Szybko skończyłam zakupy, lecz nie wróciłam do domu. Czuje się jakbym zaraz miała się rozpłakać jak małe dziecko, a nie chce dodatkowo martwić Maxa. Nigdy nie chciałam.
Z zakupami udałam się do najbardziej oddalonej ławki w parku.
Nie wytrzymałam.
Łzy zaczęły spływać z moich oczu, a ja nie mogłam nic z tym zrobić. Tak bardzo martwię się o Maxa, ze nie jestem w stanie zapanować nad swoim ciałem. Schowałam twarz w dłoniach próbując się uspokoić-Weź się w garść... Weź się w garść...- zaczęłam powtarzać cicho. Kto wie, może pomoże?
- Płacz nie jest oznaką słabości - usłyszałam głos Elijaha obok siebie. Niech on sobie idzie..
- Zostaw mnie w spokoju - mówię, lecz zamiast słyszeć oddalające się kroki, czuje, ze pierwotny siada obok mnie - Nie rozumiesz co się do ciebie mówi ?
- Nie możesz zawsze ukrywać przed nimi swoich emocji
- I kto to mówi? - patrze prosto w jego oczy - Facet,który przez cały czas ukrywa swoje emocje pod maską obojętnego twardziela, którego w rzeczywistości bolą najmniejsze kłótnie rodzeństwa - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam - Może najpierw sam zacznij stosować się do swoich rad - skierowałam wzrok na krajobraz przede mną.
Dopiero teraz dostrzegłam to ,jak podobni do siebie jesteśmy. Oboje ponad wszystko stawiamy dobro rodziny i staramy się ją sklejać. Chodź nie zawsze to wychodzi.
- Może i nie jestem tego najlepszym przykładem - zaczął po kilku sekundach ciszy - Ale wiem, ze to jest najlepsze co możesz zrobić..
- Co mam niby zrobić?! - nie rozumiem go - Iść do brata i zacząć przy nim płakać mówiąc, ze nie wiem czy przeżyje? - znów łzy napłynęły mi do oczu. Muszę zacząć nad tym panować. Dobra, wdech i wydech - A może zapytać go o to czy po śmierci ma zostać spalony?! - No i jak ja mam nie płakać.
Nie jestem w stanie wypowiedzieć żadnego słowa więcej. Zazwyczaj staram się patrzeć optymistycznie, ale w tej sytuacji jest to bardzo ciężkie. Zwłaszcza, ze w domu muszę udawać, ze doskonale wiem co się dzieje i doskonale wiem co się stanie.
A Prawda jest taka, ze nie wiem nic.Niespodziewanie poczułam obejmującą mnie rękę bruneta. Nie myśląc trzeźwo położyłam głowę na jego ramieniu próbując się uspokoić. Nie wiem dlaczego, ale obecność Elijaha mi w tym pomogła.
- Jack napisał - mówię patrząc na wyświetlacz telefonu. Właściwie to napisał już kilka minut temu - Muszę już iść - wyrywam się z objęć pierwotnego wycierając mokre od łez policzki.
Czas znów nałożyć maskę.- Jak chcesz to mogę iść z tobą - zaproponował wstając z ławki
- Będzie mi miło
![](https://img.wattpad.com/cover/301548481-288-k863389.jpg)
YOU ARE READING
Normal Live | Mikaelson (korekta)
VampireHistoria o dziewczynie, która mimo wszystko zawsze dąży do celu. Historia o silnej i odważnej kobiecie, nie bojącej się postawić na swoim. O opiekuńczej i zawsze oddanej rodzinie Alex. Co się stanie, gdy w jej „normalnym" życiu pojawią się pierwo...