Rozdział 4

202 14 0
                                    

Następnego ranka Hermiona wstała wcześniej niż zwykle. Miała zajęcia ze Snape'm i nie chciała się spóźnić. Przebrała się w szkolny strój, umyła twarz w łazience dla dziewczyn oraz zęby, związała swoje włosy, które sterczały w każdą możliwą stronę i ruszyła do lochów. Stojąc przed drzwiami klasy do eliksirów chciała wejść od razu ale po chwili sobie przypomniała o czymś takim jak pukanie, nie będąc jeszcze na tyle rozbudzoną by od początku o tym pamiętać. Zapukała i po chwili usłyszała głęboki głos po drugiej stronie.

  — Wejść.

Weszła do środka zamykając za sobą drzwi. Rozejrzała się po klasie, którą tak dobrze znała  —  w końcu przebywała tu całe sześć lat z tym samym irytującym profesorem, który siedział przy biurku i pisał coś na pergaminie. Nie zareagował na to jak weszła. Podeszła po cichu bliżej biurka i przyjrzała mu się. Był bardzo wymagającym człowiekiem. Jego ruchy były hipnotyzujące, poruszał się z taką elegancją o którą mało kogo można by podejrzewać, tym bardziej mężczyznę. Perfekcja jej profesora czasami ją przerażała ale zdawała sobie sprawę z tego jak trudne są eliksiry i jakiego skupienia potrzebuje ich warzenie. Siedział nad biurkiem mocząc pióro w atramencie, mamrocząc coś pod nosem. Jego czarne, tłuste włosy opadały na mu twarz, zakrywając ją przez co nie mogła przyjrzeć mu się bliżej. Zastanawiała się dlaczego nie zrobi nic z tymi włosami i czy kiedykolwiek w życiu je spiął. 
Usłyszała chrząknięcie nad swoim uchem i zobaczyła że profesor stoi naprzeciw niej.

—  Napatrzyłaś się już Granger?! Nie przyszłaś tutaj po to by marnować mój cenny czas tylko dlatego, że mamy robotę do wykonania i nie obchodzi mnie to, że musiałaś sobie popatrzeć bo taki masz kaprys! Zabieraj swoje rzeczy i idź natychmiast do swojego stanowiska. Nie będę tolerował takiego zachowania!!

—  Tak jest, przepraszam panie profesorze. —  powiedziała zawstydzona i ruszyła do stanowiska, nie oglądając się za siebie.

—  Dzisiaj zrobisz cztery butelki eliksiru uzupełniającego krew. Instrukcje masz na biurku. Kiedy będziesz wrzucać włosy z ogona jednorożca zawołaj mnie bo będę musiał przyjrzeć się czy robisz wszystko w dobrej kolejności. Po wrzuceniu włosów musisz zamieszać eliksir dwa razy w prawo, dwa razy w lewo i dodać krople krwi salamandry aby eliksir miał większą moc. Sprawdzę czy go dobrze zrobiłaś i jak będzie odpowiednio zrobiony przelejesz do fiolek. Rozumiesz? Świetnie. Wszystko ma być gotowe do południa. — Nie zdążyła nic odpowiedzieć bo Snape odwrócił się tyłem i sam zaczął robić coś przy swoim kociołku.

Zabrała instrukcje i wzięła się do pracy.
Zaczęła od pokrojenia korzenia tojadu który wrzuciła do kociołka i zalała go nalewką z piołunu. Przy dalszej pracy sugerowała się instrukcją i po niecałej godzinie nadszedł moment kiedy miała wrzucić włosy z ogona jednorożca.

—  Panie profesorze będę wrzucać włosy z ogona jednorożca. Może pan podejść?  —  zapytała przerywając pracę i odwracając się do nauczyciela, który wypowiadał jakieś zaklęcie nad swoim kociołkiem.

—  Swoją drogą to skąd ma pan włosy jednorożca? Przecież ciężko je zdobyć.

—  Mam swoje sposoby panno Granger. Co wiesz na temat jednorożców? — zapytał kiedy skończył wypowiadać zaklęcie.

  —  Zabicie jednorożca jest potworną zbrodnią i zdolny do tego jest jedynie ktoś kto nie ma nic do stracenia. Ich krew zapewnia życie każdemu kto ją wypije nawet jeśli jest o cal od śmierci ale za straszliwą cenę. Osoba ta zostanie przeklęta i będzie wiodła nędzne życie. Ciężko jest również je złapać bo należą do szybkich zwierząt.

—  Jak pewnie wiesz ich rogi, włosy i sierść wykorzystuje się do wyrobu różdżek i dodaje się je do eliksirów bo mają ogromną moc. Jednorożce dopuszczają do siebie tylko nieliczne czarownice i to tylko wtedy kiedy mają pewność, że nie zrobią im krzywdy.

—  Kto był tą szczęściarą?

—  Nie musisz wszystkiego wiedzieć, Granger. Wystarczy.

Spojrzał na nią i podszedł do jej stanowiska. Ona wzięła włosy do ręki i już miała je wrzucić gdy usłyszała jego podniesiony, wściekły głos.

—  GRANGER! Co ja Ci mówiłem głupia dziewczyno o tych włosach? Masz wrzucić maksymalnie trzy włosy a nie całą garść! Zamieniłaś się na mózgi z Longbottomem?! Chcesz żebyśmy wylecieli w powietrze?!!!

—  O przepraszam bardzo, nie mówił pan nic o ilości!

—  Po to masz instrukcje aby z niej skorzystać!

—  Nie zdążyłam przez pana doczytać bo się pan wtrącił!

—  Minus 10 punktów od Gryffindoru. Powinnaś zrobić to zanim mnie zawołałaś! Koniec dyskusji.

—  Niech Pan tak nie dramatyzuje.. Poza tym złość piękności szkodzi.. —  mruknęła tak cicho, aby Snape nie dosłyszał lecz zapomniała, że ma doczynienia ze szpiegiem idealnym.

—  Co mówiłaś? — zapytał zaintrygowany.

—  Pytałam czy ma Pan coś na kości..

—  Udam, że tego nie słyszałem Granger a teraz bierz się do pracy ale już!

—  Tak jest panie profesorze.

Dziewczyna zamilkła i wróciła do pracy. Była tak skupiona na zadaniu, że nawet nie zdała sobie sprawy z tego, że ktoś za nią stoi. Kiedy dodawała ostatnie krople krwi salamandry do eliksiru usłyszała nad swoim uchem głęboki głos swojego profesora.

—  No, no Granger. Stoję tu od pięciu minut a ty nawet nie zwróciłaś na to uwagi. Musisz być bardziej ostrożna bo łatwo będzie cię dopaść. - mruknął przysuwając policzek do jej ucha.

Ona natomiast stała w bezruchu. Gdy poczuła jego oddech na szyi, przeszedł ją dreszcz.

—  Przelej wszystkie cztery eliksiry do fiolek a ja je zabezpieczę. Jak wrócę wszystko ma być gotowe.  —  powiedział i szybko się od niej odsunął. Zniknął gdzieś za drzwiami.

Hermiona była zaskoczona reakcją jej nauczyciela. Co on sobie myślał! Serce zaczęło jej szybciej bić a ręka się trzesła gdy brała fiolkę. Musi być spokojna, to nic takiego ale przecież to Snape! Ten dupek z lochów, który nie widzi nic poza czubkiem swojego nosa. Jak on śmiał.. Zrobiła to o co ją poprosił i w tym samym momencie mistrz eliksirów wrócił do sali z jakąś książka w dłoni.

— Gotowe, profesorze. — powiedziała patrząc wszędzie tylko nie na jego twarz.

—  Jesteś na dziś wolna, Granger. Widzę Cię tu jutro o tej samej porze. Pamiętaj nie spóźnij się.

—  Oczywiście.

Wyszła zamykając za sobą drzwi. Severus Snape stał w jednym miejscu przez dłuższą chwilę nie poruszając się nawet o milimetr. Ocknął się po kilkunastu sekundach karcąc siebie w myślach. Co też mu strzeliło do tej głupiej głowy. Przecież to jest Granger. Ta irytująca przemądrzała
panna-wiem-to-wszystko. Niech Merlin weźmie Dumbledora i jego głupie pomysły.

Ostatnie życzenie - SS/HGWhere stories live. Discover now