4. Matrixx witaj w zespole

274 12 0
                                    

*Penny*

Byłam ogromnie podekscytowana, zza helikoptera widząc już rozciągające się ponad nami miasteczko zwane Swellview. Nie mogłam się już doczekać, kiedy wreszcie będę mogła stanąć ramię w ramię z Kapitanem i Niebezpiecznym przeciwko złolom z tego miejsca. Nie pytając nikogo o zgodę, ściągnęłam sobie na chipa bazę danych złoczyńców prosto z komputera w kryjówce Kapitana. Ścios z całą pewnością się nie pogniewa, a poza tym nigdy przecież nie wiadomo, kiedy takowe informacje mogą mi się przydać.

- ... I wtedy rozbujałem się na wielkich szelkach, kopnąłem Dzieciaczka, a ten poleciał prosto do bezdennego basenu z plastikowymi piłkami. - tymi słowami rozbawiony Henryk zakończył opowiadać mi o swojej pierwszej akcji w roli Niebezpiecznego. Po drodze opowiedział mi jeszcze kilka podobnych, ja zaś nie szczędziłam mu pytań. Niesamowite było to, z jaką pasją Henryk opowiadał o swoich przygodach. Niby zaczął on jako zwykły dzieciak urodzony w normalnej rodzinie, a jednak okazało się, że wręcz stworzono go do bycia bohaterem.

- Swellview tak wiele ci zawdzięcza... Rodzice na pewno są z ciebie dumni. - w przeciwieństwie do moich, jeżeli spojrzeć na moją osobę. Prawdę mówiąc, ojciec mój porzucił mnie z powodu mojej bioniki, mama zaś ciągle znajduje coraz to nowsze i bardziej zmyślniejsze błędy w mym systemie operacyjnym. Jak widać, nie mam skłonności do bycia dobrą córką.

- Nie bardzo. Wiesz, oni to raczej... patrzą na szkołę... Na to, jak ją zawalam... Nie są szczególnie ze mnie zadowoleni.

- Którzy rodzice nie są zadowoleni z syna będącego pomocnikiem superbohatera? - spytałam zdziwiona, choć nie do końca byłam pewna, czy rzeczywiście powinnam poruszać ten temat. Dla mnie samej nie był on wcale łatwy i zdaje się, że tę kwestię mogłam dzielić z blondynem. Henryk uciekł ode mnie wzrokiem, przygryzając dolną wargę. Dokonując analizy mowy jego ciała, doszłam do dość oczywistego wniosku.

- Ci, którzy nie wiedzą, że mają syna-superbohatera. - Henryk niemo przyznał mi rację, przytakując głową.

- Prawdę o mnie znają jedynie dwójka moich bliskich przyjaciół oraz młodsza siostra. Echh, nie zrozum mnie źle, uwielbiam Niebezpiecznego, ale czasem męczy mnie to, że przez niego wiecznie muszę okłamywać rodziców, znajomych, nauczycieli, nawet swoją dziewczynę. Masz szczęście, że twoja mama ma wgląd na wszystkie twoje misje. Z całą pewnością jest z ciebie dumna za tak wiele powodzeń podczas misji. - tym razem to ja się zmieszałam. Sama nawet nie wiem, jak do tego doszło, że w ogóle zaczęliśmy ze sobą szczerze rozmawiać. Przecież my się praktycznie nie znamy... A może to właśnie był powód? Nie da się ukryć, iż obcej osobie łatwiej jest powiedzieć to, czego nigdy nie powiedziałoby się najlepszemu przyjacielowi. Wszak nikt nikomu nie mówi dosłownie o wszystkim. Każdy człowiek skrywa w sobie jakiś sekret. Do tego nie trzeba tajnej tożsamości, kostiumu, czy bionicznego chipa zamontowanego w ciele.

- No nie bądź już taka skromna. Pochwal się, ile to już razy ocaliłaś świat. - już nabierałam powietrza, aby zacząć tłumaczyć się z tej kwestii, lecz w odpowiedzi na pytanie ubiegł mnie Kapitan:

- Matrixx świata nigdy nie uratowała. Nigdy nawet nie brała udziału w prawdziwej akcji.

- Ale jak to? - zdziwiony wzrok blondyna ponownie spoczął na mnie, wywołując tym samym u mnie jeszcze większe zmieszanie. Masz szczęście Rey, że jesteś niezniszczalny, bo najchętniej udusiłabym cię gołymi rękami.

- To... To niemożliwe. Laska, masz w sobie tyle tych swoich bionicznych bajerów. Mnie i Reya załatwiłaś praktycznie na dzień dobry. Nie uwierzę, że ty nigdy nie...

- Ale taka jest prawda... - przerwałam mu wpół wypowiedzi, spuszczając wzrok. - Nie da się ukryć, że przez całe swoje życie sporo trenowałam, ale jak sam zresztą wspomniałeś wszystkie te moje bajery są właśnie BIONICZNE. A bionikom działać legalnie niewolno.

Niebezpieczny Henryk : MatrixxWhere stories live. Discover now