5. Take my medicine

9 2 4
                                    

Do: Nieznajomy Mareczek 😇
"Gdybyś był chlebem to jakim?" 

Od: Nieznajomy Mareczek 😇
"Odklejony strasznie jesteś. Byłbym chlebem ziarnistym, bo jest smaczny, a ty jakim chlebem byś był?"

Do: Nieznajomy Mareczek 😇
"Ja bym był zwykłym białym, bo niby nie ma w nim nic niezwykłego, ale jeżeli ktoś się doszuka to odnajdzie jego drugie ja"

Zastanawiacie się pewnie co się wydarzyło? Minął miesiąc. Miesiąc od kiedy poznałem tego nieznajomego chłopaka w klubie. Polubiłem go przez te 4 tygodnie i chyba z wzajemnością, chociaż nie wiem. Udaje strasznie niedostępnego, oczywiście w kontekście koleżeńskim. Numer telefonu podał mi dopiero wczoraj! Wcześniej, żeby się spotkać musiałem chodzić pod jego dom! Przecież to nie miało sensu. 

Aczkolwiek muszę przyznać, że nie myliłem się co do niego. Jest bogaty. Nawet bardzo. Mieszka w pieprzonej willi! Może przesadzam, ale po prostu podoba mi się ten dom! Ciężko go opisać słowami, więc możecie sami wyobrazić sobie spory dom w kolorze beżu z ciemnym dachem. 

Aktualnie leżałem na  łóżku słuchając piosenek w słuchawkach i pisząc z Markiem. W mojej głowie aktualnie krążyły słowa piosenki Back to Black. Miała ona jakiś przyjemny wydźwięk. 

Do: Nieznajomy Mareczek 😇
"chcesz dziś wyskoczyć ze mną gdzieś razem? W sensie z moimi znajomymi i ze mną. Planujemy dziś zakraść się do szkoły. Będzie fajnie." 

Zaproponowałem, bo uważam, że to będzie jedna z lepszych akcji, a w dodatku zapoznam Marka z gronem moich znajomych. Chciałbym, żeby się polubili. Na prawdę byłoby miło. Długo musiałem czekać na odpowiedź. Jestem pewny, że się wahał. Na pewno charakterystycznie przygryzł wargę i rozmyślał nad tym. Zdążyłem go na tyle poznać, że wiem, że zawsze gdy się zastanawia nad czymś poważniejszym to przygryza wargę ze stresu. Chyba można to podpiąć pod tik nerwowy. 

Od: Nieznajomy Mareczek 😇
"To chyba nie w moim stylu. Ja wolę zostać w domu, ale powodzenia wam, żeby nikt was nie złapał."

Do: Nieznajomy Mareczek 😇
" Zajdę po ciebie. Trochę adrenaliny ci nie zaszkodzi. Będę około 22, więc bądź gotowy"

Napisałem mu totalnie ignorując jego odpowiedź. Był taki niewinny, a ja sprowadzałem go na złą stronę. Przeszkadzało mi to? Nie, bo uważam, że powinien trochę zaszaleć w młodości zanim będzie za późno. Każdemu się przyda trochę wyluzować. Trochę złamać prawa, bo gdy tego nie zrobimy to całe życie będziemy żałować swoich wyborów, a ja wolę żałować konsekwencji niż tego, że nie spróbowałem. 

-Łukasz chodź na dół! - usłyszałem krzyk swojej mamy. Wyjąłem słuchawki z uszu i od razu zszedłem na dół zostawiając wszystko na swoim łóżku.

- Co tam? - spytałem patrząc na nią. Wyglądała na chorą. Chyba miała gorączkę. 

- Zrobiłbyś mi herbatkę synku? - spytała, a ja od razu poszedłem do kuchni. Zrobiłem jej herbatę z imbirem i cytryną. Najlepsza na przeziębienie. 

- Pójdę jeszcze po jakieś leki do apteki. Odpoczywaj - wziąłem szybko telefon z pokoju i zszedłem znowu na dół. Założyłem swoje adidasy i wyszedłem z domu biorąc deskorolkę pod pachę. Szybko zajechałem do apteki. Wziąłem leki, które mogły się przydać i podszedłem do kasy. 

- To będzie 21,50zł - powiedział aptekarz. Spojrzałem na pieniądze w swojej dłonie i posmutniałem. To wszystko co miałem.

- Mam tylko 20 zł - powiedziałem podając mu pieniądze w drobnych. - Mógłby pan mi odpuścić tą złotówkę i 50 groszy? Proszę, to dla mojej mamy. Przysięgam, że więcej nie mam, a gdybym miał to bym dał. 

- Myślisz, że ja śpię na pieniądzach, żeby każdemu tak odpuszczać? Tobie odpuszczę, a później przyjdzie kolejny i kolejny. Ja muszę to dokładać ze swojej kieszeni - powiedział niemiło, a ja poczułem się jak bezradne dziecko, któremu właśnie zabrano lizaka. 

- Okej... W takim razie nie wezmę tego - odłożyłem jedno opakowanie leków i zapłaciłem za resztę. Wyszedłem z apteki jadąc do domu. Muszę znaleźć pracę. Nie mogę być takim nierobem do końca życia. Muszę pomóc mamie. 

- Wróciłem! - powiedziałem niosąc rodzicielce leki. W tym momencie zobaczyłem mężczyznę nad jej łóżkiem. O cholera... On wrócił. Nie. To nie może być prawda. Przecież miał siedzieć w więzieniu jeszcze 8 lat! Patrzyłem na dorosłego mężczyznę jak sparaliżowany. Poczułem strach. Pierwszy raz po takim czasie się bałem. Nie o siebie. O mamę. 

- Co się gapisz? - rzucił w moją stronę i podszedł blisko mnie wyrywając leki z mojej dłoni. - Podaj matce te tabletki, a nie stoisz jak debil na środku! - krzyknął, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - za wolno to robisz! 

Podałem szybko mamie tabletki, ale po chwili poczułem jak wielkie dłonie odciągają mnie od niej. Wyczuwałem od niego alkohol. Ten nieprzyjemny odór... 

- To teraz Łukaszku pokaże Ci co spotyka takich jak ty. Sprzedałeś mnie na policji. Dziś będę delikatny, żebyś miał nauczkę. Nie chcę Cię zabijać -zaśmiał się ironicznie i uderzył mnie z pięści w twarz. Poczułem nieprzyjemne pieczenie i żal ściskający mój żołądek. Mężczyzna walnął mnie z całej siły w zgięcie kolan przez co upadłem. Już wiem, że to mój koniec. 

Skuliłem się po prostu czując bezradność. Nie miałem z nim szans. Przyjmowałem każdy kolejny cios. Zasłużyłem na to. Zasłużyłem... Te słowa były w mojej głowie. Jak mógłbym się mu sprzeciwić? Był 3 krotnie większy ode mnie i miał o wiele więcej siły. W pewnym momencie nie miałem nawet siły, aby krzyczeć z bólu, więc po prostu leżałem zwijając się z bólu paraliżującego całe moje ciało. Słyszałem za drzwiami szlochanie mojej matki. Wiedziała co się dzieje, ale sama nie mogła pomóc. 

W końcu mężczyzna ode mnie odszedł. Nie byłem w stanie się podnieść. Zamknąłem oczy odpływając co uśmierzyło mój ból. 

- Tata? - spytałem patrząc na mężczyznę, którego kojarzyłem jedynie ze zdjęć. 

- Łukasz mój synku - powiedział łamanym głosem, a ja nie wytrzymałem i się po prostu rozpłakałem - To nie twój czas. Jeszcze się spotkamy, ale nie teraz. Teraz musisz wrócić na dół i pilnować swoją mamę tak? Kocham Cię najmocniej - powiedział, a ja przytuliłem go mocno chowając twarz w jego koszulkę i szlochając. 

To tylko sen... Straciłem przytomność i to przez to. Gdy otworzyłem oczy widziałem, że kuca przy mnie matka. Płakała. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Po prostu leżałem na zimnej podłodze patrząc pusto w jeden punkt. 

Grzeczni chłopcy trafiają do nieba - Historia tego jak pokochałem aniołaHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin