𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐈

746 35 4
                                    

Pentos

Arinaerys nigdy nie wykazywała poważniejszych problemów zdrowotnych i wraz z biegiem lat było wiadome, że wyrośnie na kolejną, przepiękną kobietę z rodu Targaryenów.

Już od najmłodszych lat w dziewczynce można było zauważyć mieszankę Daemona Targaryena i Laeny Velaryon, co nie zwiastowało dobrym połączeniem. Posiadała wiele cech Daemona, ale nikt nie mógł zaprzeczyć, że wrodzony wdzięk i grację odziedziczyła po Laenie.

Wychowywała się wraz z ojcem, matką i siostrami w Pentos. Od dnia gdy pierwszy raz ojciec zabrał ją do smoków: Vhagar i Caraxes wiedziała już czego pragnie najbardziej. Pokochała smoki, fascynowały ją i może to przez dziecięcą głupotę, a może po prostu czuła więź z tymi stworzeniami, nie bała się ich. Nie były dla niej bestiami, za które uważali je ludzie. Od małego wyciągała ręce w stronę tych stworzeń, choć dzieci wokół niej były nimi przerażone.
A w wieku trzech lat, gdy ojciec na chwilę spuścił ją z oczu, Arinaerys próbowała wspiąć się na ogon Caraxes. Rodzice w tamtym momencie naprawdę byli przerażeni, że starszy smok, może wyrządzić krzywdę ich dziecku. Ku zdziwieniu wszystkich Krwawa Żmija pozwoliła dziewczynce się z nią bawić, a nawet od czasu do czasu wymachiwała swoim ogonem, aby dziecko głośno się śmiało.

Arinaerys wyczekiwała bardzo długo, aż w końcu wykluje się jej smocze jajo, włożone przed jej narodzinami do kołyski. Wszystko układało się dobrze. Ojciec szkolił ją i jej siostry, uczył je języka valyriańskiego i wszystkiego, co uważał dla nich za przydatne. Nigdy nie był zbyt skory do okazywania im uczuć, ale Arinaerys z biegiem czasu się do tego przyzwyczaiła. Tę pustkę zapełniała matka, która na każdym kroku okazywała jak bardzo kocha swoje córki. Laena martwiła się o nie jak tylko mogła i często pouczała Daemona, gdy coś im się przytrafiało.

Arinaerys często przyglądała się ojcu z ukrycia. Obserwowała go jak walczył, jak ćwiczył i jak latał na smoku. Matka nie raz ją na tym przyłapała, ale tylko leciutko się uśmiechała i kręciła głową. Dawno pogodziła się z faktem, że jej córka zamiast uczt, tańców, sukni czy cennej biżuterii woli wszystko co ma dostarczać jej adrenalinę, tak jak walka czy jazda na smoczym grzebiecie. Tolerowała to, choć czasami mało nie wychodziła z sobie, gdy mała dziewczynka wracała cała podrapana i posiniaczona, co wykazywało, że znów na siebie nie uważała i nie słuchała się nauczycieli. Księżniczka kochała swoją matkę najbardziej na świecie, kochała spędzać czas z nią i siostrami, ale od zawsze chciała, aby to ojciec wykazał, że jest z niej dumny. Od czasu do czasu zgadzał się na ich wspólny trening. Początkowo Arinaerys nie mogła złapać równowagi i utrzymywać odpowiedniej pozycji. Przez jej zbyt drobną posturę
nawet drewniany miecz powodował, że chwiała się przy najmniejszym ruchu. Później ojciec z nią nie ćwiczył, mówił, że lepiej, aby zostawała z matką i siostrami. Wtedy mała Arinaerys była jeszcze bardziej zdeterminowana i gdy w końcu znów przekonała go, aby z nią trenował, radziła sobie lepiej. Lepiej, ale to nigdy nie wystarczało. Zawsze było coś o co mógł zwrócić jej uwagę. Nigdy nie była dla niego wystarczająco dobra, ponieważ nie urodziła się jako syn.

Laena wiedziała o tym i często przychodziła do córki, aby z nią porozmawiać. Tłumaczyła, że jej ojciec jest specyficzny i zapewniała, że choć tego nie okazuje, bardzo kocha dziewczynkę. Arinaerys jednak nie poddawała się i za każdym razem stawała się co raz lepsza. Była na to zdecydowanie za młoda, ale i tak nigdy sobie nie odpuszczała. Zawsze gdy coś jej nie wychodziło, wściekała się, ale zaraz wracała do tej czynności i szkoliła się do tego momentu, aż w końcu była z siebie zadowolona.

Już w młodym wieku była bardzo rozumna i często widziała rzeczy, których nie dostrzegali jej rówieśnicy. Wiele razy słyszała słowa najróżniejszych lordów, które niemiłosiernie ją denerwowały: "Księżniczka to zostawi, to nie dla dziewczynek", "Chłopcy łapią za broń, a kobiety rodzą dzieci", "Czy widziałaś kiedyś moja droga kobietę na bitwie? Nie? Ponieważ to nie dla nich. Są zbyt słabe i kruche"," Powinna uczyć się wyszywania i ładnego wysławiania, choć myślę, że z tą buźką nie będzie problemu. Przecież nie musi się odzywać", "Jestem pewny panie, że twoje córki wyrosną na przepiękne żony zamożnych lordów". Wiele razy gryzła się w język, choć nie zawsze to pomagało. Często nie mogła się powstrzymać i wypowiadała słowa, których nie przystoi księżniczce, za co później była oczywiście upominana.

𝐃𝐫𝐚𝐠𝐨𝐧 𝐓𝐞𝐚𝐫𝐬 | Lucerys VelaryonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz