Wełniane koce walały się po całym salonie wraz z poduszkami, które Minho przytargał ze sobą z domu. Jisung kopnął pomiętą kołdrę ze swojego pokoju i wycofał się na odpowiednią odległość, by rzucić okiem na wybudowaną konstrukcję. Konstrukcję wyglądającą na wadliwą.
– I jak to wygląda? – zawołał skryty pod dachem z koców Minho.
– Jakby miało ci się za chwilę zwalić na głowę.
– Weź kołdrę i chodź tutaj – polecił, ostrożnie odsuwając jeden z cieńszych koców, który miał za zadanie imitować drzwi.
Han zwinął grubą pierzynę w dziwny zawijas i wślizgnął się z nią do poduszkowego zamku. Opadł tuż obok Minho, a kołdrę rzucił przy ich nogach. Swobodnie przełożył ramię przez tułów starszego i wtulił się w jego bok. Z uśmiechem wcisnął nos pomiędzy lekko wystające obojczyki swojego chłopaka, spokojnie wdychając jego słodko-ostry zapach perfum. Lee wolną ręką objął go w pasie, a drugą trzymał wysoko nad głową telefon, próbując zrobić sobie ładne zdjęcie.
– Spróbowałbyś nie używać filtra do zdjęć, wiesz? – mruknął ospały przez ciepło Jisung.
To budowanie fortecy z poduszek kompletnie go wymęczyło.
– Z filtrem wyglądam promiennie.
Han przewrócił oczami, zgrabnie łapiąc twarz chłopaka w obie dłonie, by zetknąć ich wargi. Zaskoczony Minho sapnął w jego usta, nie spodziewając się nagłego ruchu ze strony Jisunga. Odruchowo zamknął oczy, rozkoszując się delikatnymi muśnięciami. Han zaprzestał składania słodkich pocałunków dopiero, gdy usłyszał głośny dźwięk aparatu w telefonie. Spojrzał zdezorientowany na uśmiechającego się Lee.
– No co? Nie mam z tobą żadnych zdjęć.
Wszedł w galerię i pokazał ich wspólne zdjęcie, przeglądając dalej galerię w poszukiwaniu swoich kotów. Niezadowolony Jisung złapał pobliską poduszkę, z której już dawno temu musiała wylecieć większość pierza i cisnął nią prosto w Minho.
– Za co?! – zawołał, łapiąc się za ramię.
– Masz świra na punkcie swoich kotów! – roześmiał się, uderzając go tym razem w brzuch.
Lee złapał się za to miejsce, wybuchając śmiechem.
– Jesteś zazdrosny? – poruszył sugestywnie brwiami.
I dostał maskotką żyrafy prosto w twarz.
– Ale żeby Jisungiem we mnie rzucać? – poderwał się do siadu i jednym ruchem powalił chłopaka na plecy.
Han nie chciał dać za wygraną, więc z trudem zepchnął mężczyznę z siebie i przeturlał się z nim w prawo, czego skutkiem było przewalenie ściany poduszek, zawalenie się bazy i uderzenie plecami o salonowy stolik.
– Chłopcy! Co wy, za przeproszeniem, odpierdalacie?
Krzyk babci Jisunga dopiero przywołał rozochoconego Minho do porządku. Uwięziony po bokach przez umięśnione ramiona swojego chłopaka, nie miał jak uciec przed zdenerwowanym wzrokiem kobiety albo przynajmniej wstać i z szacunkiem przeprosić za wybryki.
– Sama mówiłaś, że mam zaprosić "mojego chłopca" na obiad, więc jest – odpowiedział jej z uśmiechem, wskazując ruchem głowy młodego Lee.
Minho natychmiast poczuł, jak palą go policzki, ale nie skomentował słów Jisunga, które natarczywie obijały się o jego głowę. Han przyznał, że do siebie należą, co może i powinno być dla niego normalne, ale nadal wywoływało przyjemne ciepło w okolicach serca.
![](https://img.wattpad.com/cover/312546192-288-k338829.jpg)
ESTÁS LEYENDO
Fortepian na dworze || minsung
FanficHan Jisung pewnego dnia po prostu wtargnął do domu Lee Minho i zaczął grać na jego fortepianie, nie wiedząc, że jego aktualnym właścicielem był najbardziej obrażony na muzykę człowiek jakiego poznał w całym swoim życiu. Przyszło im razem spędzić cał...