⚫5⚫L'italienne déconcertante⚫

221 12 3
                                    

Osaczająca Włoszka

*///*

Ścianka wspinaczkowa, to było coś co sprawiało Adrien'owi przyjemność, więc ucieszył się, kiedy dowiedział się, że raz w tygodniu, na dwóch lekcjach wychowania fizycznego jego klasa będzie uczęszczać na tak owe zajęcia.

To był jedyny raz kiedy wf wszyscy mieli razem. Znaczy razem byli na sali, ale ich zajęcia były osobno prowadzone.

Wszyscy poprzebierali się i na ławkach pozostawili swoje torby.

Wyszli na salę, która pachniała nowością. Wysokie szarawoniebieskawe ściany były przyozdobione kolorowymi, chropowatymi wypustkami. Białe, zimne światła oświetlały wszystkich wspinaczy, którzy dzielnie starali się dostać na szczyt.

Całą grupą, wszyscy jak na razie zmieszani, stanęli przed instruktorami.

- Hejka Adrien. - dziewczyna o długich kasztanowych włosach z grzywką. Miała lekko oliwkową karnacje. W jej wypowiedziach dało się usłyszeć lekki włoski akcent. Ułożyła delikatnie dłoń na jego ramieniu.

- Hej, Lila. - odparł lekko zakłopotany. Czuł się okropnie niekomfortowo z jej dotykiem na ramieniu. Szatynka była śliska i on o tym dobrze wiedział. Kiedy tylko mógł trzymał się zdała od niej. Była patologicznym wręcz kłamcą, jej nie można było w niczym ufać. Przy niej odróżnienie prawdy od fałsz było niemożliwe. Szkoda tylko, że jedynymi osobami, które to dostrzegały był on i Marinett.

- Fajnie, że będziemy mogli korzystać ze wspinaczki. - wydawało mu się, że zacisnęła rękę na jego ramieniu. Zawsze kiedy była obok niego miał wrażenie, że starała się mu jakoś przypodobać, przykleić się. Wiedział dobrze z czego to wynika. - To coś całkiem odświerzającego. - uśmiechnęła się, ale nie tak zwyczajnie. Zbyt przyjaźnie, fałszywie.

- Tak. - odpowiedział zwięźle. Wolał nie psuć sobie z nią kontaktu. Ona była zdolna do wszystkiego i nie chciał się nie przekonywać. Wolał być uległy, ojciec nauczył go, iż tak jest lepiej. Tak wypada, wszyscy są dla ciebie mili. Postaw na swoim dopiero kiedy nie ma innego wyjścia. Oczywiście pan Gabriel się do tej zasady nie stosował.

- Powiem ci, że uwielbiam się wspinać. - oho zaczynają się przechwałki. - Jestem w tym świetna. I to dzięki Franz'owi Hofer'owi to słynny... - i to jest moment, w którym Adrien się wyłącza. Jej słowa zamieniają się w swoisty bełkot, niewarty nawet chwilowych wtrąceń typu "naprawdę?" "A to ciekawe". Często opowiadała mu tego typu bajki. Starała się mu zaimponować, pokazać, że jest interesująca i, że ma wiele umiejętności. Szkoda, iż działało to zupełnie na odwrót. Blondyna nie interesowali znani ludzie, liczne kontakty u śmietanki towarzyskiej, łatwiej było go przyciągnąć swoją zaradnością i sprytem. To były cechy, które podziwiał. - Taka to śmieszna historia. - spojrzała na niego z lekkim uśmiechem oczekując chyba na oklaski.

- To było wyjątkowo interesujące. - skomentował, choć tak naprawdę nie miał zupełnie pojęcia o czym mówiła. Chciał tylko, żeby zostawiła go w spokoju, żeby zdjęła dłoń z jego ramienia, która ciążyła mu z każdą sekundą coraz bardziej. Zawsze w jej towarzystwie czuł się osaczony.

Na szczęście jej kolejny wywód został przerwany przez wchodzących przed nich instruktorów.

Było ich czterech Jedną z nich była wysoka, niebieskooka blondynka, która miała włosy związane w kucyk. Ubrana w przylegające krótkie spodenki i oversizeową bluzę. Obok niej stała niższa kobieta, a może raczej dziewczyna, ze szkarłatnymi włosami i ciekawym, fikuśnym makijażem, który zdecydowanie ciężko było by znaleźć na przypadkowej twarzy na ulicy. Miała na sobie spodnie kolarki i obcisły, fioletowy top. Było również dwóch mężczyzn. Jeden z nich wysoki, krótko ostrzyżony szatyn. Miał koszulkę żonobijkę i materiałowe spodnie trzy czwarte. Był również Luka. Zaraz, Luka? To on tutaj pracował? Serce Adriena zatrzepotało nagle. Niebieskooki był ostatnią osobą, której by się tu spodziewał.

Bonsoir minou | LukadrienWhere stories live. Discover now