~ Epilog ~

86 5 14
                                    

:l

☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*

W chwili wybuchu pieczętowanie nadal trwało. Choć było na tyle daleko, że nic nie było słychać. Zetsu przemówił, przerywając ciszę, by o tym poinformować.

- Deidara nie żyje. Zakończył życie wybuchem.

Reakcje były różne. Pain zamknął oczy, milcząc. Konan zakryła ręką usta, pochylając głowę w bok. Kakuzu w prawdzie niewzruszony westchnął jedynie, gdyż starta członka oznaczała jedynie, że będą musieli znaleźć nowego. Hidan zamarł, otwierając szeroko oczy i z trudem przełykając ślinę, złapał na naszyjnik, który od razu przyłożył do ust i zaczął się modlić do Jashina. Itachi uniósł jedynie brew, a Kisame roześmiał się i westchnął.

- O jeny. Kolejny członek stracony. Ostatnio ci artyści mają zły okres. Cóż, ale myślałem, że był silniejszy... Więc? Kto się nim zajął? Sasuke? Czy Jinchūriki Kyūbiego?

- Sasuke. Jednakże... Wygląda na to, że i on nie żyje.

- Deidara pociągnął za sobą Sasuke?

- Powinieneś się cieszyć Itachi. Deidara wyświadczył ci przysługę i pozbył się problemu.
Pain w końcu przerwał milczenie.

- Chyba o czymś zapomnieliśmy.
Kisame spojrzał w bok na puste miejsce na palcu.

- Tobi chyba też nie żyje. Deidara wysadził siebie, nie zważając na innych.

- Ach tak, Tobi! To musiała być niezła technika, że on nie mógł uciec.

- To bez znaczenia. Zastąpimy go kimś innym, ale strata Deidary nie jest nam na rękę.

- Lubiłem Tobiego. Jeśli chodzi o poprawianie humoru w tej ponurej organizacji, Tobi świetnie się do tego nadawał.

- Idę. Powinienem opłakiwać śmierć Deidary w spokoju.
Pain rozłączył się, a za nim zrobiła to również Konan.

- Pomodlę się za Deidarę...
Hidan również się rozłączył.

- Skoro lider sobie poszedł nic tu po mnie.
Kakuzu również się rozłączył.

- W takim razie ja będę opłakiwał Tobiego.
Westchnął biały Zetsu.

- Musisz się nieźle nudzić co?

Zetsu też się rozłączył, pozostawiając jedynie ludzkich członków w jaskini, gdyż wszystkie hologram już zniknęły. Duet po wyjściu z jaskini zastał obfity deszcz, Itachi wyszedł pomimo tego. Był świadomy, że jego brat żyje.

☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*

Odkąd po raz ostatni zamknął oczy, nie minęło długo, jak znów je otworzył. To, co zobaczył, różniło się od jego wyobrażenia życia po śmierci.

Hm... Czy ja nie umarłem? Nadal żyje?

- Zawsze wiedziałem, że umrzesz młodo.

Deidara spojrzał na źródło dźwięku, siedzące przy biurku w jak obstawiał pracowni.

- Danna...
Blondyn podszedł bliżej, obserwując dawnego partnera w jego prawdziwej formie, lecz bez płaszcza Akatsuki.

- Cóż jednak myliłeś się, mówiąc, że przetrwasz wiecznie. Umarłeś pierwszy hm.
Artysta zaśmiał się, wskakując na biurko tak, jak kiedyś miał to w zwyczaju.

~ Początek ~ Tobi/Obidei ~Where stories live. Discover now