XIII one year of love

450 46 32
                                    

Wełniane koce walały się po całym salonie wraz z poduszkami, które Minho przytargał ze sobą z domu. Jisung kopnął pomiętą kołdrę ze swojego pokoju i wycofał się na odpowiednią odległość, by rzucić okiem na wybudowaną konstrukcję. Konstrukcję wyglądającą na wadliwą.

– I jak to wygląda? – zawołał skryty pod dachem z koców Minho.

– Jakby miało ci się za chwilę zwalić na głowę.

– Weź kołdrę i chodź tutaj – polecił, ostrożnie odsuwając jeden z cieńszych koców, który miał za zadanie imitować drzwi.

Han zwinął grubą pierzynę w dziwny zawijas i wślizgnął się z nią do poduszkowego zamku. Opadł tuż obok Minho, a kołdrę rzucił przy ich nogach. Swobodnie przełożył ramię przez tułów starszego i wtulił się w jego bok. Z uśmiechem wcisnął nos pomiędzy lekko wystające obojczyki swojego chłopaka, spokojnie wdychając jego słodko-ostry zapach perfum. Lee wolną ręką objął go w pasie, a drugą trzymał wysoko nad głową telefon, próbując zrobić sobie ładne zdjęcie.

– Spróbowałbyś nie używać filtra do zdjęć, wiesz? – mruknął ospały przez ciepło Jisung.

To budowanie fortecy z poduszek kompletnie go wymęczyło.

– Z filtrem wyglądam promiennie.

Han przewrócił oczami, zgrabnie łapiąc twarz chłopaka w obie dłonie, by zetknąć ich wargi. Zaskoczony Minho sapnął w jego usta, nie spodziewając się nagłego ruchu ze strony Jisunga. Odruchowo zamknął oczy, rozkoszując się delikatnymi muśnięciami. Han zaprzestał składania słodkich pocałunków dopiero, gdy usłyszał głośny dźwięk aparatu w telefonie. Spojrzał zdezorientowany na uśmiechającego się Lee.

– No co? Nie mam z tobą żadnych zdjęć.

Wszedł w galerię i pokazał ich wspólne zdjęcie, przeglądając dalej galerię w poszukiwaniu swoich kotów. Niezadowolony Jisung złapał pobliską poduszkę, z której już dawno temu musiała wylecieć większość pierza i cisnął nią prosto w Minho.

– Za co?! – zawołał, łapiąc się za ramię.

– Masz świra na punkcie swoich kotów! – roześmiał się, uderzając go tym razem w brzuch.

Lee złapał się za to miejsce, wybuchając śmiechem.

– Jesteś zazdrosny? – poruszył sugestywnie brwiami.

I dostał maskotką żyrafy prosto w twarz.

– Ale żeby Jisungiem we mnie rzucać? – poderwał się do siadu i jednym ruchem powalił chłopaka na plecy.

Han nie chciał dać za wygraną, więc z trudem zepchnął mężczyznę z siebie i przeturlał się z nim w prawo, czego skutkiem było przewalenie ściany poduszek, zawalenie się bazy i uderzenie plecami o salonowy stolik.

– Chłopcy! Co wy, za przeproszeniem, odpierdalacie?

Krzyk babci Jisunga dopiero przywołał rozochoconego Minho do porządku. Uwięziony po bokach przez umięśnione ramiona swojego chłopaka, nie miał jak uciec przed zdenerwowanym wzrokiem kobiety albo przynajmniej wstać i z szacunkiem przeprosić za wybryki.

– Sama mówiłaś, że mam zaprosić "mojego chłopca" na obiad, więc jest – odpowiedział jej z uśmiechem, wskazując ruchem głowy młodego Lee.

Minho natychmiast poczuł, jak palą go policzki, ale nie skomentował słów Jisunga, które natarczywie obijały się o jego głowę. Han przyznał, że do siebie należą, co może i powinno być dla niego normalne, ale nadal wywoływało przyjemne ciepło w okolicach serca.

Fortepian na dworze || minsungDonde viven las historias. Descúbrelo ahora