Rozdział 33

56 10 8
                                    

Nieznanej skali poruszenie, które towarzyszyło im od momentu, gdy opuścili zaciszną polanę pobliskiego parku, nie opuszczało ich przez całą drogę do domu. Trzymając się za ręce i czując wyraźny ciężar na palcu swojej lewej dłoni, dotarli do mieszkania w całkowicie nowym dla nich stanie świadomości. Emocje, które wypełniały ich rozemocjonowane umysły, nigdy wcześniej nie wpływały tak silnie na ich zachowanie, na postrzeganie rzeczywistości, postrzeganie otaczającego ich świata.

Ash odnosił wrażenie, że szczęście, które odczuwa jest nie do udźwignięcia w perspektywie pozostałego im czasu, że to niemożliwe, by jego organizm poradził sobie z jego rozmiarem i zwyczajnie przystosował się do nowych warunków. Z drugiej jednak strony był świadomy, że to minie, że ta paraliżująca wręcz euforia straci na sile, by pozwolić mu normalnie egzystować.

Niezależnie, a jednak w cudownej synchronizacji, umysł Eijiego zmagał się dokładnie z tym samym zagadnieniem. Nie tylko ich dłonie były złączone. Wrażenie jedności nie zatrzymało się na powierzchni ich skóry, wnikało głębiej, docierając do bijących w pięknej harmonii sercach.

Zamknąwszy za sobą drzwi, ich spojrzenia napotkały siebie, potęgując nieopisany chaos, który na krótką chwilę sparaliżował ich ciała. Wybudziwszy się niczym ze snu, jednocześnie poruszyli się, wypełniając sobą dzielącą ich przestrzeń. Dłonie zacisnęły się na okrywającym ich ciała ubraniu, a usta odnalazły siebie, stapiając się w jedno. Przeplatająca się myśl, że to nadal za daleko, pogłębiała ich niecierpliwe i odrobinę chaotyczne ruchy. Bluza Eijiego uderzyła bezgłośnie o ciemne kafelki, by po chwili ta Ash'a znalazła się tuż obok, jednoznacznie zwiastując ich kolejne kroki. Chłodna ściana, którą Ash poczuł na swojej skórze, gdy Eiji chwycił za brzeg jego koszulki i podciągnął nieznacznie do góry, wyostrzyła jego spojrzenie, pozwalając jeszcze wyraźniej dostrzec, napierającego na niego ciemnowłosego chłopaka. Miękkie włosy Eijiego łaskotały skórę jego szyi, gdy składając na jej powierzchni delikatne pocałunki, doprowadzał jego organizm do doskonale już mu znanych reakcji. Ash zamknął oczy, napawając się jego czułym dotykiem i powiódłszy dłońmi po jego plecach, wsunął palce pod cienką koszulkę. Chłodne opuszki palców w kontakcie z rozpaloną skórą Eijiego, wywołały na jej powierzchni delikatny dreszcz.

Eiji wyprostował się, spoglądając w przymrużone, szmaragdowe oczy, których widok jak zwykle doprowadzał jego serce do buntu i uniósłszy rękę, dotknął delikatnej skóry powiek, otulającej skryte pod nim czyste piękno. Zacisnąwszy usta, przyglądał się mu w skupieniu, pozwalając by pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.

- Kocham cię - wyszeptał, nie przestając poruszać palcami - nie pamiętam już... jak wyglądało moje życie bez ciebie... Ash.

Ash otworzył powoli oczy, a gdy obraz twarzy Eijiego dotarł do jego zmysłów, jego własną również pokryły pierwsze ślady łez.

- Moje życie rozpoczęło się w dniu, w którym przekroczyłeś próg tamtego baru. Nie chcę pamiętać, co było wcześniej. Tylko życie z tobą wydaje się być prawdziwe.

- ...Kocham cię... - powiedział cicho Eiji, wtulając się w niego mocno - Ash... kocham cię - powtórzył raz jeszcze i odtwarzając te dwa słowa, niczym zapętlona płyta, jego cichy głos rozbrzmiał ponownie i ponownie... i ponownie.

- Eiji... ja ciebie też kocham - odezwał się, łamiącym się głosem, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej.

Trzymając go mocno w swoich ramionach, przez głowę przemknęło mu wspomnienie, gdy po raz pierwszy stanął przed drzwiami jego mieszkania. Pragnienie, by na nowo stać się częścią jego życia, by nigdy nie pozwolić mu odejść, pozostać z nim na zawsze, powróciło jeszcze silniejsze. Wspomnienie tamtej chwili było żywe, przerażająco prawdziwe. Jednak tym razem było inaczej, tym razem poczucie winy nie odbierało mu prawa, by czuć się szczęśliwym, by pozwolić sobie na życie u jego boku.

Zburzyć ciąg FibonacciegoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora