36. Nikt nie będzie kochał mnie lepiej

884 93 72
                                    

[Stickwitu - The Pussycat Dolls]

- Nie rozumiem dlaczego to robimy. – Michael miał talent do wyrażania swoich komunikatów w taki sposób, który polegał na tym, że nieważne jakiej tonacji użył, zawsze wiedziałem co chce mi przekazać. Ten facet potrafił krzyczeć szeptem i radośnie burczeć, więc kiedy użył swojego poirytowanego, zmęczonego tonu tak, by jednocześnie przekrzyczeć ludzi na lotnisku i nie zbudzić June, która zwisała z jego ramienia, nawet nie byłem zdzwiony.

- Ponieważ nie chcesz znaleźć się w spisie celebrytów z największym śladem węglowym tego roku – odparłem entuzjastycznie, poprawiając torbę podróżną na barku.

- Hej, ostatni raz używałem prywatnego samolotu trzy tygodnie temu... - Zmordowałem męża wzrokiem, dlatego nie puszczając śpiącej dziewczynki, uniósł tylko jedną rękę.

Jedenastoletnia June była rozpuszczona jak dziadowski bicz, trzynastoletnia June natomiast... Była rozkapryszona jak córka Kylie Jenner, z czym nawet nie do końca wiedziałem jak walczyć. Przez całe życie starałem się być wspierającym rodzicem, który jednak ściąga swoje dziecko na ziemię, gdy zaczyna mu odwalać, ale Mike ani trochę nie pomagał, kiedy został kolejną figurą rodzicielską, by nauczyć ją skromności i ogłady.

Może miał rację?

Kłóciliśmy się o to wracając z Teen Choice Awards, kiedy nie dość, że poparł ją, wbrew mojej opinii (i braku zdania Niny), że może pojechać z nami, to jeszcze zabrał ją na zakupy i pozwolił wybrać sukienkę. Może byłem bardziej obrażony o to, że June zaprosiła jego do galerii, nie mnie? Miałem masę czasu odkąd przestałem uczyć, bycie rodzicem stanowiło moją misję przewodnią, a ona i tak wybrała tatę, który bywał w domu głównie wieczorami i na długie weekendy, a nie tego, który codziennie szykował jej kanapeczki do szkoły i woził na lekcje pianina!

Możecie uznać nas teraz za katastrofalnie tragiczną rodzinę. Taką gdzie jedna osoba w związku jest uwięziona w złotej klatce, a druga zaharowuje się i nie lubi nawet swoich domowników, przy czym najbardziej poszkodowane staje się dziecko. Ale to nieprawda. Bycie „mężem trofeum" to najlepsze co mi się przydarzyło! Możecie się śmiać, że zmarnowałem potencjał najlepszego ucznia od podstawówki, albo swój dyplom i uzależniłem się od kogoś finansowo, ale prawda jest taka, że nie każdy człowiek ma pragnienie robienia kariery zawodowej. Jesteśmy czymś więcej, niż nasza praca, a ja i mój mąż mieliśmy dostatecznie wiele szczęścia w życiu, by pozwolić sobie na funkcjonowanie w zgodzie ze sobą.

Michael kocha to co robi, dlatego dobrze na tym zarabia. Ja kocham możliwość poświęcenia uwagi June, wspierania Niny w zdobywaniu kalifornijskich rynków finansowych, planowania rodzinnych imprez i robienia przemeblowania, kiedy najdzie mnie na to ochota. Mogłem pozwolić sobie na swobodne zapełnienie grafiku kursem pieczenia ciast, chodzeniem na nieprzyszłościowe studia, budowaniem domowej biblioteki i zdobywaniem przyjaciół, albo raczej przyjaciółek, bo śmiechy śmiechami, ale uprawianie joggingu codziennie rano w naszej okolicy skończyło się tym, że dołączyłem do paru babeczek mniej więcej w moim wieku, które robiły dokładnie to samo co ja – dobrze wyglądały i sprawiały przyjemność swoim bliskim, mogąc pozwolić sobie na robienie tego na pełny etat.

Moja mama mnie ocenia, mój tata mi zazdrości, Jackie jest szczęśliwa, że nie skończyła w ten sposób, a Michael kocha mnie na zabój i wiem o tym, bo zawsze wraca do domu na noc i zabiera mnie ze sobą na wszystkie imprezy, na które chodzi.

Pierwszy raz w całym swoim życiu poczułem się tak bardzo na miejscu, kiedy dotarło do mnie, że nic nie muszę, na tym etapie tylko mogę, a zamiast zwinąć się w kłębek i prokrastynować, okazało się, że mam ochotę naprawdę się rozwijać, ale nie pod kątem zarabiania pieniędzy i posiadania na barkach odpowiedzialności za utrzymanie całej rodziny.

all too well {muke} ✓Where stories live. Discover now