XXIX

10 1 0
                                    


Wte­dy pa­lo­ną kawą pach­nia­ło w kre­den­sie

A zim­ne, świe­że mle­ko, jak lody, wa­ni­lią.

Kie­dy się, mru­żąc oczy, orze­szy­nę trzę­sie,

Po ga­łę­ziach w olśnie­niu pę­dzi li­ści mi­lion.

Żywio­łem za­chły­śnię­ty, zzia­ja­ny w roz­pę­dzie,

Ileś po­krzyw po­sie­kał, ile traw stra­to­wał!

A ki­jem ob­tłu­ku­jąc szysz­ki i żo­łę­dzie

Ile­żeś mil po drze­wach mał­pio prze­cwa­ło­wał!

I wszyst­ko to w ogni­stej pa­mię­ci dziś bły­ska.

Ci­ska się małe, szyb­kie, go­rą­co, da­le­ko...

I szczę­ście pach­nie kawą. I chło­niesz je z bli­ska.

A chłód w po­ko­ju są­czy wa­ni­lio­we mle­ko.

Julian Tuwim - "Zapach szczęścia"



Olga od rana krzątała się po kuchni przygotowując mężowi oraz szwagrowi śniadanie. Uwielbiała to robić, zwłaszcza kiedy wszyscy w domu jeszcze spali, a ona miała dowolność w swoim kuchennym szaleństwie. Czuła się wtedy wolna i pozbawiona jakichkolwiek ograniczeń. Teraz było jednak zupełnie inaczej...

W rodzinnym domu swojego męża nie czuła się tak obco jak mogłoby się wydawać. Dość szybko się zaklimatyzowała, lecz brakowało jej miejskiego życia. Od dziecka kochała sztukę, szeroko pojętą kulturę i zurbanizowany gwar. W mieście działo się o wiele więcej. Przede wszystkim stawiano na rozwój człowieka pod względem psychologicznym. Będąc jednak w Mniszkowie, starała się ukrywać, że nie dostrzega, jak malutkie dzieci zmuszane są do rolnych prac, aby rozwijać się fizycznie... Ile by dała, aby uwolnić te dzieci od trudności stawianych przed nimi zadań.

Nie była w stanie zrozumieć intencji, jakimi kierowali się ludzie na wsi. Od zawsze wpajano jej, że świat się zmienia, wszystko idzie do przodu, ludziom będzie żyło się coraz lepiej i nigdy nie wrócą do przeszłości. Teraz jednak, mieszkając w Mniszkowie, poczuła bezsens słów własnego ojca o idealnym świecie. Mniszków nie był ideałem, ale tylko częścią zdeformowanego świata bez przyszłości. Ludzie żyli tam, jak dawniej. Nie przemawiał za nimi żaden postęp, a jej mąż, który od dziecka wyróżniał się swoją inteligencją i ponad przeciętnością, skupioną na racjonalizmie, został wyśmiany przez miejscową ludność. Nauka, wiedza, obycie nie są, według mieszkańców, żadnymi wartościami. To tylko puste słowa, którego znaczenia nie zna większość z "tutejszych", jak wolą się sami określać.

***

Mikołaj z Antkiem zasiedli do stołu, zwabieni zapachem przygotowywanego przez Olgę posiłku. Kobieta przywitała ich w kuchni gromkim uśmiechem i podając sztućce, usiadła obok swojego męża. Mikołaj nieznacznie musnął jej dłoń swoimi palcami ku wyraźnej swojej uciesze. Jego brat zareagował na tę sytuację z lekkim przekąsem, patrząc z grymasem na "szczęśliwe" małżeństwo.

- Smakuje wam? - zapytała zatroskana, widząc ich skwaszone miny i wymieniane ukradkiem złowrogie spojrzenia

- Oczywiście, moja droga - odparł Mikołaj, ponownie dotykając przy śniadaniu dłoni ukochanej - Wszystko, co wyjdzie z twoich rąk jest niesamowite - dodał, podnosząc ją bliżej swoich ust, a następnie złożył na miękkiej skórze ukochanej delikatny pocałunek

W porannym brzaskuWhere stories live. Discover now