Rozdział 9 - pierwsza kłótnia

385 40 9
                                    

Rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla niektórych czytelników. (wulgaryzmy)

"Nadal nerwy cię trzymają? Dawno cię tu nie było, co?" Ayato zaśmiał się, rozglądając po mijanych ludziach.

Thoma skinął twierdząco i razem ruszyli do bramy, witając się z woźnym. Serce wydawało się, że chciało mu wyskoczyć z piersi! Nie było go tu dwa tygodnie, a wydawało się, jakby minął cały rok! Kwiaty już zakwitły, trawa ładnie się zazieleniła i nawet zmieniono płytki na schodach przy wejściu głównym! W końcu koniec z potykaniem się!

"Dlaczego te cholerne poniedziałki zawsze zaczynamy plastyką? Brzuch mnie już boli na samą myśl." Burknął niezadowolony, obejmując się rękoma.

Ten nieszczęsny przedmiot, przywołujący złe wspomnienia. Podrapał się po głowie, nerwowo patrząc na twarze wszystkich ludzi, których mijali.

"Spokojnie. W następnym półroczu plastykę zastąpi fotografia!" Próbował pocieszyć. "Jeej, żałuję, że się na to zapisałem! Mogliby powiedzieć od razu, że można to zastąpić dodatkowym WF. Dla mnie by to były po prostu kolejne godziny nic nie robienia."

"Thoma?" Usłyszeli za sobą znajomy głos i odwrócili się w tamtym kierunku.

Tak jak blondyn myślał, był to jeden z przyjaciół Rona! Jeden z tych, którzy pomagali zrobić to zdjęcie wtedy na dachu. Wyglądał trochę inaczej, niż go zapamiętał. Już nie wydawał się chuliganem na pierwszy rzut oka. Zmienił styl noszenia mundurka na taki, który wykazuje się w regulaminie i dłuższe, ciemne włosy wiązał w niski kucyk. Co się z nim stało? Do tego to niewinne spojrzenie...

Blondyn nabrał nierówno powietrza do ust i zanim coś powiedział, Ayato przed niego wyszedł. No tak, całkowicie zapomniał o tym, że z nim był!

"Czego chcesz?" Zapytał beznamiętnie, lustrując wzrokiem jego osobę.

"Oh" uniósł ręce na wysokość klatki piersiowej "Tylko pogadać i coś wyjaśnić, możesz być przy tym obecny... chodzi o te zdj-"

"Nie będę z tobą rozmawiał, to przeszłość, Ayato, chodź, proszę." Spuścił głowę, odchodząc w stronę klasy.

Wszystkie emocje jak wodospad spłynęły do jego serca. Przypomniały mu się negatywne uczucia, które niszczyły go, odkąd popełnił ten jeden błąd w pierwszej klasie. Samuel mógł zmienić swój wygląd, swoje zachowanie, ale w pamięci Thomy już na zawsze pozostanie jednym z tych, którzy przytrzymywali go, by Ron mógł uwolnić na nim swoją złość.

Jakby był jakimś workiem treningowym, w tamtym czasie ta grupka trzech osób nie widziała go jako człowieka, który również posiadał uczucia oraz własną wolę. Jak w ogóle śmiał do niego podejść pierwszego dnia po powrocie ze zwolnienia lekarskiego? Nie miał wstydu? Nie potrafił rozsądnie ocenić sytuacji?

Chciał rozmawiać o zdjęciach, które wtedy zrobili. Tylko że Kamisato nic o nich nie wiedział! Lepszym rozwiązaniem jest zapytanie o nie w przyszłości, bez obecności Ayato. Nienawidził siebie za to, że powoli stawał się słaby, nawet nie chciało mu się bronić samego siebie.

Zatrzymał się nagle przy oknie, chcąc wrócić do wyjścia ze szkoły. Przyjście tutaj nie było najlepszym wyborem! Fala strachu przelała się przez jego ciało od czubka głowy do samych stóp. Poczuł dziwne dreszcze na plecach i wtedy zrozumiał, dlaczego w szpitalu radzono mu, by poszukał pomocy terapeuty.

Cofnął się, jednak silna dłoń Ayato zabroniła mu się poddać w połowie drogi.

"O czym rozmawialiśmy? Obiecałeś, że pójdziesz dziś normalnie na lekcję."

will we ever smile? | thomaxayatoOù les histoires vivent. Découvrez maintenant