rozdział 14

729 47 53
                                    

Po zdarzeniu w basenie nie rozmawiali ze sobą na ten temat ani razu. Louis bał się zacząć, ponieważ czuł wewnętrzny niepokój na samą myśl, aby wyznać Harry'emu co o nim tak naprawdę sądzi. Nie chciał, aby ktokolwiek wiedział o tym co myśli o brunecie, chociaż i tak przeczuwał, że większość osób z jego zespołu już go rozgryzła. Jego zachowanie przy chłopaku zmieniało się niemal diametralnie i to nie z woli Tomlinsona. Ciało jakby wyczuwało obecność Harry'ego automatycznie się rozluźniało a on sam stawał się bardziej zrelaksowany i spokojniejszy. Przyjaciele żartowali sobie z niego, iż ten się zakochał, jednak Louis nie brał tej możliwości pod uwagę i w odpowiedzi tylko kręcił głową ze śmiechem.

Co zmieniło się od tamtego czasu to to, że teraz więcej się ze sobą droczyli i śmiali. Do tego dochodziły również ukradkowe spojrzenia, nieśmiałe uśmiechy oraz zachęcające oblizywania warg bądź przypadkowe dotknięcia swoich ciał. Nakręcali siebie nawzajem, obaj to wiedzieli, jednak żaden z nich nie zrobił kroku w kierunku rozmowy. 

Z tego wszystkiego Tomlinson spędzał niezliczone ilości godzin w swoim łóżku i rozmyślał nad tym, co jest między nim a wspomnianym wcześniej chłopakiem. Doszedł już do tego, że nie traktował go jak normalnego członka zespołu, albowiem nikomu innemu nie pozwalał na docinki kierowane w swoją stronę. Nie aprobował również bezpodstawnego wchodzenia do własnej sypialni, lecz w przypadku bruneta, gdy tylko widział go w swoim pokoju coś wewnątrz Tomlinsona przekręcało się, powodując przyspieszone bicie serca. Mogło to oznaczać, że Harry zaczął być mu zdecydowanie bliższy niż zakładał.

- Lou? - usłyszał głos Stylesa, który wychylił głowę zza drzwi.

Właśnie. Lou. Nie wiedział dlaczego, ale gdy chłopak mówił do niego tym zdrobnieniem był w stanie zrobić cudzysłowowo wszystko. Kolana mu miękły a on jakby zamroczony przez krótki moment nie potrafił złapać oddechu. 

- Co jest, Harry? - zablokował telefon trzymany w dłoni, poświęcając brunetowi swoją uwagę.

- Idziemy grupą do baru, chciałbyś może z nami?

- Z kim dokładnie? - zainteresował się. Propozycja była bardziej kusząca ze względu na to, że od długiego czasu nie uczestniczył w takim spotkaniu, nie wliczając w to imprez w domu. Dodatkowo możliwość zobaczenia Harry'ego w stanie upojenia napawała go większą chęcią na wyjście z mieszkania - Jeśli będą tam chłopcy to nie mogę iść.

- Zayn zostaję - odparł Harry, nieświadomy, że ten nie był aktualnie w najlepszym stanie, aby zająć się całą posiadłością - Ale chyba Niall nie ma za bardzo ochoty pić więc pewnie on też będzie w domu.

Fakt, że Harry, tak jak reszta, mówił o całym budynku jak o domu był dla Louisa motywujący do wykonywania swoich obowiązków jak dotychczas. Bardzo starał się, aby każdy kto tutaj przychodził czuł się właśnie w taki sposób; domowo i bezpiecznie. 

- Dobrze, w takim razie z chęcią z wami pójdę - powiedział, podłączając telefon do ładowania, aby mieć pełną baterie – Za ile wychodzimy?

- W sumie to za jakieś dziesięć, może piętnaście minut. - poinformował - Wyrobisz się?

- Ja na pewno, bardziej obawiałbym się o ciebie. - parsknął, wstając z łóżka i zaczynając je ścielić. Nie lubił zostawiać po sobie bałaganu, ponieważ doprowadzało go to do nerwów, których miał już wystarczająco dużo.

- Wypraszam sobie, ja w przeciwieństwie do ciebie jestem już gotowy. - wszedł w głąb pomieszczenia, pokazując się cały dla oczu Louisa.

Ten spojrzał na niego i otworzył usta z wrażenia. Harry prezentował się absolutnie oszałamiająco. Klatkę piersiową zakrywała obcisła, czarna bluzka z długim rękawem, na którą założył sukienkę na ramiączkach z lekkiego materiału w ciemnym kolorze z białymi wzorkami. Okrywała ona jego nogi aż do kostek, które również zostały zakryte przez długie, białe skarpetki z falbankami u góry. Na stopy miał założone czarne glany na platformie, a na szyi widniało kilka wisiorków, dopełniających całą stylizację. 

Painkiller || l.s ✔️Where stories live. Discover now