X

1K 62 6
                                    


Tej nocy Hermiona nie spała zbyt dobrze. Prawdę mówiąc w ogóle nie zmrużyła oka. Po powrocie do swojego dormitorium położyła się do łóżka, ale nie mogła zasnąć. Leżała tylko wpatrując się w sufit i myślała. Nie mogła zapomnieć o tym co powiedział jej Severus. Czy z każdego spotkania wracał w takim stanie? Wiedziała, że Voldemort jest nieobliczalny. Nie szanował nikogo. Mugole, czarodzieje, którzy nie byli czystej krwi byli dla niego nikim. Należało się ich pozbyć. Torturować, a w efekcie zabić. Wiedziała o tym ale nie sądziła, że w stosunku do swoich zwolenników ma podobne zapędy. Może nie od razu zabić, bo byli mu potrzebni, ale nie traktował ich dobrze. Nie okazywał im ani szacunku ani choćby zrozumienia. Byli dla niego niczym więcej jak tylko przedmiotem. Narzędziem, które posłuży mu do osiągnięcia swojego chorego celu. Jeżeli tak się zachowywał co spowodowało, że tyle ludzi decydowało się do niego dołączyć? Nikt nie chce być poniżany i torturowany, a wyglądało na to, że na służbie u Voldemorta tylko tego można się spodziewać. Czym musiał kusić, by czarodzieje zgadzali się na to. Co takiego obiecywał im czarnoksiężnik? Co zaproponował dać Severusowi, że ten dziewiętnaście lat temu zapragnął do niego dołączyć? Hermiona nie mogła wyobrazić sobie nic takiego. Przecież Mistrz Eliksirów był inteligentnym mężczyzną. Nie dało się go nigdy oszukać. Zawsze wykrywał kiedy jakiś uczeń kłamał w sprawie nie oddanego eseju czy eliksiru. Nie mogła uwierzyć, że taki człowiek dał nabrać się na złudne obietnice Voldemorta. Nie mogła zrozumieć, że ludzie nadal się na nie nabierali. Nadal nabierali się na złudne przekonania o sile i władzy. A może nie wierzyli, ale zostawali zmuszeni do dołączenia w jego szeregi? Śmierciożercami były całe rodziny, całe pokolenia wierzyły w słuszność idei czystej krwi. Ale czy to było tylko przekonanie czarodziei? Przecież większość mugoli również uważało za słuszne przekonanie o czystości własnego narodu. Arystokraci nie mogli wiązać się z nikim poniżej ich poziomu. Czarodzieje i mugole wcale nie byli od siebie tacy różni jak by się mogło wydawać. Hermiona dopiero teraz zaczęła to zauważać. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że oba jej światy są pełne przemocy i niesprawiedliwości.

Kiedy pierwsze promienie słońca padły na jej łóżko westchnęła i wstała. Udała się do łazienki by wziąć długą, relaksującą kąpiel. Nalała wody do dużej wanny i dodała swój ulubiony olejek do ciała. Zanurzyła się w ciepłej wodzie i poczuła jak jej mięśnie się odprężają. Była umówiona z profesor McGonagall dopiero przed obiadem. Miały zjeść razem posiłek a potem nauczycielka transmutacji miała pomóc jej przygotować się do ślubu. Hermiona nie miała pojęcia po co zawracać sobie głowę suknią ślubną, fryzurą czy makijażem, ale starsza czarownica uparła się i dziewczyna nie miała nic do gadania. Weszła do swojego dormitorium i zaczęła pakować kufer. Skoro miała zamieszkać w lochach musiała zabrać tam swoje rzeczy. Zanim wszystkie ubrania, książki i szpargały wylądowały w kufrze minęło prawie całe przedpołudnie. Hermiona była zdziwiona, że aż tyle rzeczy nazbierało się przez cały rok szkolny. Stosy zużytych pergaminów wylądowały w koszu na śmieci tak samo jak pokaźna kolekcja zużytych gęsich piór i pustych kałamarzy. Z czułością wpatrywała się w zdjęcia przyjaciół znajdujące się w albumie fotograficznym, który dostała od Ginny na urodziny, zanim schowała go do kufra. Jeszcze raz rozejrzała się po pustym już dormitorium sprawdzając czy aby na pewno niczego nie zapomniała. Miała wprawdzie ten komfort, że w każdej chwili mogła tu wrócić gdyby coś zostawiła, ale wolała nie obudzić się jutro i zorientować się, że nie ma na przykład szczoteczki do zębów. Upewniwszy się, że zabrała wszystko zeszła powoli po krętych schodach prowadzących do pokoju wspólnego ciągnąc za sobą ciężki kufer. Rozejrzała się po pomieszczeniu z rozrzewnieniem przypominając sobie te wszystkie wspaniałe chwile, które tu przeżyła. Wspólne rozmowy z Harry'm i Ronem kiedy siedzieli na wytartej kanapie w rogu, imprezy, które urządzali po wygranych meczach quiditcha. To także tutaj, właśnie obok fotela, który mijała w pierwszej klasie spetryfikowała Nelvila. Uśmiechnęła się do siebie. To będzie kolejne miejsce, za którym będzie tęsknić. W prawdzie będzie mogła tu przychodzić podczas wakacji, ale nie później. Nie podczas roku szkolnego, kiedy pokój wspólny zapełni się uczniami. Hermiona nie wybiegała jednak myślami tak daleko w przyszłość. Za dwa miesiące wszystko mogło się zmienić. A jej wystarczyły te zmiany, które miały zajść już dzisiaj. Z tą myślą przeszła przez dziurę pod portretem Grubej Damy i ruszyła w stronę gabinetu nauczycielki transmutacji na drugim piętrze. Kufer zostawiła w wieży Gryfindoru skąd skrzaty miały go zabrać do jej nowego mieszkania. Hermiona doszła do odpowiednich drzwi i zapukała w nie.

Hermiona i Severus - PrzepowiedniaWhere stories live. Discover now