XXIX

702 46 13
                                    

Minął już tydzień od kiedy ja i Tadeusz mamy ciche dni. Nie odzywamy się do siebie wcale. Siedziałem właśnie w kuchni, a blondyn wszedł z pustym kubkiem po kawie. Położył go na stole. 

- A ten kubek tu tak zostanie? Sprzątaczką nie jestem. Możesz to włożyć do zmywarki? - powiedziałem wkurzony. 

Starszy westchnął i włożył kubek do zmywarki. 

- O wreszcie szanowny Jan się do mnie odezwał - odgryzł się. 

- Wiesz ja to przynajmniej mam coś mądrego do powiedzenia jak już się odezwę. 

- O czyli teraz się okazuję, że pieprzę głupoty! - powoli podniósł głos.

Wstałem. 

- Ja to przynajmniej nie podnoszę od razu głosu! 

W tej chwili do kuchni wbiegł okularnik i Alek. 

- Stop! Stop! - krzyknął Aleksy. 

- Jeżeli chcecie się do siebie odzywać, to tylko w zamiarach pokojowych. Aleksy zabierz Janka do pokoju zanim coś się stanie. 

I w tym czasie przyjaciel mocno pociągnął mnie za ucho, przez co poszedłem tuż za nim do mojej sypialni. 

- Ała - powiedziałem, gdy mnie puścił. 

- Musicie się tak kłócić? Nie możecie się nawzajem przeprosić? 

- Ale to on zaczął! - tłumaczyłem się. 

Alek zrobił spojrzenie typu "Serio? No chyba nie". Wetchnąłem ciężko. Nie odezwałem się.

- Janek wiem o co poszło, ale nie umiem się postawić w waszej sytuacji. Jednak chociaż spróbujcie się pogodzić do ślubu. Zostały niecałe 3 tygodnie, więc macie czas - no i wtedy wyszedł. 

Zostawił mnie samego w pokoju. Tadeusz chyba też poszedł do swojej sypialni, bo usłyszałem trzaskanie drzwiami. 

To nie było takie łatwe, aby się z nim pogodzić. Po za tym, dlaczego to ja muszę wychodzić z ową inicjatywą? Położyłem się na łóżku. To nie mogła być moja wina. Co nie?

Myślałem nad tą całą sytuacją. Gdybym tylko postanowił jakoś normalnie to rozegrać, to nic by się nie stało. Boże, czyli jednak to była moja wina. Kurwa. Rzuciłem małą poduszką o fotel przy biurku. 

Czyli trzeba przeprosić Tadeusza. Ale czy na pewno? Cały czas się wahałem, czy aby na pewno wychodzić z inicjatywą. A jak już, to na 100% nie teraz. Jest przecież naładowany emocjami. 

~~~ 

Minęło parę dni, a ja nadal się zastanawiałem. Zrozumiałem, że w 90% to była moja wina. Jednak jak mogłem go przeprosić? Kupić kwiaty? Nie, przereklamowane. Kolacja przy świecach? Debilu, on nigdzie z tobą nie wyjdzie.

- Więc? - zapytałem się chłopaków. 

Ja, Alek i Paweł właśnie siedzieliśmy u mnie w pokoju i zastanawialiśmy jak mogę przeprosić Tadeusza. 

- Hmm - zastanawiał się Aleksy.

- A może jakbym odwiedził go wieczorem? - powiedziałem. 

- Ty to dobry plan - pochwalił mnie okularnik. 

- No, a nawet ja i Paweł możemy specjalnie wyjść z mieszkania, aby wam nie przeszkadzać - poruszył brwiami. 

- Oj nie. Wolę mieć kogoś w mieszkaniu, na wszelki wypadek. Po za tym do niczego nie dojdzie - zaśmiałem się. 

- Jeszcze zobaczymy - poklepał mnie Paweł. - A teraz my już nie przeszkadzamy. Przemyśl co dokładnie mu powiesz. 

I w niecałe 5 sekund wyszli z mojego azylu. Położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć. Nie będzie tak źle. Przemyślę co mam powiedzieć i powtórzę to, tylko przy Tadeuszu. 

Dobra. Dam radę. 

~~~ 

Był wieczór. Coś koło 22 i właśnie szykowałem się na rozmowę. Blondyn nie wiedział co zamierzam. Nie wiem czy to lepiej, czy gorzej.  Od razu mówię, że nie przebierałem się czy coś. Miałem zwykłe szare dresy i czerwony podkoszulek. Bardziej szykowałem swój mózg i cały czas powtarzałem sobie co powiem. 

Podszedłem pod drzwi Tadeusza. Już miałem pukać, jednak najpierw popatrzyłem się na przyjaciół, którzy stali niedaleko mnie. Pokazywali, że trzymają kciuki. Zapukałem i wszedłem. 

Siedział na łóżku i czytał książkę. Miał zapaloną lampkę nocną przy łóżku. Dawała jedyne światło na cały pokój, a jej światło było bardziej ciemno-żółtawe. W pokoju było trochę ciemno, ale przez lampkę wydawało się, że jest ciepło. Podniósł na mnie wzrok. Jego twarz była przyodziana w okulary, które ściągnął gdy mnie zobaczył. 

- Cześć - powiedziałem cicho. 

- Znowu zamierzasz mnie za coś okrzyczeć? - spytał. 

- Przyszedłem przeprosić - szepnąłem. 

- Co? - odłożył książkę. 

Podszedłem bliżej niego. Wręcz pod samo łóżko. 

- Przepraszam, że znowu zachowałem się jak palant. Wiem, że nie powinienem się tak zachowywać. Od teraz obiecuję zero zazdrości. 

Starszy spojrzał się na mnie jakby nie dowierzał. 

- Wybaczysz mi? - zapytałem ładnie. 

Ten jedynie pociągnął mnie za rękę tak, że na nim usiadłem. Mocno mnie przytulił. 

- Oczywiście, że ci wybaczę Januś. Ja też ciebie przepraszam. Nie powinienem tak bardzo krzyczeć i wiem, że nie lubisz Laury. 

Wreszcie wrócił. Mój kochany Tadeusz, który mówi na mnie "Januś", a nie "Jan". 

- Przepraszam za to wszystko co mówiłem. Większość rzeczy była po prostu mówiona bez przemyślenia - kontynuowałem. 

Wziął moją twarz w ręce. 

- Już mnie nie przepraszaj - pocałował mnie w czoło. 

- Wybaczyłeś mi? - zapytałem. 

- Hmm. No nie wiem - droczył się. 

Nie czekałem i namiętnie go pocałowałem.  Od razu oddał pocałunek, a swoje ręce dał na moje biodra. Ja natomiast moje ręce włożyłem pod jego koszulkę i zacząłem jeździć nimi po jego torsie. 

Gdy zabrakło nam powietrza to się od siebie odkleiliśmy. Tadeusz się do mnie uśmiechnął, a ja przygryzłem dolną wargę. 

- Oh Janeczku jak mi tego brakowało - powiedział do mnie. 

- Czyli już nie jesteś zły? 

- Oczywiście, że nie. 

I po tej wypowiedzi spędziliśmy idealną noc w sypialni blondyna....


To tylko Rośka~ (Nauczyciel x Uczeń AU)Where stories live. Discover now