Rozdział ☯ 7

646 86 10
                                    

Luke długo rozważał wszelkie za i przeciw. Bał się pójścia do szkoły. Myślał, że inni odwrócą się od niego i zaczną go obwiniać, bo przecież to właśnie na koncercie jego zespołu miały miejsce wszystkie wydarzenia. Jednakże nie jego silna wola, lecz Liz zmusiła go do udania się do liceum

Atmosfera panująca wśród uczniów Norwest Christian College była mieszana. Jedni bardzo mocno przeżyli śmierć Amber, dlatego chodzili smutni, przygnębieni. Inni zaś byli zainteresowani całym zajściem i prowadzili nawet małe, prywatne śledztwa w sprawie morderstwa.

Wszystkich łączył jednak jeden, ten sam problem; nikt nie wiedział, kto był mordercą kapitanki szkolnej drużyny cheerleaderek. Uczniowie obawiali się o swoje życie i zdrowie, nie będąc pewnymi czy znaleźli się w niebezpieczeństwie.

Umysł Hemmingsa zaprzątał inny problem. Chłopak zastanawiał się, czemu Margaret tak szybko opuściła występ i jakie kłopoty zdrowotne nie pozwalają jej uczęszczać do szkoły. Może był uparty i głupi nie słuchając swojego przyjaciela o odpuszczeniu sobie tej dziewczyny, ale blondyn chciał zaspokoić swoją ciekawość i dowiedzieć się wszystkiego o pannie Gakath.

Na jednej z przerw próbował odszukać wzrokiem jej najlepszą przyjaciółkę. Po kilku krótkich chwilach udało mu się to. Powoli wstał z drewnianej ławki i zostawiając Caluma, podszedł do grupki śmiejących się dziewczyn.

Odkąd Meg zerwała kontakt ze swoją najlepszą przyjaciółka, Allyson zmieniła się. Wydawała się bardziej ciepła, otwarta, przyjacielska. Spędzała więcej czasu wraz z innymi dobrze się przy tym bawiąc. Można było stwierdzić, iż towarzystwo Margaret ograniczało ją.

Kiedy Hemmings znalazł się za plecami uśmiechniętej brunetki cicho odchrząknął, zwracając jej uwagę. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, a uśmiech na jej twarzy poszerzył się.

- Cześć, Luke - przywitała się.

- Możemy pogadać? - zapytał, a Allyson krótko skinęła głową. Machnęła dłonią w stronę koleżanek, dając im tym samym znak, że niebawem wróci. Nastolatkowie odeszli parę kroków, aby nikt nie mógł podsłuchać ich rozmowy.

- O czym chciałeś porozmawiać?

- Wiem, że przyjaźniłaś się z Meg - oznajmił, a dobry humor dziewczyny prysł niczym bańka, zostając zastąpionym przez grymas. - Co wiesz o jej problemach zdrowotnych?

- Co cię to nagle interesuje? - warknęła.

- Od jakiegoś czasu dzwoni do mnie i błaga o pomoc. Nie wiem, co się dzieje.

- Nie jestem plotkarą, Luke - złagodniała, zerkając na chłopaka. - Nie rozpowiadam cudzych sekretów bez ich zgody. Skoro Gakath nie wyjaśniła ci tego, to znaczy, że nie jest jeszcze gotowa. Po za tym, od kiedy do ciebie wydzwania? - spytała wyraźnie zaniepokojona.

- Od kilku tygodni...

- Proponowała ci spotkanie?

- Nie, chociaż przyszła na nasz ostatni koncert i po kilku minutach z niego uciekła - westchnął. - A co?

- Nic, ale sądzę, że nie powinieneś utrzymywać z nią kontaktu. Ona nie jest taka niewinna, jakby mogło się wydawać. Sama się prawie o tym przekonałam.

- Co masz na myśli?

- Uważaj na siebie i przestań odbierać od niej telefony - poradziła mu, zostawiając go samego.

Ostrzeżenie Michaela sprawdziło się. Już druga osoba radziła Luke'owi, aby przestał interesować się szatynką. Jednak jego to nie zniechęcało, wręcz przeciwnie. Chciał się z nią spotkać.

Panika | l.h. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz