Energrtyk

753 61 36
                                    

~ Todoroki Tōya ~

Gdy chłopak wyszedł z domu usiadłem na kanapie i włączyłem telewizję. A dokładnie wiadomości. Jak coś będzie się działo na pewno będą o tym mówić. Muszę mieć pewność, że nic mu nie będzie. 

Co ja mam tu niby robić cały dzień. 

Zazwyczaj przychodziłem tu tylko na chwilę gdy odprowadzałem Hawksa. Ciekawe czy ma coś ciekawego.

Zacząłem trochę szperać. Dosłownie nic tu nie ma. Apteczka, ciuchy, trochę jedzenia. Chociaż jakieś książki znalazłem. Czas zleci szybciej. 

Chwyciłem jakiś kryminał i zacząłem czytać. 

Gdy zaczęło się ściemniać odłożyłem ją z powrotem na półkę. Już miałem wychodzić gdy przypomniało mi się że pewnie wróci głodny. Zrobiłem kilka kanapek, napisałem liścik i wyszedłem z domu zamykając drzwi za sobą. 

Szedłem bocznymi uliczkami do kryjówki.

- Dabi! - Usłyszałem znajomy głos za sobą. - Dabi, czekaj! - Niechętnie się zatrzymałem. 

- Co chcesz Toga?

- Idziesz do kryjówki? - Zapytała doganiając mnie.

- Może.

- To pójdę z tobą.

- Mhm. - Mruknąłem w odpowiedzi i ruszyłem dalej.

- Gdzie byłeś? - Odpowiedziało jej milczenie. - Ja kogoś zamordowałam. - Dalej nic nie mówiłem. - Wyszedłeś wczoraj wieczorem i dopiero wracasz. Myślałam, że cię złapali. - Cisza. - No powiedz coś! 

- Zamknij się, Toga. Nie mam sił na rozmowę.

- Widziałem Hawksa. Krzyczał na mnie!

- To fajnie. - Wyobraziłem sobie jak to musiało wyglądać. I na tą scene delikatnie się uśmiechnąłem.

- Okrutny. - Szturchnęła mnie delikatnie łokciem. 

- Cieszy mnie to. 

- Wkurzył się na mnie bo zabiłem kogoś pod koniec jego patrolu. - Czyli dobrze, że przygotowałem mu kolację. Późno wróci. - Powiesz gdzie byłeś?

- Chodziłem. Dręczyłem ludzi. Nic ciekawego. Myślałem nad życiem. - Odpowiedziałem niechętnie.

- Czyli jak zwykle. - Stwierdziła. - Nudny jesteś.

- Może idź postalkować tego zielonowłosego chłopaka. Albo te dwie dziewczyny z jego klasy.

- Deku-kun! Tsu-chan! Ochaco-chan! - Wykrzyczała radosna blondynka. Wyciągnęła nóż i zaczęła nim machać przed sobą. - Chciałabym by byli cali we krwi! Pomożesz mi?

- Jak ich spale to krwi nie będzie. - Zatrzymała się i spojrzała na mnie zrezygnowana. 

Zaśmiałem się. Jej mina była piękna. 

- Jesteś okropny, Dabi! Tak się nie robi! Idź sobie! 

- Idę przecież. - Odpowiedziałem przez śmiech. 

Stanęła w miejscu i obróciła się do mnie tyłem. Ignorując jej dziecięce zachowaniem szedłem dalej. Po chwili do mnie podbiegła i szła dalej w milczeniu. W końcu doszliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka gdzie przywitali nas Kurogiri, Spiner i Twice.

- Czyli jednak nie zdechł. - Stwierdziła jaszczurka. 

- No jakoś się trzymam. - Mruknąłem i zacząłem iść w stronę mojego pokoju. 

- Shigraki kazał ci przyjść jak wrócisz. - Powiedział mglisty.

- Ja nic nie wiem, żeby mi coś kazano. - Odpowiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia.

Niechętnie skierowałem się do pokoju niebieskowłosego. Zapukałem do drzwi i czekałem na odpowiedź. Po krótkiej chwili wpuścił mnie do środka. Usiadłem na jego łóżku a on obok mnie. 

- A więc... Mam rozumieć, że gdzie byłeś cały ten czas? - Spojrzał na mnie zaciekawiony. 

- Siedziałem samotny w domu bohatera. - Westchnąłem. 

- Samotny? 

- No bo wiesz. W nocy go spotkałem, zasnął, zaniosłem go do domu. - Zacząłem opowiadać. - Obudził się, kazał mi zostać. - Tomura patrzył w lekkim szoku. - Zasnęliśmy. Rano... W sumie po południu jak wstaliśmy musiał iść na patrol ja nie miałem jak wrócić więc czekałem aż się ściemni a on nie wrócił do tego czasu. - Skończyłem mówić. 

Chłopak ledwo powstrzymywał się od śmiechu. 

- Dabi kurwa, kazał ci zostać u siebie na noc? A ty dalej sądzisz, że on chce tylko przyjaźni. Nie znam się na związkach, miłości i tego typu bzdurach ale ja nawet widzę, że to coś więcej. 

- Może. 

- Jak mu nie powiesz to sam mu kurwa powiem za ciebie. 

Spojrzałem na niego w szoku.

- Wyznasz mu miłość za mnie? - Upewniłem się.

- Tak. Włamię się mu do domu jak będzie spał. Obudzę i powiem. Pewien bliznowaty kretyn chce ci wyznać miłość ale jest pizdą. 

- Nie zrobisz tego.

- Tak? - Wstał. - To idę. 

- Dobra powiem mu. - Uśmiechnął się zwycięsko. - A ty masz jakąś swoją miłość życia?

- Tak. Czeka w sklepie na półce. Nazywa się energetyk. 

- Nie załamuj mnie. 

- Pomógł mi przetrwać wiele bezsennych nocy. 

- Bezsennych bo piłeś to gówno!

- Nie marudź. 

- A właśnie Tomura. Będę częściej tak znikać bo ten ptasi móżdżek odżywia się tak samo jak ty. 

- Może jednak go polubię. - Na chwilę zamilkł i wydawał się myśleć nad czymś. - Ty chuju! 

- Za dużo przeklinasz... Trzeba cię tego oduczyć.

- Spierdalaj. - Zacząłem wstawać. - Albo nie. Siad.

- A co ja pies?

- Siad. Po wpierdol. 

- Powiedz proszę.

- Wyjdź. 

Zacząłem się śmiać. 

- Czego księżniczka chce?

- Ale mi dalej też będziesz gotował? Inaczej znowu przejdę na dietę z zupek. 

- Oczywiście, że będę. Wtedy mam motywację by zrobić coś sobie. - Stwierdziłem. 

- I jeszcze jedno. Nie było cię cały dzień więc nic nie jadłem. A teraz wypierdalaj za drzwi bo oknem wylecisz. 

Wypchał mnie za drzwi i zamknął mi je przed nosem.

- Co za dzieciak. - Mruknąłem. - Debil. - Krzyknąłem i poszedłem do siebie. 

Wziąłem jakieś ciuchy czyste i poszedłem do łazienki. Szybki prysznic. Chciałem już spać ale postanowiłem jeszcze iść do kuchni. 

Zrobiłem na szybko jajo sadzone i zaniosłem je Shigarakiemu. 

Tym razem nie zajmowałem sobie głowy pukaniem do drzwi. Chłopak siedział na łóżku, grał coś na telefonie i pił energetyka. Spojrzał na mnie zszokowany. 

- Dla księżniczki. - Położyłem na stoliku obok łóżka i ukłoniłem się teatralnie. - A teraz oddaj to. -Zabrałem mu puszkę z napojem. 

Wyszedłem z pokoju. W łazience wylałem reszte energetyka to zlewu a puszkę wyrzuciłem do kosza.

W końcu poszedłem do pokoju i położyłem się spać. 

Przyjaciele - Dabi x HawksWhere stories live. Discover now