Rozdział 6

1.1K 55 32
                                    

Chanel 


Reszta weekendu minęła spokojnie. Nie działo się nic podejrzanego omawialiśmy kilka najważniejszych kwestii. Dlatego tym właśnie sposobem nastał poniedziałek, gdzie wchodzę do firmy w asyście ochroniarza. Po skończeniu pracy mam lekcje z samoobrony i oprócz tego w najbliższych dniach Asher ma mnie nauczyć strzelać. 

Czas w firmie leciał mi nieubłagalnie szybko zegar wskazywał 18. Na całe szczęście już kończyłam. Przygotowywanie kolekcji rozpoczynającą sezon wiosenny oraz sukienki i garnituru na ten piątek to nie lada wyzwanie. Same projekty zajmują trochę czasu nie wliczając w to poprawek, a ubrania na bankiet postanowiłam zrobić w stu procentach sama. Zamknęłam swój gabinet i ruszyłam w kierunku wyjścia z firmy. 

Siedziałam na tylnej kanapie samochodu wyglądając przez okna, gdy dostałam sms'a. Powoli wysunęłam komórkę z torebki i odczytałam treść. 

Od Asher: Gdzie jesteś? 

Od Asher: O 19 mamy trening pamiętasz? 

Do Asher: Pamiętam, praca mi się trochę przedłużyła. Do 10 minut będę w domu :) 

Odpisałam na wiadomości po czym schowałam telefon z powrotem do torby. Do willi dojechaliśmy w niecałe 7 minut. Opuściłam pojazd, podziękowałam ochroniarzowi za dzień i weszłam do domu. Ruszyłam w kierunku sypialni aby się przygotować. Wzięłam szybki prysznic po czym zarzuciłam na siebie sportowe leginsy oraz top i bluzę. Włosy związałam w kucyk i wyszłam z sypialni. Mężczyzna siedział na kanapie i przeglądał coś na laptopie. Po usłyszeniu moich kroków na schodach odwrócił wzrok.

- Gotowa? - Zapytał, a ja jedynie skinęłam głową w formie odpowiedzi.


Droga na siłownie minęła nam na rozmawianiu o tym co mnie dzisiaj czeka. Z jednej strony byłam podekscytowana znowu z drugiej lekko się stresowałam. Weszliśmy do budynku po czym skierowaliśmy się do szatni. Odłożyłam torbę, zdjęłam bluzę i ruszyłam w kierunku sali.  

Trening był cholernie męczący. Oprócz samej lekcji samoobrony zrobiliśmy też siłę. Zajęło nam to około 2,5 godziny więc nie marzyłam teraz o niczym innym jak gorącej kąpieli i położeniu się w swoim łóżku. Wzięłam już drugi tego dnia szybki prysznic przebrałam się w normalne ciuchy i wyszłam ze siłowni. Asher czekał już na mnie przy recepcji, gdy byłam już obok niego położył swoją dłoń u dołu moich pleców i skierował nas do wyjścia. Zasiedliśmy na swoich miejscach i ruszyliśmy do domu. 

- Podobało Ci się? - Zapytał po chwili mężczyzna.

- Było ciężko, ale nie patrząc na to, to podobało mi się. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.

- W tym tygodniu pójdziemy jeszcze dwa razy. W czwartek chciałbym abyś odpoczęła przed bankietem no a w piątek jest sam bankiet. 

- W porządku. A Aresa będziemy zabierać na bankiet? - Zapytałam z ciekawości. 

- Chodź bym chciał to raczej zostanie w domu. Kilka lat temu jak zabrałem go ze sobą pogryzł jednego z gości. Sam się w sumie prosił no, ale od tego czasu obiecałem matce, że na bankiety go nie będę przyprowadzać.

- Rozumiem. 


Po przekroczeniu domu od razu skierowałam się do swojej łazienki zanim jednak zamknęłam drzwi usłyszałam głos mężczyzny.

- Dobranoc Chanel. 

- Dobranoc. - Odpowiedziałam i zamknęłam drzwi. 

Wieczorna kąpiel dobrze mi zrobiła. Zarzuciłam na siebie tylko majtki i za dużą koszulkę. Umyłam zęby i położyłam się do łóżka.

Devil doesn't sleepTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang