3💼

2.1K 325 97
                                    

Jenna nie mogła doczekać się świąt. Od zaręczyn chodziła jak w skowronkach, nikomu się jednak nimi nie pochwaliła - oboje z Newtem uznali, że przekażą wieści bliskim właśnie w czasie Bożego Narodzenia, którego pierwszy dzień mieli spędzić z Tezeuszem oraz Żanetą, a drugi z rodziną magizoolożki.

Siedzieli przy stole w mieszkaniu Newta, wszyscy ubrani odświętnie - Jenna w bordowej, a Żaneta w granatowej sukience - i jedli świąteczny obiad w naprawdę miłej atmosferze. Para magizoologów siedziała po jednej stronie, a para Aurorów po drugiej, przy czym wszyscy dopilnowali, by Jenna i Tezeusz nie znaleźli się bezpośrednio naprzeciwko siebie. Ich relacja znacznie się poprawiła ze względu na Newta, nie oznaczało to jednak, że nie byliby w stanie rzucić w siebie jedzeniem.

Albo przynajmniej Jenna.

- Za rok będziemy mogli was zaprosić do nowego mieszkania - powiedział nagle Tezeusz, uśmiechając się delikatnie, po czym wymienił spojrzenia z Żanetą. - To był mój prezent dla Janet. Wkrótce się wprowadzimy... Do naszego wspólnego mieszkania - dodał, niepostrzeżenie łapiąc kobietę za rękę gdzieś pod stołem.

- No nareszcie. - Jenna wycofała się w swoim siedzeniu. - To czekam na parapetówkę.

- I też w związku z tym chcieliśmy wam coś powiedzieć - dodała Żaneta, po czym ona i Tezeusz po raz kolejny wymienili uśmiechy.

- Zaręczyliśmy się - powiedział wreszcie Tezeusz, na co Jenna z szoku upuściła swoje sztućce na talerz.

- Żartujecie - wypalił Newt, patrząc na nich z otwartą buzią.

- Cze... - zaczęła Żaneta, ale przerwała jej Jenna:

- No bo my też.

Jenna położyła swoją dłoń na stole, pokazując pierścionek, a wtedy Żaneta zrobiła to samo - jej był złoty - po czym, zaskoczone, a jednocześnie niezwykle szczęśliwe, złapały się za ręce.

- Zaplanowaliście to! - zawołała Żaneta po chwili.

- Nie! - odparli Newt i Tezeusz jednocześnie, również wyrwani z zupełnego szoku.

- W ogóle się nie konsultowaliśmy - wyjaśnił Newt, co rozbawiło kobiety.

- Ale mimo wszystko widać, że bracia. - Żaneta założyła ręce na piersi.

Cała czwórka wkrótce znowu się roześmiała z absurdu sytuacji, po czym znowu odezwała się Żaneta:

- Hej, to... W sumie... Jak już oświadczyny były razem, to może ślub też.

Te słowa ściągnęły na nią uwagę wszystkich przy stole.

- Co masz na myśli? - zapytała Jenna.

- No, a gdybyśmy wzięli ślub razem? - Żaneta niepewnie spojrzała na Tezeusza. - W sensie, w czasie jednej ceremonii? Skoro i tak już wszystko robimy razem. - Zaśmiała się, a jednak patrzyła przy tym z nadzieją na swoich rozmówców.

- W sumie... Lepiej by było, gdyby uwaga się rozłożyła na dwie pary - przyznała Jenna po chwili. - Zwłaszcza, że o was to lubią wszędzie pisać - dodała, patrząc na braci, choć w duchu chodziło jej głównie o Newta, który wiedziała, że też nie szukał rozgłosu, ani go nie lubił.

Newt i Tezeusz wymienili spojrzenia. Nigdy się nie spodziewali, że dojdzie do takiego momentu w ich życiu, w którym mogliby rzeczywiście wziąć podwójny ślub, ale gdy tak o tym pomyśleć...

- Ja oczywiście nie chcę nic na was wymuszać... - dodała Żaneta pospiesznie, wyczuwając, że tworzyła się nieco niezręczna atmosfera. - Tak tylko powiedziałam, bo...

- Słońce, nie denerwuj się - przerwał jej Tezeusz, natychmiast obejmując ją ramieniem. - Po prostu wszyscy jesteśmy jeszcze trochę w szoku, że tak się poukładało.

- Jak dla mnie to dobry pomysł - przyznała Jenna. - Organizacja też będzie łatwiejsza... No a i tak bym się ciągle wspomagała tobą, Janet, bo ja nie za bardzo się na tym znam. Co sądzisz, Newt?

Jenna widziała po samej jego minie, że był nastawiony pozytywnie. Wynikało to z tego, że Newt czuł, że będzie mu jakoś łatwiej denerwować się z bratem niż samemu - zwłaszcza po tym wszystkim, co razem przeszli.

- Byłoby naprawdę wspaniale - przyznał, na co Jenna go przytuliła.

- No to tylko jak to pan ważniak zniesie, że razem z kryminalistką? - rzuciła w stronę Tezeusza, rozbawiając zarówno Żanetę, jak i Newta. - Jeszcze gazety pomylą, kto z kim bierze ślub i jaka będzie siara w Ministerstwie...

- Bardzo śmieszne - mruknął Tezeusz.

- Nie musimy tak robić, jeśli ty nie chcesz - wtrąciła Żaneta. - Wszyscy musimy się zgodzić.

- Chcę. Naprawdę chcę - odparł, patrząc tylko na narzeczoną.

- Jeśli nie pozabijacie się przy ołtarzu, powinno być w porządku. - Zaśmiał się Newt.

- Nie będę miał czasu patrzeć na nią przy ołtarzu - odgryzł się Tezeusz, spoglądając nieznacznie na Jennę, na co ona pokiwała głową z aprobatą.

- Z tym mogę się zgodzić. - Sama spojrzała na Newta ze szczerym uśmiechem, który nieco go speszył.

- To wciąż pozostaje najważniejsze pytanie... Gdzie chcielibyśmy to zorganizować? - zapytał Tezeusz, a wtedy wszyscy zrozumieli, że potrzebowali szczególnego miejsca dla całej czwórki.

- Och, właśnie, Janet... - powiedziała zmartwiona Jenna, prostując się na swoim krześle. - A nie przeszkadza ci, że to nie będzie w Polsce? Co z twoimi znajomymi?

- Ściągnę ich tutaj. Teraz tu jest mój dom - odparła z uśmiechem, po czym spojrzała na Tezeusza. - No a do Polski... Możemy pojechać po ślubie.

Cała czwórka zaczęła dyskutować o potencjalnie najlepszych miejscach, zgodziwszy się uprzednio, że najlepiej byłoby gdzieś na zewnątrz, w otoczeniu przyrody. Tezeusz i Jenna prześcigali się w wymienianiu pięknych lokalizacji w Anglii, aż wreszcie odezwał się Newt:

- A może... W Hogwarcie?

- W Hogwarcie? - powtórzył zdziwiony Tezeusz, po czym zaśmiał się krótko. - W sali od eliksirów?

- Na błoniach - wyjaśnił Newt. - Jest tam sporo miejsca, a latem jest tam pięknie, no a w szkole nie będzie nikogo, więc...

- I Dumbledore na pewno by nam z tym pomógł, poza tym jest nam to wszystkim winny. - Jenna uderzyła dłonią o stół. - To jest wspaniały pomysł, kochanie.

- Mnie też się podoba - przyznała Żaneta.

- I ja też nie mam nic przeciwko jeszcze jednemu miłemu wspomnieniu stamtąd. - Tezeusz uśmiechnął się do ukochanej. - Czyli ustalone. Musimy tylko porozmawiać z Dumbledorem? - Spojrzał na Newta, a ten pokiwał głową.

- Ja mogę się tym zająć. I tak ostatnio chciał się ze mną zobaczyć, chociaż nie mówił, po co...

- Co? - Jenna spojrzała na niego ze zdradą w oczach. - Nic nie mówiłeś! A on pewnie znowu czegoś od nas chce. Newt, żadnego bawienia się z Grindelwaldem teraz, my też mamy życie. Tylko on może go pokonać, dobrze o tym wie.

- Akurat z tym się zgodzę, Newt - zauważył Tezeusz. - Nie pakujmy się w nic teraz. My jako Aurorzy już robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby... Było bezpiecznie. Może ja pójdę z tobą.

- O, to wy idźcie pogadać z profesorkiem, a ja i Janet zajmiemy się tymi lepszymi rzeczami.

- Na przykład sukniami - powiedziała Żaneta, po czym z Jenną przybiły sobie piątkę.

I tak tamtego wieczoru musiały przyzwyczaić się do myśli, że obie za kilka miesięcy zostaną paniami Scamander.

Wytresujmy sobie wężyki • Newt ScamanderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz