┍━☽【Deux】☾━┑

2.3K 205 250
                                    

Minęło kilka dni od momentu, w którym Felix postanowił zagadać do Hyunjina, co zakończyło się sukcesem. Z dość żywych i pełnych emocji relacji przyjaciela dowiedziałem się, że starszych zaobserwował go na instagramie i nawet zaczęli pisać ze sobą. No kto by pomyślał?

Mimo wszystko, moja wręcz nieistniejąca relacja z Minho nie zmieniała się. Chodziliśmy razem na treningi, jednak nasze spojrzenia nie spotkały się ani razu. Dalej nie wiedział, że istniałem, co jedynie upewniło mnie w tym, że miałem rację.

Lee oczywiście próbował wymyślać przeróżne teorie tłumaczące tę sytuację, jednak tracił tylko czas. Czekałem aż przyzna, że było to niemożliwe, ale był cholernie uparty. Cały czas liczył na to, że nagle całe moje życie zmieni się, a ja wyląduję w ramionach przystojnego siatkarza. No cóż.

Może i w to nie wierzyłem, jednak i tak gdzieś w głębi mojego serca liczyłem, że się mylę i jednak jakimś cudem faktycznie starszy mnie dostrzeże. Nie żebym był w nim zakochany, bo nigdy raczej nie zamierzałem go obrać jako swój obiekt westchnień. A przynajmniej było tak do momentu tego głupiego zakładu. Nie brałem pod uwagę, że między nami mogłoby coś być, dopóki Felix tego nie zasugerował.

Mimo lekkiego rozczarowania, funkcjonowałem normalnie, postanawiając o tym zapomnieć. Nie było sensu żebym nad tym rozpaczał, dlatego otrząsnąłem się, by skupić na swoim życiu. Zająłem się więc swoimi obowiązkami, spędzając czas nad książkami oraz na treningach, gdzie starałem się raczej ignorować istnienie Lee. Nikim dla siebie nie byliśmy.

Westchnąłem cicho pod nosem, pakując zeszyt do plecaka, gdy skończyła się lekcja, jednak przerwał mi w tym Felix. Piegus złapał mnie za łokieć i wpatrywał się we mnie uważnie, na co odrobinę zmarszczyłem brwi.

– O co chodzi? – spytałem, zerkając na jego rękę.

– Wszystko okay Ji? Jesteś jakiś nieobecny. – czekoladowe oczy przyjaciela uważnie się we mnie wpatrywały, jakby chciały dostrzec chociażby jedną oznakę, że coś jest źle.

– Nie wyspałem się. – uśmiechnąłem się uspokajająco do niego, by zbytnio się mną nie przejmował.

Może i byłem ostatnio rozkojarzony, jednak żaden z nas nie mógł nic na to poradzić. Wina leżała po stronie Minho, który wcale nie chciał opuścić moich myśli, męcząc mnie cały czas. Nic dziwnego, że nie mogłem się zbytnio skupiać na innych rzeczach. Nie chciałem jednak żeby Felek się martwił, dlatego też nic mu nie mówiłem.

– Jak tam z Hyunjinem? – szybko zmieniłem temat, pakując się do końca, by wyjść z Lee z sali na korytarz.

Jak zwykle wszędzie wokół było mnóstwo uczniów, którzy od czasu do czasu przepychali się albo szturchali nas barkami, co odrobinę mnie irytowało.

– W sobotę idziemy razem na miasto. – przyznał nieśmiało, na co opadła mi przysłowiowa szczęka.

– Pierdolisz! – zawołałem w szoku, odwracając się do niego gwałtownie, gdy wchodziliśmy po schodach na kolejne piętro.

– Spytał mnie czy mam plany, bo ostatnio znalazł jakąś knajpkę z tajskim jedzeniem i zapytał czy nie chciałbym iść z nim i sprawdzić to miejsce. – dodał, a jego uśmiech poszerzał się z sekundy na sekundę.

– Jestem dumny. – poklepałem go po barku, ocierając niewidzialna łezkę z kącika oka.

Nagle ktoś zbiegający po schodach w dół trącił mnie ramieniem, na co otworzyłem szeroko oczy. Zacząłem wymachiwać rękoma, czując, że tracę równowagę i lecę do tyłu. Nawet nie zdążyłem krzyknąć, gdy moje nogi oderwały się od schodka.

– Ji! – krzyknął wystraszony Felix, ale nie zdążył mnie złapać, za to ja zacisnąłem oczy.

Przygotowywałem się na bolesne spotkanie ze schodami i sturlanie się po nich na sam dół, ale zamiast tego poczułem czyjeś ręce na sobie.

– Mam cię. – sapnięcie koło mojego ucha ocuciło mnie do tego stopnia, że uświadomiłem sobie, że ktoś mnie faktycznie złapał i teraz stałem na schodku.

Momentalnie otworzyłem oczy, by szybko spojrzeć na mojego wybawcę, który spoglądał na mnie z troską w oczach. Ponownie opadła mi przysłowiowa szczęka, gdy rozpoznałem trzymającego mnie chłopaka.

Chyba sobie żartujesz...

Nic ci nie jest? – przechylił lekko głowę w bok, gdy ja w myślach krzyczałem na dłonie, którymi trzymał mnie w pasie.

Czułem ich ciepło, mimo materiału bluzy, którą miałem na sobie.

– Nie... Dziękuję. – szepnąłem, biorąc się w garść, by nie wyjść na kompletnego debila, chociaż pewnie było już za późno.

Odsunąłem się od starszego i odwróciłem się do niego przodem. Moje oczy mimowolnie skrzyżowały swoje spojrzeniem z tym należącym do niego, które uważnie mnie badało. Zaparło mi dech w piersiach. Z bliska był jeszcze przystojniejszy.

– Cieszę się w takim razie. Uważaj na siebie. – odparł zadowolony, uśmiechając się lekko, po czym wyminął mnie, by wbiec po schodach na samą górę i zapewne iść pod salę.

Ja sam stałem w tym samym miejscu, wpatrując się w pustkę i krzycząc w duszy. Pierwszy raz rozmawiałem z Lee Minho. Chociaż ciężko nazwać tę wymianę zdań rozmową. Ale mówił do mnie! Tylko to się liczyło.

– Zaczęło się! – za sobą usłyszałem pisk Felixa, który do tej pory stał i wpatrywał się w nas z ogromnymi, błyszczącymi oczami.

Mimowolnie wywróciłem oczami, jednak nie mogłem przestać się uśmiechać.

– Nic się nie zaczęło. Tylko mnie złapał na schodach. – odparłem cicho, łapiąc go za łokieć, by pociągnąć go na górę, ponieważ lada chwila miała zacząć się lekcja.

– Ta, akurat... Wyglądało to jak typowa scena z fanfika. – prychnął dumny pod nosem, po czym pisnął, gdy dźgnąłem go palcem między żebrami.

– Zamknij się. – fuknąłem z nieśmiałym uśmiechem.

Nie mogłem pozbyć się tej sytuacji z głowy. Cały czas miałem wrażenie, że czuję ciepło jego dłoni na moich bokach. I te oczy... Ciemne, hipnotyzujące oczy wypełnione troską i ciepłem. Nawet dla obcych ludzi był tak miły.

Spojrzałem w dół, czując jak drżą mi kąciki ust, próbując unieść się w szerszym uśmiechu do czego oczywiście nie dopuściłem. Nie chciałem dawać Felixowi satysfakcji, chociaż byłem na przegranej pozycji.

Nawet w trakcie lekcji nie mogłem przestać o tym myśleć. O tym jak blisko siebie przez ten moment byliśmy. Z drugiej strony przerażało mnie to, co mógł sobie o mnie pomyśleć. Pewnie że jestem niezdarą, która nie umie korzystać ze schodów.

Gdy sobie to uświadomiłem, opadłem na blat ławki, zakrywając głowę ramionami w geście załamania.

– Spokojnie panie Han, ten temat nie jest tak trudny jak się wydaje. – odezwał się nauczyciel matematyki, a reszta klasy zachichotała.

Co za porażka...

Written love | MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz