ROZDZIAŁ I

29 5 10
                                    


Zawsze lubiłem patrzeć przez okno podczas jazdy, zwłaszcza w tak piękną pogodę, jak ta. Jechaliśmy do naszej nowej szkoły a właściwie to akademii, aby rozpocząć nowy etap w życiu. Jedyne co czułem to strach. Była tylko jedna rzecz gorsza od chodzenia do szkoły, gdy ma się już osiemnaście lat. Strach, że jest się bez mocy. Za to, moja siostra była wyraźnie podekscytowana. Ona nie miała powodów do zmartwień. Jej zdolność ognia ujawniła się, gdy mieliśmy po dziesięć lat. Za to ja, nigdy wcześniej nie doświadczyłem moich zdolności. Nawet mama już zaczęła mnie pocieszać, że nawet jeśli nie mogę władać żadnym żywiołem, to nic się nie stanie, bo takich jak ja jest więcej.

— Ej, nie bądź taki ponury — zwróciła mi uwagę Crona szturchając mnie w ramię — przecież dostaliśmy się do najlepszej szkoły żywiołów w całym kraju! Wiesz jakie daje nam to możliwości!?

Cieszyłem się jej szczęściem i mimowolnie na moją twarz wstąpił uśmiech.

— Dostaliśmy się tam, bo mieszkamy w Taryncie od urodzenia i dobrze znaliśmy ich wymogi, ale co jeśli okaże się, że nie mam żadnych zdolności? Wiesz jaki to będzie wstyd, że młodszy brat Kapłanki Ognia nie może władać żywiołem!? — ta myśl napawała mnie największym lękiem. W końcu uzyskanie tytuły jakim szczyciła się nasza starsza siostra Azuca wymagało bycia najlepszym ze wszystkich magów danego żywiołu.

— Na pewno będzie cię wspierać bez względu na wszystko... — zapewniła mnie mama prowadząca samochód, w lusterku mignął mi jej ciepły uśmiech.

— Wciąż nie mogę uwierzyć, że zobaczymy jak Azuca wygląda w swoim stroju Kapłanki na żywo — Crona szybko zmieniła na inny temat. Oczywiście głównym tematem rozmów z nią były ubrania.

Ja interesowałem się tylko trochę gwiazdami, za to miłością Crony była moda. Niestety z racji, że jesteśmy bliźniakami a nasze ciała nie różnią się zbyt drastycznie mimo różnej płci (i tego, że jestem od niej wyższy o 7cm, ale ona bez problemu sobie z tym radzi), to czasem padałem jej ofiarą i pomagałem jej w szyciu, jako żywy manekin.

Nawet dzisiaj nie mogła sobie pozwolić na zwyczajny wygląd i ubrała fioletowe body z gorsetem do którego był przyszyty długi i dość gruby (podobno ognioodporny) tren. Miała do tego dobrany, dosyć masywny biały pas, a na nogach wysokie do kolan buty na obcasie. Nie rozumiem dlaczego ubrała tylko na lewą nogę długą do połowy uda siateczkową zakolanówkę, ale już dawno oduczyłem się pytać, co miała na myśli ubierając się w dany sposób. Myślałem, że mama zabroni jej tak iść na Ceremonię Nadania Żywiołu, która jest transmitowana w telewizji i pojawią się na niej wszystkie cztery Kapłanki. Ona jednak stwierdziła, że Crona jest dorosła i może się ubierać jak zechce. Do tego moja siostra była tak pewna siebie, że to ja czułem się głupio w zwykłej czarnej koszuli ze złotymi obszyciami i czarnych spodniach.

Nigdy nie lubiłem rzucać się w oczy. Mimo to zawsze dość szybko nawiązywałem znajomości, co i tak było niczym w porównaniu do umiejętności mojego rodzeństwa. Nie mam pojęcia dlaczego aż tak bardzo się od nich różnię.

— Jesteśmy, przyjadę po was jak skończycie, pamiętajcie, że nie ważne co się stanie zawsze będę z was dumna i tata też by był — uśmiechnęła się mama stając pod ogromnym budynkiem z czarnej cegły w gotyckim stylu.

Budynek był wielkości czterech boisk do piłki nożnej (co sprawdzałem wcześniej w internecie). Schody, które prowadziły do sporych drewnianych drzwi miały jakieś sto stopni, nie żebym miał to liczyć. Mimo wszystko znałem ten budynek bardzo dobrze, ponieważ niedaleko od niego znajdowało się liceum do, którego chodziliśmy z Croną. Już dość na patrzyliśmy się na tę szkołę. Szybko rozejrzałem się po ludziach i zauważyłem, że jednak prawie wszyscy byli w szoku i patrzyli na szkołę niemal z otwartymi ustami. Nie dziwiłem im się, bo sam tak robiłem jak ją zobaczyłem po raz pierwszy. Z tą różnicą, że miałem wtedy około piętnastu lat, a tutaj wszyscy mają już osiemnaście. Chciałem jeszcze chwilę nad tym porozmyślać ale otrząsnął mnie głos siostry i dźwięk otwieranych drzwi auta.

— Dobrze mamo, na pewno zadzwonimy jak skończymy — uśmiechnęła się Crona wysiadając.

Wyszedłem niechętnie z auta i pożegnałem się z mamą, która miała nam po zakończeniu przywieźć walizki. W końcu była to niesamowicie prestiżowa szkoła i uczniowie mieli obowiązek mieszkać w internacie, chociaż bliżej mu było do akademików.

Szedłem trochę za Croną pogrążony w myślach na temat tego, jaka w końcu okaże się moja moc. Jeśli w ogóle jakaś się okaże. Jedyne czego nie brałem pod uwagę to to, że mogę być Nieregularnym. W końcu w takim wypadku musiałbym zostać wysłany do specjalnej szkoły, która jest tylko jedna w kraju. Niestety nie ma jej w stolicy a w Taryncie jest przecież niemal wszystko. Nieregularnych z reguły trzymało się z daleko od społeczeństwa. Sami w sobie byli odmieńcami, a w niektórych nawet wzbudzali lęk. Osoby bez żadnych mocy też były dziwne, ale nie aż tak.

Nagle z mojej głowy wyciągnęło mnie mocne zderzenie z czyimś barkiem. Prawie się przewróciłem, ale na szczęście ta osoba pomogła mi utrzymać równowagę. Od razu spojrzałem na tę osobę i okazało się, że jest nią młody chłopak. Miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, więc nie widziałem jego oczu a tylko swoje odbicie. Za to spod czapki wystawało mu kilka białych kosmyków. Zacząłem mu zazdrościć, że może je sobie aż tak rozjaśnić, ja nie miałbym na to szans. Chociaż to dziwne, że nosił czapkę już na początku września.

— Bardzo przepraszam, ale spieszę się — szybko mnie puścił, a ja zdążyłem tylko za mrugać oczami a on już sobie poszedł

— Widziałeś jak on wyglądał? Jakby wyciągnął przypadkowe ubrania. Ten sweter nawet nie był w jego rozmiarze — spojrzałem na siostrę i zaśmiałem się widząc jej skrzywioną minę.

— Nie każdy ma tak dobry gust, jak ty — położyłem jej dłoń na ramieniu, na co ona posłała mi delikatny uśmiech.

— Chodźmy już — poszła szybkim krokiem a jej obcasy stukały o schody.

Odwróciłem się jeszcze, żeby spojrzeć ponownie na tego mężczyznę, ale on zniknął w tłumie. Poszedłem więc za Croną, nie chciałem jej zgubić już pierwszego dnia. Zwłaszcza, że obiecałem ją pilnować. Beze mnie na pewno podeszłaby bez żadnego wstydu do Kapłanek i wypytała je o wszystkie szczegóły związane z ich ubraniami. Poza tym z tego co słyszałem żadna z Kapłanek nie jest zbyt przyjemna. Oczywiście poza naszą starszą siostrą.

Nawet nie zauważyłem, jak w tamtym momencie opuścił mnie stres. Zmiana toru myśli to zdecydowanie to czego potrzebowałem. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To był pierwszy rozdział, drugi już za tydzień :))

NieregularniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz