- Daniela, jak miło Cię słyszeć - powiedział z ewidentnie sztuczną radością w głosie - Czyżbyś miała jakieś interesujące informacje?
- Informacje? - osłupiałam. Kompletnie zbił mnie z tropu. Jakie informacje????
- Casper. Mówi Ci to coś?
Aaaa, Casper! Mentalnie palnęłam się w czoło. Zupełnie o nim zapomniałam! Nie mówiąc o tym, że nawet nie spróbowałam wykręcić jego numeru. P
- Myślisz, że to takie proste? - zaatakowałam w ramach samoobrony - Że nic nie robi tylko czeka na mój telefon? Nie odbiera, nie oddzwania, może w ogóle zmienił numer!
- To po co dzwonisz? - warknął z irytacją przerywając mój wywód
- Bo mam ważniejsze rzeczy! Antonia wyguglała Twoje nazwisko.
- No i?
- Francesco, do cholery, pijany jesteś czy co? Wyguglała Twoje nazwisko. Jak myślisz, w jakim kontekście się ono pojawia w internecie, na włoskich stronach?
W telefonie dało się słyszeć głośne westchnięcie.
- A to moja wina, że Ty jej nic nie powiedziałaś?
- Nie odwracaj kota ogonem! Jest jeszcze gorzej! Ona chce tam jechać!
- Gdzie?
- Na Sycylię! Ty mnie w ogóle nie słuchasz...
- Zapraszam - wesołe nuty po raz pierwszy podczas tej rozmowy zabrzmiały w jego głosie - Piękna wyspa.
- Bądź poważny! Ja nie powinnam przecież raczej z nią jechać.
- Masz rację. Nie powinnaś. Zwłaszcza, że nie masz pojęcia gdzie jest Casper.
- No więc...?
- No więc może przylecieć sama. Odbiorę ją z lotniska i, uprzedzając Twoje wątpliwości, będzie całkowicie bezpieczna.
- Ty chyba oszalałeś! - aż podniosłam głos. Reflektując się po chwili obejrzałam się w stronę mieszkania czy nie obudziłam córki - Nie ma takiej opcji. Nie puszczę jej samej.
- Chyba może spotkać się z własnym ojcem?
Dokładnie w tym momencie zaczęłam żałować, że do niego zadzwoniłam.
- Może. Chcesz się z nią spotkać? Przyjedź tutaj - co mnie podkusiło z tym telefonem...? - Wiesz, gdzie mieszkamy - dodałam złośliwie. Francesco roześmiał się głośno.
- Dziękuję za zaproszenie.
- Ja Ciebie nie zapraszam.
- Ej, Daniela, ale to Ty dzwonisz. Chcesz mojej pomocy czy nie?
- Nie chcę, ale muszę - rzuciłam znanym tekstem
- Okej, dla córki mogę się poświęcić. Powiedz Toni, żeby na razie nie szalała z pakowaniem się na Sycylię. Najpierw ja przyjadę do niej.
*
Dopiero parę dni później dotarło do mnie jak fatalny to był pomysł. Francesco, Tośka i ja w naszym małym mieszkanku. To po prostu musiało skończyć się katastrofą. Innej możliwości zwyczajnie nie było. Podczas kiedy ja niemal rwałam włosy z głowy, Antonia wpadała na coraz ciekawsze pomysły.- Zróbmy imprezę - wypaliła w którymś momencie
- Co???? - wyrwało mi się odruchowo
- Imprezę powitalną. Dla taty.
- Tosia, dziecko...
- No co? - obruszyła się wydymając usta - Przez Ciebie ja w zasadzie nie znam własnego ojca! Babci nie pamiętam, a na Sycylię nie pozwalasz mi jechać! I nic mi nie mówisz! Gdybym nie znalazła informacji w necie, pewnie dalej nic byś mi nie powiedziała - aż sobie ciężko westchnęłam. Nie da się ukryć, że miała trochę racji. W zasadzie całkiem sporo racji - A teraz, jak w końcu mam okazję go poznać, Ty nie chcesz zrobić totalnie nic. Nic!!!
YOU ARE READING
Oni. Oni. I ja. #4
ActionKiedy wydawało się, że wszystko zostało skończone na zawsze, okazuje się, że dla pewnych wydarzeń był to dopiero początek. Tyle, że był to... początek końca. Bo choć Danieli wydawało się, że poznała już ciemniejsze oblicze świata, tak naprawdę dopie...