile w ogóle chce mu cokolwiek mówić.

– Jak poszło dzisiaj naszemu młodemu wilkołakowi? – Zapytała nagle ciotka, spoglądając na nią znad parującej herbaty. Inez ocknęła się z zamyślenia i podniosła głowę.

- Dał sobie radę. – Odparła nieobecnie.

- To dobrze. – Zaskrzeczała jej ciotka i wzięła łyka herbaty, krzywiąc się z gorąca. – Bardzo dobrze. – Powtórzyła już bardziej do siebie odwracając się i idąc w stronę salonu.

Inez stała nadal w kuchni wracając do rozmyślań. Nie trwało to długo, bo poczuła jak w kieszeni jej spodni wibruje telefon. Wyjęła go i spojrzała na wyświetlacz. Miała paręnaście nieodebranych połączeń jak również kilkadziesiąt SMS-ów od Stilesa, wszystkie o podobnej treści: „Musimy porozmawiać.", „Halo!?", „Odbierzesz ten telefon w końcu?!". Westchnęła i odpisała mu krótko, że nie może rozmawiać. Wyłączyła telefon akurat w momencie, kiedy przychodziło kolejne połącznie. Westchnęła ponownie i zamknęła się w swoim pokoju.

Chciała rzucić się na łóżko, ale powstrzymała się w ostatniej chwili. Zauważyła coś, co nie pasowało do jej codziennego otoczenia. Na biurku między papierami i różnymi książkami leżała jedna, której nie widziała wcześniej. Była gruba i miała skórzane wykończenie. Wyglądała na starą, więc wzięła ją ostrożnie w dłoń i czując jej ciężar otworzyła na środku. Wpatrywała się w słowa, których nie rozumiała. Zmarszczyła brwi próbując odczytać jedno z nich.

- Tuere. – Szepnęła i rozejrzała się dookoła oczekując, że coś się stanie. Stała tak bezczynnie, długich parę chwil aż w końcu pokręciła głową i zamknęła książkę z powrotem.

***

Wraz z październikiem nad Beacon Hills zawisły ciemne chmury, które nie zwiastowały niczego dobrego. Okazało się, że nieznany Alfa ponownie zaatakował, tym razem starszego mężczyznę. Przeżył on atak jednakże zmarł parę dni później w szpitalu.

Inez nie miała kontaktu z Derekiem odkąd wyszedł z aresztu. Za to natarczywy stał się Stiles. Przy każdej okazji próbował zagadać do niej o wydarzenia, które miały miejsce po meczu. Przez jakiś czas udawało jej się skutecznie go unikać ukrywając się między uczniami lub po prostu udając, że go nie słyszy i uciekając do damskiej toalety. Chłopak z początku miał opory przed wchodzeniem tam za nią, a gdy raz się zdał na odwagę i otworzył drzwi od progu napotkał złowrogie spojrzenie paru starszych dziewcząt, co sprawiło, że wycofał się równie szybko jak tam wparował. W końcu odniosła wrażenie, że dał sobie spokój z próbami jakichkolwiek rozmów.

- Możesz w końcu przestać mnie ignorować? – Zapytał stając obok niej na korytarzy przy szafkach, gdzie właśnie wymieniała książki. Spojrzała na niego unosząc jedną brew i nie spuszczając go z oka zamknęła szafkę. Chłopak rozłożył ręce oczekując odpowiedzi.

- Czemu? Świetnie się przy tym bawię. – Odparła drocząc się z nim. Stiles zmarszczył brwi poirytowany. Gdy się obróciła z zamiarem ponownego uniknięcia konfrontacji, ten zagrodził jej drogę. Spojrzała na niego splatając ręce na piersi. – O czym chcesz rozmawiać?

Darkweather (Teen Wolf fan fiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz