CZĘŚĆ PIERWSZA: KARA ZA SPÓŹNIENIE (PERCY & OLIVER 18+)

181 14 12
                                    

Ten dzień z pewnością należał do najlepszych, jakie Percy przeżył, odkąd zaczął pracować w Ministerstwie Magii. Kiedy zaczynał swoją urzędniczą karierę w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów zdarzało mu się miewać takie dni, kiedy naprawdę nie miał nic do roboty. Oczywiście, sam nigdy by się do tego nie przyznał, ale czasami przesiadywał w gabinecie, który dzielił ze swoim współpracownikiem Jamesem, udając, że przegląda niezliczone ilości dokumentów, kiedy faktycznie zdążył je przeanalizować już dwa dni wcześniej. Jednak każdy, nawet taki pracuś jak on, musiał czasami odetchnąć, nawet jeśli było to w czasie godzin pracy.

Gdy otrzymał awans na stanowisko asystenta szefa departamentu, a potem na asystenta samego Ministra Magii, nie mógł już sobie pozwolić na choćby chwilę wytchnienia. Wręcz przeciwnie, coraz częściej musiał zostawać po godzinach i dodatkowo kontrolować pracę innych departamentów.

Percy nawet mimo nawału obowiązków lubił swoją pracę, ale czasami, szczególnie w takie dni jak ten, miał ochotę rzucić wszystko w cholerę i wyjechać gdzieś daleko, gdzie nikt go nie znajdzie. Dlatego, że to właśnie dzisiaj obiecał, że wróci wcześniej z pracy, a tymczasem była już dwudziesta, a on dalej siedział nad stertą pergaminów dotyczącą wytycznych na temat usprawnienia handlu międzynarodowego między Wielką Brytanią a Brazylią.

Kiedy wrócił wreszcie do domu, było już grubo po dziesiątej, a w salonie, w którym znalazł się po wyjściu z kominka, panowała przeraźliwa ciemność i głucha cisza.

— Kochanie? — rzucił w przestrzeń, ale nikt mu nie odpowiedział.

Ruszył w kierunku kuchni, a gdy znalazł się w środku, zapalił światło i rozejrzał się po pomieszczeniu. Mina mu zrzedła, kiedy jego wzrok padł na suto zastawiony stół, na którym znajdowały się przeróżne potrawy, butelka jego ulubionego wina i pozostałości po dwóch świecach.

Percy przełknął głośno ślinę, obrócił się na pięcie i pomaszerował w stronę sypialni, gasząc za sobą światło. Wiedział, że zawalił i to na całej linii. Przemierzał korytarz ich niewielkiego wspólnego mieszkania, z duszą na ramieniu. Odetchnął głęboko przed drzwiami sypialni i wszedł powoli do ciemnego pomieszczenia, które było oświetlone tylko przez księżyc zaglądający do środka przez duże okno.

Jego wzrok od razu powędrował w stronę ich wspólnego łóżka. W półmroku dostrzegł zarys sylwetki leżącej tyłem do wejścia. Wpatrywał się przez chwilę w plecy osoby, którą kochał najbardziej na świecie, by w końcu zebrać w sobie odwagę i odezwać się.

— Kochanie, naprawdę bardzo cię przepraszam... — zaczął niepewnie, ale odpowiedziała mu tylko cisza. — Naprawdę chciałem wrócić wcześniej, ale...

— Nie mam ochoty tego słuchać. Wyjdź i zamknij za sobą drzwi.

— Ale kochanie, nie gniewaj się na mnie — wsunął się na miejsce obok i przytulił się do ciepłych pleców. — Nie mogłem wrócić wcześniej, przecież wiesz, jaką mam pracę.

— Wiem, ale to nie znaczy, że możesz mnie olewać za każdym razem, kiedy zaplanuję nam wspólny romantyczny wieczór. Obiecałeś, że wrócisz dzisiaj wcześniej, ale tego nie zrobiłeś... Zresztą nie pierwszy raz! Czy naprawdę tak trudno jest wrócić wcześniej z pracy raz w roku?

— Ale przecież wiesz, jak jest...

— Nie przerywaj mi! Dzisiaj jest nasza rocznica! Czy proszę o zbyt wiele? Raz w roku chcę spędzić romantyczny wieczór ze swoim partnerem, ale nawet jeden wspólny wieczór to dla ciebie zbyt wiele... Mam już naprawdę tego wszystkiego dość Percy.

— Jak mam cię przeprosić? — zapytał.

— Nie przepraszaj, tylko następnym razem wróć wcześniej do domu, jak cię o to proszę!

Mały eksperymentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz