Prolog

789 32 3
                                    

Cześć, chciałabym w tej książce opowiedzieć o moich doświadczeniach ukrytych pod postacią fikcyjnych bohaterów. Mam szczerą nadzieję że wyrzucenie tego z siebie przyniesie pozytywny skutek i przyjmiecie tą książkę z lekkim dystansem, ponieważ nie ogarniam pisania. Z góry przepraszam za wszelkie błędy! <3


***

Niczego nieświadomy mały Harry leżał w plecionym koszyku przykryty, różowym, puchatym kocykiem na progu domu również niczego nieświadomych Dursleyów.  Nieświadomy był też cały magiczny świat oprócz jedynie garstki wtajemniczonych czarodziejów...

Pov: Harry

Obudziłem się jak zwykle w swojej zagraconej sypialni na ulicy Privet Drive 4. Jak zwykle wciągnąłem na siebie o kilka rozmiarów za duże ciuchy Dudleya i jak zwykle powlekłem się w stronę kuchni aby przygotować śniadanie. Smażąc jajecznicę rozmyślałem o ostatnich wydarzeniach. Nadal nie mogłem uwierzyć w to wszystko... Myśl, że już nigdy nie zobaczę Syriusza sprawiała, że nie miałem ochoty rano wstawać z łóżka. Wszystko stało się takie... nijakie. Nie odczuwałem radości na myśl o powrocie do Hogwartu ani o spotkaniu z Ronem i Hermioną. Byłem po prostu zmęczony tym wszystkim. Nie chciałem wracać do świata w którym każdy pokłada we mnie nadzieję na pokonanie największego czarnoksiężnika wszechczasów. Mimo że hogwart to mój dom zwyczajnie nie chciałem wracać do świata który oczekiwał że zginę walcząc z jakimś starym dziadem. To wszystko mnie przytłaczało. Nie miałem siły na normalne funkcjonowanie a co dopiero na znoszenie komentarzy Snape'a, Dumbledora badawczo przyglądającego mi się na każdym kroku i tych wszystkich współczujących spojrzeń posyłanych w moją stronę. Co rok walczę o życie przez to że mając roczek Voldi chciał mnie ukatrupić. Zdecydowanie nie fair. Najchętniej sam przy pierwszej lepszej okazji strzelił bym w siebie avadą. Z ponurych przemyśleń na temat mojego samobójstwa wyrwał mnie wrzask ciotki Petuni.
- Co robisz ty głupcze?! - ciotka cała czerwona na twarzy, mrucząc jakieś obelgi w moją stronę wyrwała mi z rąk patelnie na której smażyła się już czarna jajecznica. Stałem skruszony z przepraszającym wzrokiem mając nadzieję że na krzykach się zakończy. Nagle zmroziło mnie kiedy zobaczyłem że do kuchni wchodzi Vernon zaalarmowany krzykami ciotki. Cały czerwony powoli zbliżał się w moją stronę i już wiedziałem że mam ostro przejebane. Stojąc przedemną chwycił mocno za moje włosy i syknął:
- Ty niewdzięczny dziwaku, dajemy ci dach nad głową a ty nawet nie umiesz zrobić porządnego śniadania? - wtem puścił moje włosy i mocno zamachnął się celując w moją twarz. Rozległ się dźwięk uderzenia a ja stałem zszokowany, z czerwonym polikiem, w ogóle się tego nie spodziewając. Wuj jak gdyby nigdy nic wrócił bez słowa do salonu a ciotka przygotowując kawę nawet nie zwróciła na to uwagi.
-Niezły początek wakacji- pomyślałem, zaczynając szorować przypaloną patelnię.
Właśnie w ten dzień moje życie miało stać się o ile to możliwe jeszcze gorsze.




***

Mam nadzieję że wam się spodoba<3

Potter, a co gdyby tak...Where stories live. Discover now