Rozdział 19

1.9K 55 6
                                    

Harper

Od dwóch dni codziennie chodziłam do pracy i ani razu nie spotkałam Darrena. W moich zadaniach nie była uwzględniana jego obecność i jestem naprawdę zdziwiona takim obrotem spraw. Co prawda trochę boje się go spotkać po tym co działo się u mnie w mieszkaniu aczkolwiek chciał abyśmy zaczęli pracować razem więc nic z tego nie rozumiem.

Odetchnęłam głęboko wstając z fotela w sowim biurze. Wygładziłam dłońmi moją czarną przylegającą spódnice i poprawiłam włosy. Dziś czułam się naprawdę pewna siebie, ubraną miałam czarną obcisłą bluzkę z długim rękawem która podkreślała moje kształty, wcześniej wspomnianą spódniczkę opinająca mój okrągły tyłek i czarne szpilki.

Skierowałam się na trzecie piętro do części dla pracowników gdzie mogą coś zjeść bądź się napić, oparłam się rękami o blat i nastawiłam ekspres do kawy czekając na moje cappuccino. Westchnęłam ciężko i przetarłam twarz dłońmi uważając przy tym na makijaż.

-Ciężki dzień?- usłyszałam męski głos i ujrzałam tego samego bruneta który pomagał mi z kawą dla szefa w pierwsze dni mojej pracy.

-Tak można to tak nazwać.- powiedziałam chociaż zdecydowanie był ciężki dla mnie psychicznie niż fizycznie.

-Często się to zdarza u nas w kancelarii.- zaśmiał się uśmiechając promiennie. Jak on miał na imię..? Chyba Michael.

-Nie trudno to rozszyfrować chociażby przez to że cały czas spotykamy się w pobliżu ekspresu do kawy.- uśmiechnęłam się.

-No cóż trzeba sobie jakoś radzić co nie?- powiedział po czym poprawił swoją marynarkę.

W tej chwili mój wzrok padł na coś stojącego za plecami Michaela a właściwie kogoś.

Darren.

Patrzył wprost na naszą dwójkę i nie miał zbyt zadowolonego wyrazu twarzy. Zaciskał mocno szczękę i miałam wrażenie jakby chciał tu podejść lecz nadal stał na swoim miejscu.

-Skoro nasze ostatnie spotkania tak krążą w okół ekspresu może chciałabyś przejść się ze mną jutro w trakcie przerwy na kawę do pobliskiej kawiarni?- zaproponował lekko zestresowany.

Patrzyłam na Johnsona wciąż stojącego w tym samym miejscu i wiedziałam że słyszał każde wypowiedziane słowo.

-Ymm... w sumie czemu nie.- odparłam cały czas wpatrując się w szefa który na moje słowa spiął się jeszcze bardziej i żyłka na jego szyi zaczęła pulsować.

Matko wyglądał tak gorąco nawet wściekły jak osa.

Nie powinnam tak myśleć...

Darren rzucił mi ostatnie spojrzenie po czym odszedł w stronę windy najprawdopodobniej kierując się do swojego biura.

-Więc do jutra Harper.- powiedział Michael po czym poszedł w tylko sobie znanym kierunku.

Odwróciłam się w stronę ekspresu biorąc z niego kawę.

Oszołomiona tym co właśnie się wydarzyło ruszyłam z powrotem do swojego biura i gdy ponownie usiadłam na fotelu zaczęłam przyswajać to co właśnie się wydarzyło.

Michael był naprawdę uprzejmym i przyjaźnie wyglądającym mężczyzną jednak totalnie nie był w moim typie i miałam ogromną nadzieje że nie nastawia się na coś więcej.

Jednak nadal przed oczami miałam widok tak rozzłoszczonego Darrena. Nie mam pojęcia o co mu chodziło ale moje myśli o nim spadają na bardzo zły tor.

Czułam się naprawdę dziwnie, po ostatnim pocałunku coś mnie do niego ciągnęło i miałam ochotę to powtórzyć.

Stop. Nie mogę tak o nim myśleć,co gdyby nasz pożal się Boże przykładowy romans skończył się fiaskiem i wyleciałabym za drzwi?

Wstrząsnął mną nieprzyjemny dreszcz ponieważ zdecydowanie praca jest dla mnie na pierwszym miejscu i nie chce zaprzepaścić takiej szansy przez błachy romans.

Drgnęłam lekko przestraszona ponieważ ktoś intensywnie pukał do drzwi mojego biura.

-Proszę.- powiedziałam poprawiając się na krześle.

Do środka wszedł nie kto inny jak sam Darren Johnson.

O ironio..

-Coś się stało?-zapytałam poważnie ponieważ nie spodziewałam się tutaj jego osoby.

Popatrzył na mnie chwile wypranym z emocji wzrokiem i wyciągnął z kieszeni białą kopertę którą rzucił na blat biurka.

-Twoje wynagrodzenie.- oznajmił twardo mając pokerową minę.

-Dziękuje.- odpowiedziałam.

-Może teraz nie będziesz musiała tańczyć z gołym tyłkiem przed starymi zboczeńcami w klubie ze striptizem. - powiedział z niesmakiem i bez słowa wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.

Okej.

To nie było miłe.

Patrzyłam się w osłupieniu na drzwi przez które jeszcze przed chwilą wychodził i nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.

Jak można być tak gburowatym?

Nie było go przez dwa dni, nazbierało się mnóstwo spraw które musi załatwić, mieliśmy razem pracować a on odwala jakieś scenki?!

Dupek.

Oparłam się o fotel i pociągnęłam łyk kawy która już trochę ostygła. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i miałam ochotę przejść się do niego i wykrzyczeć wszystko co o nim myśle prosto w jego przystojną twarz.

I tak właśnie zrobiłam.

Szłam twardo z wysoko uniesionym podbródkiem. Nacisnęłam guzik z numerem siedem i zacisnęłam mocno pięści.

Wyszłam z windy po czym zapukałam mocno w drewniane drzwi. Po usłyszeniu zaproszenia weszłam do środka i nie wiele myśląc zaczęłam swój monolog.

-Wiesz co?! Jesteś okropnym dupkiem, nie było cię w pracy dwa dni masz dużo zaległych spraw a robisz sobie co chcesz, mówisz mi że będziemy razem pracować a z tego co widzę nadal siedzę na pierwszym piętrze. Całujemy się co po czasie umarzam że było okropny błędem a dzień później rzucasz we mnie pieniędzmi i praktycznie nazywasz mnie dziwką.- powiedziałam na jednym wydechu i w końcu odważyłam się skupić wzrok na nim.

Zamarłam.

Patrzył na mnie z uniesioną jedną brwią i w prawej ręce trzymał telefon skierowany na siebie więc prawdopodobnie rozmawiał z kimś przez video.

Odrywając ode mnie wzrok skupił się na telefonie.

-Porozmawiamy później Patric, jak widzisz teraz mam pewien problem.- powiedział do niejakiego Patrica i odłożył telefon na blat biurka.

Wstał z swojego miejsca i podszedł do mnie łapiąc mnie za podbródek.

-Nigdy więcej nie powtarzaj że pocałunek ze mną był błędem. Nie nazwałem cię dziwką tylko nie rozumiem logiki pracowania w takim miejscu skoro jest wiele innej dorywczej roboty nawet jako pierdolona kelnerka. Co do pracy to zaczniemy razem od jutra, chciałem dać ci ostatnie dni swobody i pomału przenosić twoje rzeczy tutaj ale widocznie tobie spieszy się znacznie bardziej.- mówił praktycznie w moje usta a ja wpatrywałam się hardo w jego oczy.

-Przerwałaś mi telefon z bardzo ważną osobą moja słodka Harper.- oblizał usta po czym puścił moją twarz i powrócił za biurko.

-Możesz już iść.- powiedział szorstko.

Nie mówiąc już nic więcej obróciłam się i wyszłam z jego biura.

Pierdolony przystojny dupek.

StripperOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz