⭐12. Znowu w domu

330 46 16
                                    

Początkowo Remus wciąż liczył, że Syriusz jednak wróci szybko, że się rozmyśli, albo znajdzie inne rozwiązanie niż ucieczka. Ale mijały dni, a go nie było. Remus z rana często wyglądał przez okno, a wieczorami siedział przed domem, czekając na pana domu, który miałby zajechać nagle do posiadłości, z uśmiechem na ustach i oznajmić, że już zostanie. Ale tak się nie stało i po dwóch tygodniach resztek nadziei i ciągłego wyczekiwania Remus chyba przywykł do jego nieobecności. Chociaż i tak codziennie sprawdzał skrzynkę na listy, wyczekując wieści. Bo wiedział już, że na to tylko mógł liczyć. 

Wyczekiwany przez wszystkich domowników jego powrót nastąpił w pierwszym tygodniu września i przypadł na sobotę. Jako że tego dnia Harry wciąż był wolny od zajęć, Remus bawił się z nim na podwórku. Przez te wszystkie miesiące sytuacja była już bezpieczna, swobodnie mogli wychodzić i nic im nie zagrażało. Dzień był chłodnawy, ale Harry'emu nie przeszkadzało to w  bieganiu po dworze,  bawieniu się z Pilotem i podkradaniu dojrzałych gruszek, które spadły z uginających się pod ciężarem owoców gałęzi drzew. Remus spacerował powoli za nim, wciąż mając na niego oko. 

Aż nagle usłyszeli rżenie konia, które Remus puścił początkowo mimo uszu, uznając, że ktoś po prostu przejeżdżał obok. Ale Harry, jak na ciekawskiego chłopca przystało, odpuścił pochwycenie jednej z gruszek na rzecz obejrzenia się na drogę. A kiedy jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, Remus zrozumiał co zobaczył i sam obrócił się do tyłu. Syriusz właśnie wjeżdżał za bramę na szarym koniu, z całkiem sporym tobołkiem. Jeszcze ich nie zauważył, patrzył przed siebie. 
Nagle Harry śmignął tuż przy Remusie, biegnąć w stronę swojego wujka, a mężczyzna ruszył za nim, obawiając się, że chłopiec podbiegnie za blisko i koń go staranuje. W porę złapał chłopca w pasie i przytrzymał.

— Ej! — Krzyknął Harry, wyrywając się, ale Remus trzymał mocno.

— Spokojnie, zaraz do niego podejdziemy. — Oświadczył łagodnie Remus, rozluźniając uścisk, kiedy Harry się nieco uspokoił. Ta sytuacja jednak skutecznie zwróciła na nich uwagę Syriusza, który spojrzał w bok i uśmiechnął się do nich szeroko. Zeskoczył z konia i przytrzymał go za lejce, idąc w ich stronę.

— A ja wam chciałem zrobić niespodziankę. — Oznajmił, kiedy był już na tyle blisko, żeby go słyszeli. — Za wcześnie mnie zobaczyliście. — W tym momencie Harry wyrwał się Remusowi i podbiegł do wujka, przytulając się do niego mocno. Syriusz uśmiechnął się łagodnie i wolną ręką zmierzwił mu włosy. 

Nieco się zmienił. Być może wiele osób by tego nawet nie zauważyło, ale Remus tak. Syriusz schudł nieco, włosy miał za długie, jakby przez ten czas nie chodził do fryzjera, lub odwiedził go tylko raz i wyglądał na zmęczonego. Można by to zrzucić po prostu na podróż, ale Remus podejrzewał, że Syriusz usiłował przez cały czas zrobić wszystko, żeby ich chronić i to go tak wyczerpało. Ale to wszystko wcale nie odejmowało mu urody, wciąż był tak samo przystojny, co tylko wzmacniały radość w oczach i uśmiech wykrzywiający usta. 
Syriusz odwrócił wzrok od Harry'ego i spojrzał na Remusa. I być może Remus po prostu widział to co zobaczyć chciał, ale zdało mu się, że uśmiech Syriusza jeszcze się pogłębił.

— Dobrze wyglądasz, Remusie. — To były pierwsze słowa, jakie do niego wypowiedział po tak długim czasie. A Remus rozpromienił się, kiedy je usłyszał. Nigdy nie miał zbyt wysokiej samooceny, ale sam widział, że zaczynał wyglądać lepiej. Nabrał trochę ciała, jego twarz przybrała kolorów, pojawiały się na niej zdrowe rumieńce. Ubierał się też ładniej, bo w końcu mógł sobie pozwolić na odstawienie na bok starych i połatanych często ubrań, a kupno zupełnie nowych, lepszej jakości. — Harry, a ty co tam masz? — Spytał Syriusz, patrząc na jego wypchane kieszenie, co zdecydowanie nie mogło nie rzucić się w oczy. Chłopiec sięgnął do nich i z każdej z nich wyciągnął po dwie gruszki, które jakimś cudem tam upchnął. Uśmiechnął się do Syriusza, bardzo z siebie zadowolony, a mężczyzna roześmiał się i poklepał go delikatnie po głowie.  — Odprowadzę konia do stajni i zaraz do was wrócę, dobrze? 

Dziwne losy Remusa Lupina || WolfstarWhere stories live. Discover now