Smok i las

77 13 1
                                    


Harry Potter był absurdalnie absurdalny i nikt, i nic nie mogło zmienić jego zdania. To był prawdziwy cud, że przeżył całe jedenaście lat w relatywnie nieskazitelnym stanie, ale Draco miał poważne obawy, że znajdował się na równi pochyłej po tym jak przeżył spotkanie z Voldemortem.

– Hagrid ma co? – zapytał z niedowierzaniem.

– Smoka – powtórzył Harry podskakując w miejscu. – Ale takiego małego. Ron napisze do swojego brata Charliego, który hoduje smoki w Rumuni, żeby go zabrał do smoczej kolonii.

A pomyśleć, że te parę miesięcy było takich spokojnych po świętach... Co prawda Draco odnosił wrażenie, że jego niewydarzeni kompanii dalej robili jakieś podchody wokół Kamienia Filozoficznego Flamela i niedoszłego złodzieja Snape'a, ale profesorowie na szczęście skutecznie odwracali ich uwagę ilością prac domowych, które bezlitośnie zadawali.

A tu nagle smok...

– I Hagrid też nam powiedział, że Kamienia chroni nie tylko Puszek, ale że też inni profesorowie przygotowali jakieś zabezpieczenia. Profesor Dumbledore, profesor Sprout i McGonagall, Flitwick, Quirrell i Snape!

– Świetnie – odparł Draco zwijając swój esej na Zaklęcia. – Wróć do tego smoka.

Harry uśmiechnął się i rozejrzał wokół biblioteki czy nikt ich nie podsłuchuje.

– To norweski smok kolczasty. Hagrid nazwał go Norbert.

– Norbert – prychnął pogardliwie i pokręcił głową. – Dlaczego nic o tym nie wiedziałem?

– Wykluł się dopiero dzisiaj – wytłumaczył Harry drapiąc się po głowie. – Po tym jak wyszedłeś do biblioteki poszliśmy z Ronem i Hermioną do Hagrida zapytać go czy mówił komuś jak przejść koło Puszka, nie mówił, no i akurat trafiliśmy na wyklucie się Norberta.

Draco oczywiście był zirytowany, że poszli bez niego i dał to jasno do zrozumienia Harry'emu, który wziął to mocno do siebie i przegryzał wargę niepewnie, kiedy Draco obrażony zaczął zbierać swoje rzeczy.

– Chcesz pójść ze mną przetransportować Norberta do Charliego, kiedy przyleci do Hogwartu za tydzień? – zapytał.

Draco udał, że się zastanawia.

– Może. Merlin wie w co byś się mógł jeszcze wpakować, gdybym nie poszedł z tobą.

Harry wyrazie się rozluźnił.

– A... chcesz pójść poznać Norberta?

Draco zarzucił swoją torbę na ramię.

– Oczywiście, że chcę – odpowiedział opryskliwie, ale tym razem Harry nie wydawał się w ogóle przejęty.

*

Draco był zachwycony Norbertem. Ale kiedy w niedziele o północy musiał taszczyć z Harry'm klatkę do zamku po marmurowych schodach, schowani pod peleryną–niewidką, idąc ciemnymi, strasznymi korytarzami – to nie był już zbyt zachwycony.

Za to Charlie okazał się być fajnym gościem i oboje z Harry'm byli tak zafascynowani jego pracą i w ogóle całą jego postacią, że schodząc z wieży kompletnie nie zwrócili uwagi, że nie zarzucili na siebie peleryny.

– No, no, no – odezwał się nagle Filch i Draco przeżył pierwszy w życiu zawał. – Chyba mamy kłopoty...

*

Draco totalnie winił za to Harry'ego. Po prostu nie mogło być gorzej.

Ten jeden raz postanowił zignorować swój zdrowy rozsądek, bo dał się oczarować durnym smokiem i smutnym spojrzeniem zielonych oczu, i jak kończył? Stratny o sto punktów i wysłany za karę do Zakazanego Lasu.

Czerwony wąż - Harry PotterWhere stories live. Discover now