Strona piąta.

4.6K 364 265
                                    

#RumotkaTheWave

Przecieram twarz ręcznikiem, który następnie ląduje w koszu. Sięgam po koszulę i ją zakładam. Gdy zapinam ostatni guzik, mierzę się ze swoim odbiciem. Nie dziwią mnie przekrwione oczy czy ciemne kręgi pod nimi. Mam za sobą kolejną ciężką noc pełną koszmarów. Od powrotu z Korei męczą mnie nieustannie.

Odchylam głowę do tyłu i przymykam na moment powieki. Biorę trzy głębokie oddechy, po czym wychodzę z łazienki. Moim celem jest kuchnia, ale gdy zbiegam po schodach, ktoś puka do drzwi.

- W czym mogę...

Zamieram.

- Herman. – Na ustach stojącej przede mną kobiety pojawia się delikatny uśmiech, którym kryje zaskoczenie. – Miło cię widzieć.

Przestępuję z nogi na nogę, próbując pojąć obecną sytuację. Nie mam pojęcia, ile dokładnie mija czasu, zanim wracam na ziemię. Gdy już to robię, przesuwam się w bok, pozwalając jej wejść.

Stawia powolne kroki w przód. Dociera do schodów, po czym odwraca się twarzą do mnie i wzdycha.

- Przyszłam sprawdzić co u twojego taty.

- U mojego taty? – W niezmiennym szoku staram się, aby mój mózg pracował na wyższych obrotach, jednak jestem zbyt zdumiony, żeby to nastąpiło.

- Pracuję z doktorem Brownem. Jestem pielęgniarką – wyjaśnia z naturalną dla niej uprzejmością. – W którym kierunku powinnam się udać?

- Na górę. Jest w swojej sypialni. Zaprowadzę cię.

Dopiero gdy ją wymijam, zauważam, że w ręku trzyma małą teczkę. Wspinam się na piętro, słysząc za sobą jej kroki.

- Tędy. – Wskazuję ręką drzwi, za którymi znajduje się Irwin.

Pukam w nie trzykrotnie. Ojciec odpowiada dopiero po kilkunastu sekundach. Wchodzę do środka i zaciskam dłoń na klamce, przepuszczając długonogą blondynkę.

Lily Shaw jest ostatnią osobą, której spotkania bym się dzisiaj spodziewał.

- Dzień dobry, panie Jones.

- Dzień dobry, piękna. Gdzie Brown?

- Nie mógł dziś przyjść. Postanowiłam go zastąpić. – Kobieta odkłada torbę na łóżko i ją otwiera, po czym wyjmuje stetoskop. – Jak się czujemy?

- Jak w dwudziestym pierwszym – mówi ze śmiechem. – Już nie mogę się doczekać aż będę mógł wyleźć z tego cholernego łóżka.

- Cieszę się. W takim razie sprawdźmy, co u pana słychać.

Lily przeprowadza jakieś badania, a ja śledzę każdy jej ruch.

Philip miał rację. Zmieniła się. Wydoroślała. Nabrała kształtów, ale nie to jest najważniejsze. Rysy jej twarzy znacznie spoważniały. Teraz przyciąga uwagę jeszcze bardziej niż kilka lat temu.

- No proszę...

Widzę tylko jej profil, ale zauważam, że brwi kobiety znacząco się zmarszczyły.

- Coś nie tak? – pytam.

- Przeciwnie. – Nie spuszcza wzroku z ojca. – Mamy poprawę. Znaczącą. To nie zdarza się często.

- Naprawdę? – Oczy Irwina otwierają się szerzej na te słowa.

- W rzeczy samej. Doskonale pamiętam, w jakim stanie zastałam pana dwa tygodnie temu. Zaglądałam też do kartoteki. Kilka dni wcześniej, doktor Brown nie zanotował zmian. Dziś natomiast sprawa wygląda zupełnie inaczej. Może faktycznie cofa się pan do dwudziestego pierwszego? – Żartuje.

THE WAVEWhere stories live. Discover now