Twice nigdy nie przestanie istnieć

5 2 2
                                    

- Wiem że często to mówię - zagadała Sana, na co wszystkie oderwałyśmy nosy od telefonów - Ale ten koncert był zdecydowanie moim ulubionym!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Wiem że często to mówię - zagadała Sana, na co wszystkie oderwałyśmy nosy od telefonów - Ale ten koncert był zdecydowanie moim ulubionym!

- Masz racje, za często to mówisz - odparła leniwie Chaeyoung po czym wróciła do telefonu

- Oj no weźcie! - wzburzyła się tą niezręczną ciszą - już niedługo nasz disband, musimy korzystać z czasu który nam pozostał!

Nikt nie miał zamiaru jej na to odpowiadać. Sana była jedyną osobą w wytwórni która nie czekała z wytęsknieniem aż to w końcu się skończy. Lekko załamana spojrzała na Nayeon, chcąc coś powiedzieć ale świeżo farbowana ją uprzedziła.

- Sani, przecież zdajesz sobie sprawę że prędzej czy później kontrakt dobiegłby końca, - widząc, że ta zaraz ma się rozpłakać dodała - ale Twice tak naprawdę nigdy nie przestanie istnieć puki my żyjemy

Na te słowa cała 9-wiątka podniosła głowy. Jihyo i Tzuyu wyglądały jakby czekały aż ktoś to powie. Dahyun, Chaeyoung i Momo wymieniły spojrzenia. Jeongyeon która do tej pory udawała że śpi mruknęła coś pod nosem o udarze i napiła się wody.

Resztę wieczoru przesiedziałyśmy na oglądaniu jakiegoś serialu na neflixie oraz wymienianiu uwag odnośnie Nmixx (nowego zespołu naszej wytwórni). Nikt się nie spodziewał niczego dziwnego. Po godzinie 1 w nocy dziewczyny rozeszły się do swoich pokoi w apartamęcie. Ja miałam pokój z Jeongyeon, a z racji tego że dziewczyna ma płytki sen a ja jestem dobrą osobą (przynajmniej puki mnie nie wnerią) postanowiłam że przejdę się gdzieś.

Ochroniarz przed naszym pokojem spał na siedząco a przemkniecie obok niego było dziecinnie proste. Zbiegłam po marmurowych schodach (mało nie zaliczając bliskiego spotkania z podłogą) i wybiegłam przez drzwi frontowe z dość zjawiskowym efektem  do tej pory żałując że nikt tego nie widział.

Nie wiedziałam do kąt iść, wiec szłam przed siebie. Mijałam zaśnieżone ulice a mój ulubiony beżowy płaszcz falował na wietrze. To była miła odmiana od tego typowego zapachu zdezynfekowanych podłóg w wytwórni. 

Jednak moją radość przerwał jeden drobny mało istotny szczegół...

- GDZIE JA JESTEM... - niezamieżałam by te słowa słowa wydobyły się z moich ust

- w moim mieście, mała - w moich uszach zabębnił przerażający głos jakiegoś mężczyzny który nagle znalazł się tuż za moimi plecami.

Prawie natychmiast rzuciłam się do biegu. Przez chwile miałam nadzieje że uda mi się uciec, niestety poczułam jak ktoś łapie mnie za tył płaszcza przez co wylądowałam na mokrym śniegu. "To już koniec!" Pomyślałam, kiedy mężczyzna przygwoździł mnie swoim ciałem bym nie mogła wykonać żadnego ruchu "umrę tutaj". Już czułam  nieprzyjemny dotyk jego szorstkiej ręki,  spodziewając się najgorszego.

Nagle usłyszałam dziwny dźwięk, po czym poczułam że ciało potencjalnego gwałciciela zsuwa się ze mnie.

Obróciłam się i ujrzałam twarz, i to nie byle jaką.

Stała tam dziewczyna o twarzy anioła, oświetloną światłem lampy ulicznej. Była taka piękna że nie mogłam oderwać od niej wzroku.

- uciekamy zanim ten stary zboczniec się obudzi - stwierdziła po czym złapała mnie za rękę i rzuciłyśmy się do biegu.

Hejka, to moje pierwsze opowiadanie na tym koncie, mam nadzieję że przypadnie wam do gustu. Dzisiaj wyjątkowo ponad 490 słów.

Historia miłosna pewnej MinyWhere stories live. Discover now