Rok Pierwszy - Styczeń.

0 0 0
                                    

Słowa Jacka sprawiły, że ogród magicznie się obudził. Ciepłe barwy liści zaczęły ruszać się w powietrzu, gdy zza bramy odezwał się głos... zwielokrotniony, wyraźnie inny, niż ten, którego każdy się spodziewał. Każdy myślał, że to głos dorosłej kobiety, smutnie błagający o pomoc. Jednak kto mógł przynieść takie informacje? Trup, którego Lodowa Królowa zabiła wcześniej? To na pewno nie była kobieta... to było... dziecko.

- Gdzie jest mama i tata? - Rozbrzmiał głos.

Delikatny, dziewczęcy, dziecinny.... nieco wysoki, przestraszony. Wiele dało się przeczytać z jej głosu. Głosu sieroty, która została zostawiona samej sobie, która nie widzi innego wyboru niż poddać się temu miejscu. Zabarykadować się, bronić się i ujść z życiem.

- Nie wiem... Znaczy, może wiem, ale nie wiem jak się nazywają, więc nie mogę ci odpowiedzieć. - Nie kłamał jej w oczy. Nie miał po co, w końcu to tylko dziecko zza ścianami. - Jak się nazywasz, albo jak się nazywają twoi rodzice?

Był łagodny, spokojny. Wiedział, że ma do czynienia z niestabilnym organizmem dziecięcym. Dzieckiem, które jakby chciało to mogłoby go najprawdopodobniej zmieść z planszy i przestawić go jak pionek. Wtedy znowu usłyszał echo głosu, jakby rośliny przekazywały głos jemu, właśnie jemu... radiacja roślin sprawiała, że mogła to zrobić, Jack to poczuł. To nie była typowa Alfa.

- Tenebris i Nox Libera. - Rzekło dziecko po dłuższej przerwie, gdy myślało co odpowiedzieć na to pytanie. Zdecydowała się powiedzieć prawdę.

Poczuł moc Alfy. Alfa zawsze wyczuje Alfę. Taki jest ich urok, taka jest ich natura. Spojrzał na rośliny, co zrobiła ta malutka istotka, która ukrywa swoje istnienie za drzwiami.

- Rozumiem... Tenebris, to brzmi jak imię pani doktor. W sumie wspomniała, że kiedyś miała córkę, tylko zniknęła kiedy zostały zaatakowane... Mogę wejść? - Zapytał. Musiał balansować.

Jack musiał uważać, w końcu nie tylko jest na terytorium, na którym ona ma przewagę. Ona ma cholerną przewagę nad nim i nie ma innego wyjścia. Wtedy usłyszał, jak drzwi się otworzyły. Początkowo jeszcze ulotnił się dym, gdy ujrzał coś, czego się nie spodziewał. Myślał, że to będzie nastolatka. Okazało się, że jego przeczucie zawiodło, że to nie było takie proste, jak on sobie myślał. To było serio dziecko.

To było dziecko, malutka Alfa. Legendy były prawdziwe, to była Alfa Mag, jedyna jaka istnieje. Zakręciła się, gdy zauważył, kim jest ona. Drobna i szczupła, odziana jedynie w dziecięcą, białą i widocznie zużytą sukienkę. Na kostkach i nadgarstkach pozostałości po kajdanach, na szyi obroża z kolcami. Bardzo blada, z czarnym fragmentem włosów, ukrytym pod różaną czerwienią jej włosów. Jednak to nic, bo najbardziej przykuwające uwagę są jej oczy. Niebieskie, intensywne niczym szafir, kolor znany z rodziny Libera.

Jack uśmiechnął się, bo znalazł tę osobę, którą miał przyprowadzić do domu. Znalazł Panią Lodowego Ogrodu, który nie wyglądał tak źle, jak wszyscy myśleli. Przykucnął i podał rękę w jej kierunku. Trzymał dystans, by nie zrazić jej do siebie od razu.

- Witaj maleńka, już wiem kim jesteś. Widzę, że miałem rację co do twojej mamy. Miałem cię znaleźć, bardzo ona za tobą tęskni. Chcesz, abym cię wziął do mamy?

Z początku ta podniosła rękę, ale widział jedno. Ta doduszała osobę, która właśnie po raz kolejny próbowała się włamać do tego miejsca z nadzieją, że znajdzie ją i zabije. Jak widać, dziewczynka chce żyć i zrobi wszystko.

- Zabierzesz mnie do mamy? - Zapytała, gdy facet padł martwy, a ona podeszła do niego, podając mu dłoń. - Proszę, weź mnie do mamy.

Gdy byli w tym chwilowym bezruchu, ten mógł zobaczyć, że mała nawet nieźle się urządziła. Złączyła mnóstwo elementów, by uzyskać przytulny kącik gdzieś wysoko. Kwiatowe łoże, gdzieś nawet krzesło wiszące. Ona szła bezpiecznym szlakiem, bez broni i martwych ciał. Ona była dosłownie dzieckiem w jego oczach. Naiwne, ale trzymające dystans, zmuszone do zabijania. To nawet wzruszyło Jackiem.

Uśmiechał się delikatnie do dziewczynki, nie chciał jej przestraszyć. Nie chciał sprawić, by jeszcze i ona znienawidziła jego, zaatakowała go lub co gorsza zabiła. Patrzał na miecze i inne bronie dookoła niej, nie był tym zainteresowany teraz. Był spokojny. Musiał zachować spokój, jeśli chciał, aby dziewczynka podeszła do niego. I tak się stało, wyciągnął rękę do niej, a ona ją ufnie złapała. To dziecko, dziewczynka Alfa, która nie jest żadną z trzech typów, jakie ludzie i alfy znają. Jack widział Zero, widział jak chodziła, widział jak prezentowała się. Walczyła dzielnie, aby przeżyć kolejny dzień.

- Czas wracać do mamy. - Rzekł Jack, patrząc w oczy dziewczynki, którą wziął za rękę i wyszedł z nią.

Wtedy zauważył, że dziecko doznało ostrego zderzenia z rzeczywistością. Tak jak w środku było bardzo ciepło i odpowiednio wilgotno, tak na zewnątrz jest zimno. Chłód, jest śnieg, anomalie biegają dookoła nich. Widziała otoczenie, ale mimo wszystko postanowiła iść z nim. Ale Jack wiedział więcej niż ona, wiedział o anomaliach dookoła. O tym, jak są niebezpieczne. Wykorzystał swoją radiację, aby ukryć ich obu przed powrotem do UnLondon, nowego domu.

Kilka razy niestety musieli walczyć. Jednak Jack nie spodziewał się jednego. Zero była w stanie walczyć, ona również pokonywała anomalie, nawet z lepszym skutkiem niż właśnie Jack. Ona była wyszkolona, ona była świadoma wszystkiego, co się dzieje. I wykorzystywała swoją zdolność, by pokonywać przeciwników.

Ale ta sama dziewczynka, to samo dziecko nie jest takie, jakie mu się wydaje.

Alfa... Gatunek ludzi, który powstał po wybuchu bomby atomowej. Zaczęły rodzić się dzieci, które posiadały zdolności kontroli i manipulacji wszechobecną radiacją na wzór swojego rodzaju magii. Ze względu na tę umiejętność Alfy są znakowane w odpowiednich miejscach. Tak, odpowiednich, ponieważ mają trzy główne rodzaje:

Alfa-Cienie, którzy wykorzystują radiację, która pozwala im na ukrywanie się przed oczami nie tylko stworzeń, ale i ludzi czy właśnie Alf. Ten typ ma znamię Alf na udzie.

Alfa-Rycerze, którzy radiacją wzmacniają swoją siłę fizyczną do poziomów, który normalny człowiek nie jest w stanie osiągnąć. Znakowane są na bicepsie.

Alfa-Zwiadowcy, którzy za pomocą radiacji wzmacniają swoją szybkość i zwinność, poprawiają wzrok. Oni mają znamiona na karku, zamiast na twarzy jak wiele osób myśli.

Jednak dziewczynka, którą właśnie eskortuje do domu, nie jest jedną z nich. Posiada wszystkie ich cechy, jednocześnie wykorzystując nowe umiejętności, które nie są znane. Mało kto pamięta jednak o pewnej legendzie, która zawsze grzmiała wśród innych.

Alfa-Magowie.

Najsilniejsze Alfy, zdolne wykorzystywać wszechobecną radiację tak, jak oni tylko chcą. Mogą kształtować rzeczywistość tak jak chcą. Wiele osób zapomniało o ich istnieniu. Wiele osób przestało o nich pamiętać, bo nie byli "prawdziwi"... ale teraz stała przed nim postać, która śmiało właśnie zalicza się do Alfa-Magów.

To dziecko jest Alfa-Magiem.

Jedynym, prawdziwym i żyjącym Alfa-Magiem.

Dopiero po wędrówce trafili do wejścia. Wejścia do UnLondon. Jak zjechali windą w dół, patrząc na neobarokowe miasto, wchodząc w jedną z kamienic. Budynek z czerwonej cegły, z płaskim dachem, kilkoma balkonami a także... by było ciekawiej, znajdował się tam szpital dla Alf, która prowadzi nijaka Tenebris Libera. Wtedy przypomniała sobie imię, jakie dostała może nie od mamy, ale od osób, które sprowadziły ją do tego stanu. Jednak zanim weszli do kamienicy, poszli do dziwnego budynku.

Urząd Cywilny. Trzeba było zarejestrować nową alfę.

Imię i Nazwisko: Zero Libera.
Wiek: 10 lat.
Ranga: 1.
Nadzorca: Jack Kiriyama.
Typ: Alfa-Mag...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 12 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Tamta DziewczynaWhere stories live. Discover now