Hugo
W wielu chwilach mojego życia czułem się jakbym spadał, coś w rodzaju uczucia, gdy grunt całkowicie się pod tobą osuwa. Tracisz kontrolę nad wszystkim i tylko patrzysz na to co się dzieje nie mogąc nic zrobić. Jednak, gdy usłyszałem prawdę o ojcu Faye i to od niej samej coś we mnie pękło. Czułem się jakbym obserwował to jako osoba trzecia. Słowa dziewczyny docierały do mnie jak zza ściany, mogłem przysiąc, że słyszałem płynącą w moich żyłach krew. Jej słowa mieszały się z szumem w głowie.
Uderzył mnie w twarz. Kilkukrotnie próbował mnie zgwałcić.
Ciągle słyszałem jej załamany głos wyznający straszną prawdę o swojej przeszłości, o tym co musiała przeżywać. Domyślałem się, że musiało spotkać ją coś naprawdę złego, ale nie spodziewałem się, że było aż tak źle. Wbrew pozorom była tak silna i niczego nie dawała po sobie poznać. Przeszła przez prawdziwe piekło będąc dzieckiem a mimo to wyrosła na mądrą i wartościową kobietę.
Zastanawiałem się co powinienem zrobić i co powiedzieć, ale w mojej głowie tylko kształtował się pomysł jak zajebać tego gnoja. Ten psychol zasługuje, żeby umierać w męczarniach albo zgnić w więzieniu.
Starałem się schować swoją złość, ale moje ciało wręcz drżało co blondynka na pewno czuła. Mimo, że czułem się jak w obcym ciele musiałem coś zrobić, delikatnie odwróciłem dziewczynę i posadziłem na swoich kolanach. Ona jednak natychmiast odchyliła głowę w bok, żeby ukryć fakt, że płakała. Złapałem ją za kark i przytuliłem najczulej jak tylko potrafiłem, chciałem, żeby czuła moją obecność i ciepło. Bez zawahania odwzajemniła gest i cicho załkała, jej ciało drżało, ale nie przez temperaturę, która przecież była dość wysoka a przez szloch, który chciał rozerwać jej ciało. Rozpadała się w moich dłoniach a ja nie potrafiłem tego powstrzymać, nie potrafiłem jej skleić i to bolało najbardziej.
— Tak mi przykro maleńka. Ja... nawet nie wiem co powiedzieć.
No, bo co miałem powiedzieć? Mam ochotę zabić gnoja? To absolutnie jej by nie pomogło.
— Nie musisz. Po prostu bądź.
Chwilowo zamarłem. Recz jasna, chciałem być w jej życiu, chodziło jednak o to, że nie mogłem. Od samego początku wiedziałem, że jest dla mnie zakazana głównie ze względów moralnych. Cóż, okazało się, że moralność zgubiłem gdzieś po drodze.
W dupie miałem opinie innych, wszystko rozchodziło się o to co miałem w głowie. Z Faye było wszystko w porządku, ale to wszystko dzieje się przez nią. Nie potrafię nawet opisać jak niewidzialna siła mnie do niej przyciąga i to jest chore. Przez trzydzieści sześć lat mojego życia nie czułem się tak jak przy niej, ale musiałem to przerwać. Oboje musieliśmy.
Tylko, że na razie nie potrafiłem tego zrobić.
— Przepraszam, że zapytam, ale czy on cię...
— Nie. Nie zgwałcił mnie.
— Dzięgi bogu.
Czule pocałowałem ją w skroń przymykając powieki, bo mimo wszystko odetchnąłem. Nie zmienia to jednak faktu, że ten gnój próbował to zrobić. To było najgorsze. Zastanawiałem się czy kiedykolwiek rozmawiała z psychologiem, jeśli tak, w porządku, ale jeśli nie to powinna to zrobić. Jednak to nie odpowiedni czas na pytanie o takie rzeczy.
— Wybacz za to co powiem, ale — odchyliła się, żeby na mnie spojrzeć i po raz kolejny coś we mnie pękło widząc, że jej jasne oczy pociemniały przypominając granity i lśniły niczym te cholerne gwiazdy nad nami — ten skurwysyn zasługuje na wszystko co najgorsze. To on wypisuje do ciebie te dziwne wiadomości?
CZYTASZ
My Safety
RomanceNigdy nie pomyślałbym, że głupi mecz na, który wyciągnęli mnie kumple całkowicie odmieni moje życie. Najpierw spotkanie w pubie a potem tam. Od tego wszystko się zaczęło, pierwsze spojrzenia, pierwsze słowa a potem... domino ruszyło i nie zamierzało...