X

1K 55 39
                                    

DRACO

Kiedy Harry wskoczył na miotłę odetchnąłem z ulgą. Tak cholernie się o niego boję. Starałem się udawać silnego, ale mam świadomość tego, że nie wyszło mi to najlepiej.
Aktualnie chłopak leciał w stronę jajka.
Chciał je złapać jednak mu się to nie udało. Zaczął latać dookoła, żeby jakoś odwrócić uwagę smoka, co oczywiście nic to nie dało.
Nagle rozległ się głośny huk.
Wszyscy spojrzeliśmy w miejsce, z którego dochodził. Gdy zobaczyłem co się stało, otworzyłem szeroko oczy.

Smok się zerwał.

Ten pieprzony łańcuch nie wytrzymał.

Harry jest w jeszcze większym niebezpieczeństwie.

Wszyscy zaczęli wrzeszczeć, a ja nawet na to nie miałem siły.
Byłem przerażony.
Zwierzę ruszyło za ciemnowłosym, który nie wiedząc co robić przyspieszył, skręcając w stronę zamku. Wszyscy, łącznie ze mną odwrócili się, aby zobaczyć co się wydarzy, lecz po chwili nie było widać ani Potter'a, ani smoka.
Serce dosłownie stanęło mi w gardle. Nie miałem pojęcia co się z nim dzieje, więc nie byłem w stanie w razie czego mu pomóc. Nie mogłem zrobić nic.

- Draco? - poczułem na ramieniu rękę Hermiony i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że moje oczy zaszły łzami. - Nic mu nie będzie.. Spokojnie.. Na pewno zaraz wróci..

Pokiwałem tylko głową, ponieważ nie byłem w stanie się odezwać. Gdybym to zrobił prawdopodobnie zacząłbym płakać, a tego nie chciałem.

Staliśmy tak jakieś dziesięć minut, patrząc tam, gdzie ostatni raz widzieliśmy chłopaka. Zaczynałem zastanawiać się, czy nie pójść do tych cholernych kretynów i nie powiedzieć im, że mają zacząć go szukać, kiedy usłyszałem krzyk kogoś z tłumu.

- Wraca!

Faktycznie. Wracał, a po smoku nie było ani śladu.
Wleciał szybko na arenę, zeskoczył z miotły i chwycił jajo do ręki. Dopiero wtedy zauważyłem, że w drugą coś mu się stało, ale to nie było takie ważne. Najważniejsze było to, że żył.

Stał na środku, uśmiechając się w naszym kierunku, kiedy jeden z sędziów ogłosił, że pierwsze miejsce oraz równą liczbę punktów zdobyło dwoje zawodników.
Jednym z nich był właśnie Harry, a drugim Krum.
W tym momencie miałem jednak to wszystko gdzieś.
Wstałem z miejsca i szybkim krokiem udałem się w stronę namiotu, a dokładniej mówiąc tam, gdzie ostatnio rozmawiałem z gryfonem.
Miałem nadzieję, że sam sprawdzi czy mnie tam nie ma i ku mojemu zaskoczeniu naprawdę to zrobił.

Przez jakiś czas oboje staliśmy tylko się na siebie patrząc, jednak przerwałem to przytulając się do niego, nie zapominając oczywiście o jego rannej ręce.

- Tak strasznie bałem się, że cię stracę. - wyszeptałem czując jak moje oczy zaczynają piec.

- Hej.. Spójrz na mnie.. - powiedział, a ja odsunąłem się na niewielką odległość, tak żeby po prostu widzieć jego twarz, ale dalej trzymać go blisko siebie. - Nie mam zamiaru cię opuszczać. Słyszysz? Nigdy w życiu. - położył rękę na moim policzku, kiedy spłynęła po nim pojedyncza łza, którą przetarł palcem, a w jego oczach dostrzegłem jakiś błysk, którego znaczenia nie byłem w stanie określić.

Po chwili chłopak zrobił coś, czego zupełnie się nie spodziewałem.
Przybliżył się do mnie powoli, łącząc nasze usta w subtelnym pocałunku.
Gdy się odsunął, wyglądał na dość zdezorientowanego i szybko zaczął szeptać jakieś przeprosiny, ale prawie nic z nich nie zrozumiałem.

- Nie musisz przepraszać.. - zacząłem, a on uniósł na mnie wzrok. - Ja.. W sumie to sam myślałem o tym od jakiegoś czasu.. Ogólnie myślałem o nas..

I was afraid for you \\ Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz