Dieta profesor Looviess

123 11 2
                                    

💚 with annpharm01 💚

Gdzieś w Hogwarckich lochach,
na trzęsących nogach,
dwóch przyjaciół zmierzało ku przygodzie,
licząc, że obłowią się w magicznej osłodzie.
Choć na usta jednego z nich słowo "zbrodnia" wypływało,
Drugiemu nawet się tego słuchać nie chciało!
Ten drugi właśnie nie przypuszczał wcale,
Że już niedługo w garnitur się nie zmieści na Narcyzowe bale!
Mowa o naszym Blaisiku, pierwsza klasa,
co zgrywać bardzo chciał nam asa.
Plan przebiegły ułożył,
swój nosek przez próg Gryffindoru przełożył.
W końcu Gryfki Puchar dla siebie wygrali,
Ale Ślizgoni za wygraną dać nie chcieli.
Hen, hen daleko w wieży pośród chmur puchar był ukryty.
I tylko dwóch ślizgonów mogło sprawić, że został zdobyty!

***

- Diable, to naprawdę wariacki pomysł - szepnął Draco, próbując jeszcze jakoś przemówić najlepszemu kumplowi do rozumu.
- Wszystko obmyśliłem, Smoku. Nie cykaj się niczym bijąca wierzba przed krukiem. - Spławił przyjaciela Blaise.
- A co, jak ktoś nas nakryje? - Nie odpuszczał blondwłosy Ślizgon.
- O wszystko zadbałem. - Zaklaskał w dłonie dumny z siebie Blaise. - Potter ma randkę z Pansy. Podczas dzisiejszej kolacji, dolałem odrobinkę eliksiru pożądania do jej herbaty, więc biedak na pewno nie wróci przed świtem. Weasley ma szlaban u naszego kochanego wujcia Sevcia. - Mrugnął sugestywnie czarnoskóry chłopak, dając koledze do zrozumienia, że to on maczał palce w widowiskowym wybuchu kociołka Gryfona na dzisiejszych zajęciach z eliksirów, za co cudownie ocalały po ugryzieniu Nagini nauczyciel, wlepił mu całotygodniową karę. - Finnigan i Thomas zamknięci są w schowku na trzecim piętrze i Irytek z ochotą przetrzyma ich tam, aż do północy, podsłuchując wraz z Jęczącą Martą kolejną zapewne awanturę między nimi i podglądając to jak się godzą. A Longbottom... Hmm dziwnym trafem profesor Sprout poprosiła go dzisiaj na rozmowę dotyczącą przyszłości i omówieniu możliwości dostania się na stanowisko jej asystenta tuż po zakończeniu szkoły...
- Nie mów, że przekląłeś czymś tą starą mandragorę? - powiedział z niedowierzaniem Malfoy, wchodząc przyjacielowi w zdanie.
- Nic z tych rzeczy! Ja tylko podsunąłem jej między eseje kwestionariusz i list motywacyjny Longbottoma do niejakiego mistrza Zagrody, który ponoć szuka nowego ucznia - powiedział mimochodem Diabeł, wzruszając ramionami.
- Muszę przyznać doskonale to obmyśliłeś, alee... co jeśli nie trzymają pucharu w swoim dormitorium?! - dociekał Draco.
- I o tym pomyślałem! Na szczęście, twoja dziewczyna nie umie trzymać języka za zębami po kilku kieliszkach wina... AŁŁŁA - wrzasnął nagle Zabini na pół korytarza. - Za co?! - oburzył się.
- Za wykorzystywanie Hermiony! Ma słabą głowę! - bronił swojej ukochanej Draco.
- W przeciwieństwie do mojej ulubionej Wiewiórki - mruknął Diabeł, rozmasowując miejsce, w które przywalił mu Malfoy.
- Od początku ci mówię, że źle się zabierasz za podryw. - Kręcił głową blondyn.

Nie raz i nie dwa próbował wytłumaczyć przyjacielowi, że na pannę Weasley nie zadziała metoda kto się czubi, ten się lubi i wiecznie robiąc jej na złość, nie zdobędzie u niej akceptacji.

- Dobrze, dobrze, mówię ci, Smoku. Waleczna Wiewióreczka będzie panią Zabini. - Uśmiechnął się czarnoskóry Ślizgon na samą myśl o takiej przyszłości. - Ale najpierw... muszę zdobyć ten puchar!
- Chyba ukraść. - Westchnął cicho pod nosem Malfoy, jednak przyjaciel i tak go usłyszał.
- Od razu ukraść. To takie brzydkie słowo, Smoku. Pożyczyć go chcę na trochę, no! - oburzył się Diabeł.
- A możesz mi wytłumaczyć po co?
- No jak to?! Przecież te Gryfiaki ciągle coś wygrywają! Jak... ehmmm... pożyczymy od nich na kilka tygodni ten puchar to dzięki nam nauczą się trochę pokory! - stwierdził Zabini.

Dieta profesor Looviess Where stories live. Discover now