16.

179 15 8
                                    

•••••

Sylwester był dniem, który pozwalał Elenie zapominać o rocznicy śmierci jej matki następnego dnia. Kiedy wszyscy robili podsumowanie całych dwunastu miesięcy i tworzyli listę nowych postanowien na przyszły rok, ona chodziła na cmentarz. Mimo, że nie była jakoś mocno związana z matką. Alice Evans wyrządziła wielu bólu swojej córce, jednak i tak na zawsze pozostanie w jej sercu jako matka. Elena nie mogła nic poradzić na to, że kobieta zaczęła chorować psychicznie, aż w końcu wymęczyło ją to takiego stopnia, że umarła.

Jednak przez te wszystkie wydarzenia, które miały ostatnio miejsce wszystko zaczęło się zmieniać. Oni się zmienili. Ludzi uważali ich za bohaterów, zdołała stworzyć z Tonym zgrany i szczęśliwy związek mimo przeszkód, które w międzyczasie stawały im na drodze, a przede wszystkim znalazła nową rodzinę, której nie chciała stracić za żadne skarby. Nigdy nie pomyślałaby, że tak różniące się od siebie charaktery może połączyć jakaś silniejsza więź. Mówiła tak również ostatnim razem, gdy ich dopiero poznawała, a teraz? Teraz utrzymywali ze sobą stały kontakt, odwiedzali się co jakiś czas i traktowali wręcz jak rodzina.

I to chyba była rzecz, której Elenie brakowało. Prawdziwej rodziny. Takiej, która potrafiła postawić ją całkowicie do pionu i pozwolić zapomnieć o jakichkolwiek przykrościach.

Tegoroczne święta spędziła tak jak miała w planach, czyli z Tonym, Pepper, Happym i Jamesem. Było to małe grono, ale składające się z najważniejszych dla niej osób. Wspólnie z resztą drużyny Avengers postanowili razem świętować Nowy Rok, gdyż święta oczywiście każdy chciał spędzić ze swoją rodziną. No i chyba właśnie dzięki temu Tony nie zorganizował ogromnej imprezy, tak jak miał na początku w planach. Trzydziestego pierwszego grudnia w Stark Tower znajdowali się tylko członkowie grupy Avengers, nie wliczając Thora, z którym nie mieli kontaktu, oraz Rhodes, Pepper i Happy.

Jedni tańczyli na środku salonu, który służył za parkiet, jak na przykład Pepper z Rhodey'em lub Clint z Eleną, którzy zdecydowanie byli mistrzami zabawnych wygibasów. Reszta zaś siedziała na kanapach i przyglądała się temu z rozbawieniem.

Wyszcy wyczekiwali aż wybije północ. Chociaż było dopiero jakieś piętnaście minut po dziesiątej, impreza nieźle się rozkręciła. Elena uśmiechnęła się zachęcająco do Tony'ego, który szedł w ich kierunku. Wykonała jakiś bliżej nieokreślony ruch taneczny wraz z Bartonem, a potem poczuła dłonie Starka, które owinęły się wokół jej ciała.

— Wszystko w porządku? — zapytał cicho, kiwając się na boki w rytm muzyki.

— Tak — odpowiedziała po chwili. Tony posłał jej niepewne spojrzenie. — Naprawdę.

Była to najszczersza prawda, w którą sama Elena nie wierzyła. Naprawdę w tym roku czuła się wyjątkowo dobrze i nie narzekała. Nie przeklinała tego wieczoru, tak jak przez większość poprzednich lat. Świętowała Nowy Rok tak jak reszta. Po prostu świetnie się bawiła.

Clint wykonał dzikie gestykulacje rękoma i ogólnie ciałem. Elena parsknęła śmiechem na ten widok. Spojrzała w bok na całą resztę obecnych osób. Natasha podniosła dwie szklanki z alkoholem wysoko w górę i kiwała do niej zachęcająco głową.

Blondynka opadła na kanapę zaraz obok Bruce'a i na przeciwko Romanoff. Odebrała od agentki szklankę i zerknęła na Bannera, który nie udział się dzisiaj zbyt często. Zaraz obok niego siedział Rhodes, a jeszcze dalej Pepper. Dopiero teraz zauważyła, że wśród nich nie ma już Happy'ego, który najwyraźniej musiał wyjść jakiś czas temu. Spojrzała w bok, gdy kanapa po jej drugiej stronie opadła pod ciężarem Starka. Uśmiechnęła się krótko do niego, by potem powrócić do rozmowy z Natashą. Opowiadała właśnie zabawną historię, w której Clint miał główną rolę.

IRON HEART || iron manOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz