- Hooper! - Anya weszła szybko do sklepu swojej matki. Na parkingu widziała jego wóz, więc wiedziała, że tu jest. Akurat rozmawiał z Joyce zadowolony z czegoś. - Szukam cię na komisariacie od samego rana.
- Co się stało? - zapytała Joyce widząc zmartwioną córkę. Anya nie zwróciła na nią uwagi i od razu zbliżyła się do Hopa. - Miałeś może zgłoszony jakiś wypadek samochodowy, albo ktoś znalazł jakiś samochód. Nie jakiś właściwie... Chevrolet Camaro Z-28. Taki ciemny granatowy.
- Anya. - Hop złapał ją za dłonie i uciszył - Wiem, że już pytałaś na posterunku, więc powtórzę. Nie było żadnego wypadku ani nikt nic nie zgłosił.
- Ale musiało się coś stać. - powiedziała od razu wyrywając dłonie - Billy...
- Szefie, jesteś tam?
- Jestem. - odpowiedział Hop do krótkofalówki. Anya spuściła ramiona i westchnęła.
- Jeśli zależy ci na pracy rusz tyłek pod ratusz. Już.
- Anya, przykro mi to mówić, ale... od samego początku mówiłem ci, że typ cię rzuci. - powiedział do niej kładąc dłonie na ramionach - Jak go znajdę to obiecuję ci, że z nim porozmawiam.
- Kochanie... - powiedziała Joyce widząc smutną córkę, która odprowadziła wzrokiem Hopa. - Może Hooper ma rację. Chłopak nie był dla ciebie...
- Przestań. - Anya wyrwała dłoń zanim matka zdążyła ją złapać i wyszła ze sklepu wściekła jak nigdy. Była pewna, że musiało coś się wydarzyć.
___
- Steve! - weszła do lodziarni gdzie chłopak pracował, ale nie stał przy ladzie. Była tam dziewczyną z którą zdążyła się już zapoznać. Robin, współpracownica Steve'a. Anya przychodziła do nich od czasu do czasu. - Robin, zawołał Steve'a. To bardzo ważne.
- Anya! - Steve wybiegł z zaplecza i od razu podszedł do niej uradowany jej widokiem. Spojrzał na Robin przez chwilkę. - Ja obsłużę. To co zawsze, Anya?
- Nie. Nie przyszłam tu jeść. - odpowiedziała.
- Nie? - zdziwił się i przeczesał włosy.
- Nie. Widziałeś Billy'ego? - zapytała bardzo poważnie. Spojrzał na nią jak na idiotkę.
- Anya, nie interesuję mnie twój gówniany chłopak. - stwierdził kręcąc głową z obrzydzeniem. Dziewczyna westchnęła.
- Dobra, inaczej. - powiedziała - Widziałeś cos podejrzanego? Coś związanego z drugą stroną?
- O co chodzi? Anya, mów wprost. - powiedział do niej ciągle nie rozumiejąc.
- Okej, od początku. Powiedziałam mu żeby do mnie przyjechał wieczorem zamiast do innej, a on nie przyjechał. - powiedziała rozkładając ramiona i kręcąc głową. Steve stał z otwartymi ustami i patrzył na nią w szoku.
- I po tym sądzisz, że coś się wydarzyło co ma związek z drugą stroną? - zapytał, aby się upewnić. Anya pokiwała głową ochoczo. - Anya... on cię rzucił.
- Nie. - odpowiedziała patrząc na niego zdziwiona - Nie zrobił tego.
- Właśnie, że tak. - stwierdził i złapał ją za dłonie - Znudziłaś mu się i poszedł się pieprzyć z inną. - Steve powiedział jej to chcąc brzmieć delikatnie. Anya patrzyła na niego w ciszy przez jakiś czas. - Anya?
- Pierdol się. - odpowiedziała mu wyrywając dłonie i spojrzała na niego tak jak nigdy. Pierwszy raz widział w jej oczach tak wielki ból.
- Anya, wiem, że może być ci ciężko...
- Spierdalaj, Steve. - przerwała i wyszła z lodziarni nawet nie witając się z Dustinem, który uradowany wszedł do środka.
___
- No chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz? - weszła do budynku na basenie od razu za blondynem. Stał do niej tyłem i nawet nie zareagował. - Wzięłam wolne z pracy, robię z siebie debila przed policją i innymi, bo myślałam, że coś ci stało, a ty jak gdyby nigdy nic przychodzisz na basen? - zapytała. Była wkurzona i słyszał to po jej głosie. - Dlaczego wczoraj nie przyjechałeś? Słuchasz mnie w ogóle?!
Wtedy się do niej odwrócił. Spojrzał jej w oczy. Zauważyła, że były jego, ale jakby inne. Dopiero po chwili zobaczyła, że płakał.
- Trzymaj się ode mnie z daleka. - powiedział stanowczo i ją wyminął. Była wryta w ziemię i nie wiedziała co się dzieję. Dopiero po chwili wyszła z budynku i szukała go wzrokiem. Dziwnie się zachowywał. Szedł jakby miał się przewrócić i zauważyła, że bardzo raziło go słońce. Usiadł na swoim miejscu. Był cały spocony i wyglądał jakby miał zemdleć. Kiedy zasnął wyszła z basenu i pojechała do domu.
Zamierzała się wyluzować i pogodzić z faktem zerwania, ale ciągle coś nie dawało jej spokoju. Złe przeczucie. I to, że poparzyło go słońce.
YOU ARE READING
Nine • Steve Harrington • Stranger Things
FanfictionHawkins, miasto przeklęte, miasto szatana. Tak zwane miasto, już od lat 80 miało wiele wypadków. Nie wyśnionych wypadków, których nawet policja nie potrafiła logiczne wytłumaczyć. A to wszystko zaczęło się od zaginięcia pewnego chłopca. Willa Byersa...