0 3 - słowa

360 49 347
                                    

Ciągle to samo pytanie. Wwiercało się ono w zmęczony, niedospany umysł, bo przewijało się co rusz, zaburzając naturalny bieg rozmowy. I znowu, i znowu, i znowu, i znowu.

– Robiliście już to? – I znowu.

Chrome po raz kolejny nachylił się zbyt blisko, jakby usiłując wyczytać odpowiedź wprost z twarzy Senku. Jednak jedynym, co do tej pory osiągnął, było wparowanie mu na chatę z niezapowiedzianą wizytą, przy czym nie omieszkał wygłosić paru niepochlebnych słów na temat chaosu zamieszkującego jego przestrzeń osobistą.

Nie obyło się też bez suszenia mu głowy o kilkudniową nieobecność w szkole i dociekanie, czy aby na pewno nie wkręcił się w jakieś uzależnienie lub nie zapadł na żadną chorobę niepozwalającą mu na wstanie z łóżka i normalne funkcjonowanie. 

A kiedy chłopak jedynie milczał, przymykając samoistnie opadające powieki i odganiając napierający z każdej strony sen, szatyn mi stąd ni zowąd nachylał się nad nim, powtarzając to jedno i samo pytanie, które rozbrzmiewało niby mantra molestująca ciszę.

– Robiliście to już? – I znowu.

– Chrome, daj już spokój – jęknęła stojąca gdzieś w kącie blondynka, co przykuło uwagę właściciela pokoju.

– Oh. Też przyszłaś? – mruknął, spoglądając w jej stronę z konsternacją wymalowaną na twarzy. – Naprawdę każesz mi opowiadać o pikantnych szczegółach przy damie? – zwrócił się w kierunku swojego oprawcy, który z niewiadomych przyczyn był niezmiernie ciekaw, jak wyglądało jego życie uczuciowe (spoiler: nie wyglądało).

– Obejdzie się – wtrąciła szybciej, nim ten w ogóle zdążył otworzyć usta.

Wyglądała na lekko poddenerwowaną całą tą sytuacją, co jednie potwierdziło najgorsze obawy Senku.

– Stało się coś? – rzucił w jej stronę, przecierając oczy i sięgnął po leżące na biurku okulary. – Wyglądasz na zmartwio... – zaczął, ale nie było dane mu dokończyć myśli, bo w tym momencie odpalił się zignorowany Chrome.

– Oczywiście, że się martwiliśmy – podjął temat bez wahania, wypowiadając się w imieniu ich dwójki, co Kohaku przyjęła ze stoickim spokojem, jedynie uciekając wzrokiem gdzieś w stronę okna. – Od kilku dni nie dajesz znaku życia, nie chodzisz do szkoły i nie odpisujesz na wiadomości! – Uklęknął, kładąc mu ręce na ramiona i potrząsając całym jego ciałem, przez co nieomal nie spadły mu założone dopiero co okulary.

– Kiedy niby nie odpisałem?

– Dzisiaj rano!

– Spałem, geniuszu – jęknął, nie wierząc, że to się dzieje naprawdę.

– No przecież mówię, że nie odpisujesz – szedł w zaparte, krzywiąc się, kiedy chłopak strzepnął jego dłonie ze swoich ramion.

– Chrome, odpuść – powiedziała delikatnie dziewczyna, tamując tym samym potok przypadkowych słów z jego ust.

– A... A co ze szkołą? – sięgnął po ostatnią linię obrony. – Nas może i byś porzucił, ale nie naukę – oświadczył podniosłym tonem, wbijając w niego mocne spojrzenie. Jednak on wydawał się bardziej zirytowany niż autentycznie przejęty.

– Uspokój się, młotku. Nikogo nie porzuciłem to po pierwsze, a po drugie nauka i szkoła to dwie różne rzeczy, więc chodzenie na lekcje nie jest mi potrzebne do zaliczenia przedmiotów. – Podniósł się ociężale i sięgnął po telefon, odczytując kilkanaście wiadomości od szatyna z dzisiejszego poranka. – Zresztą i tak mamy już prawie koniec semestru, więc większość to same powtórki – skwitował, marząc ponad wszystko, aby dali mu już święty spokój.

Tysiąc słów z zapalniczki ~ SengenWhere stories live. Discover now