Prolog - Grudzień.

0 0 0
                                    

Gdyby świat nie został zniszczony przez ich mieszkańców, świat na pewno nie byłby taki sam. Ten świat nie jest taki sam, jak był przedtem. Od ten świat może rozwinąłby nowe kierunki nauki, gdyby nie atomówki. Dziś jednak na powierzchni grasują mutanty, mniej lub bardziej znane. Plotki i legendy chodzą o nich w Unlondon. W końcu nie każdy wie wszystko o wszystkich, a legendy o Pani Lodowego Ogrodu roznoszą się gromkim echem.

Czym jest ten lodowy ogród? Jest to stary ogród botaniczny na terenach starego Londynu. Obecnie jest pełny życia, bardzo ruchliwy, żywy i miły. Przynajmniej tak wygląda z zewnątrz, tak opisali go osoby, które przeżyły masakrę pod nim. Jak zatem wyglądało prawdziwe spojrzenie na to miejsce?

Wejścia do ogrodu strzegły nowe, nieznane gatunki roślin, najprawdopodobniej zmutowane specjalnie na potrzeby osoby zamieszkałej wewnątrz. Wszędzie są pozostawione artefakty byłych, poległych śmiałków, chcących spenetrować dobytek, jak jeszcze więcej ich ciał. To było jedyne miejsce dające ciepło w okolicy, gdy mutanty trzymały się stąd z daleka; najwidoczniej mieszkaniec ogrodu też i ich zabija wedle swojej woli.

I przed wejściem stał właśnie Jack. Alfa-Cień. Mężczyzna około czterdzieści lat, o czarnych włosach jak noc i złocistych oczach. Miał ze sobą tylko miecz. Nagle jednak zanim zbliżył się do ogrodu, musiał zrozumieć, gdzie jest i kto pilnuje otoczenia. Jednak jego bliższe podejście do ogrodu sprawiło, że ten się ruszył.

To jest pokaz pięknych, tropikalnych roślin, które nikomu się nie śniły. W tym też wielu nowych roślin, które dopiero co w zasadzie powstały. Tradycja mieszała się z Nowoczesnością, znane z nieznanym, coś pięknego z czymś bestialskim. Widok, który w normalnych warunkach zapiera dech w piersiach, jest mitycznym Lodowym Ogrodem. Tym, w którym ludzie umierają tylko dlatego, że byt mieszkający w nim tak chce. 

Jack widział człowieka, który utknął w roślinie. Ta go pożerała, męczyła go. Jack ostatecznie skrócił go o głowę, by tamten nie cierpiał.
- Spoczywaj w pokoju przyjacielu... - Rzekł spokojnym, chłodnym tonem.
Wtedy podszedł pod bramę ogrodu i zwrócił się ku nim. Biała brama, przeszklona, zakryta liśćmi. Piękna, zabójcza... mogąca go zjeść w moment.

- Kimkolwiek jesteś, nie bój się... nie zrobię ci krzywdy.

Tamta DziewczynaWhere stories live. Discover now