30. Church

284 20 17
                                    

❗TW. SMUT (FROM '!')❗

17.10.22r.
5:56 PM

Pov. Dream

– Sapnap, proszę.
– Dream, nie chce mi się iść, co mogę na to poradzić?
– Spiąć dupę i iść?– powiedziałem cały nerwowy, George już do mnie wypisywał czy może przychodzić, a ja nie umiem pozbyć się Sapnap'a z pokoju.
– Czemu ty tak bardzo nie chcesz żebym tu siedział, hm?
– Słuchaj, po prostu potrzebuje chwili samotności.
– Jeszcze powiedz, że zapraszasz George'a.– ucichłem, bo bałem się złapania.– Dream, czemu jesteś cicho?
– Nic, nie możesz po prostu iść?
– Ty chcesz zaprosić George'a.
– Tego nie powiedzi-
– Zapraszasz George'a! Zaprosiłeś go na seks, tak? Rozumiem, rozumiem!– podniósł się z materaca.
– Sap-
– Shhh,– przyłożył swój palec do moich ust, uciszając mnie.– rozumiem wszystko, nie musisz mówić nic więcej. Już się wynoszę, przygotuj się, wiesz jak to się robi tak?
– Tak, tak. Wychodź, i nie mów nikomu.– powiedziałem rumieniąc się okropnie.
– Powodzenia bracie!!– i wyszedł z pokoju.

   Nie mogę w to uwierzyć, no ale dobra, stało się. Napisałem George'owi szybkie "przychodź", i tylko czekałem siedząc na krześle z którego w sumie nie ruszyłem się od chyba 20 minut, gdyż od tylu namawiałem Sapnap'a na wyjście z naszego mieszkania.

   Po krótkiej chwili usłyszałem ciche pukanie do pokoju. Wstałem gwałtownie z krzesła, tak, że prawie się przewróciło. Podszedłem do drzwi, i otworzyłem je prędko, gdyż nie chciało mi się już czekać.

– Czyli jednak udało ci się go przekonać.
– Powiedzmy, że się domyślił, kazałem mu nikomu nie mówić.
– Dreaaaaam, miałeś jedna robotę.– zamknąłem za nami drzwi.
– Bądź już cicho.– przygniotłem go do ściany, gdyż jak zaznaczyłem wcześniej, nie mam zamiaru czekać.

   Zamknąłem drzwi na klucz gdy wolną ręką złapałem obie jego dłonie i umieściłem je nad jego głową.

– Nie chcesz czekać na swoje wynagrodzenie, co?– uśmiechnął się w charakterystyczny dla niego sposób.
– Bądź cicho.– powiedziałem jakbym to nazwał, dominującym głosem, co zadziałało od razu.

!


   Pocałowałem go w usta, jak i również przesunąłem swoje kolano na jego krocze. Oparł swoją głowę o ścianę, mrucząc delikatnie w moje usta.

   Zacząłem ruszać subtelnie swoim kolanem, by wysłać pierwszy sygnał do jego organizmu, że ma się powoli przygotowywać na to, co dopiero nadejdzie.

   On na to zaczął delikatnie jęczeć w moje usta, od porannego incydentu w łazience szkolnej mogłem sobie tylko wyobrazić, jak te jęki brzmią na prawdę. Ciągle jednak w tym momencie były zagłuszone, a z chęci usłyszenia jęków moje chęci przeszły bardziej na to, żeby usłyszeć go krzyczącego moje imię.

   Odsunąłem się od niego na bezpieczną odległość. Ciągle ruszając swoim kolanem popatrzyłem mu w oczy, tylko mocniej przygniatając go do ściany. Zniżyłem głowę do poziomu jego ucha, i wyszeptałem:

– Masz zakaz hamowania jęków, zrozumiane? Muszę cię słyszeć.
– Mhm.– przerywał sobie cały czas tymi słodkimi odgłosami.

   Ucałowałem delikatnie jego szyję, nie chciałem zostawiać malinek w widocznym miejscu, żeby potem nie miał z tym problemów. Zajmę się to gdy jego koszulka wyląduje gdzieś na ziemi.

   Ponownie jednak odsunąłem się od niego, tym razem prowadząc już do łóżka. Popchnąłem go na nie delikatnie, od razu zwisając nad nim.

– Chcesz od razu przejść do rzeczy? I jakie masz plany na dzisiaj?– chciałem, żeby niższy czuł się komfortowo i nie czuł się, jakbym zmuszał go do robienia czegoś czego nie chce.

Tego nie było w scenariuszu~ Dreamnotfound FanfictionWhere stories live. Discover now