Bardzo ważna notka pod rozdziałem!!!
Czy to dzieje się naprawdę? Stoję jak słup soli i nie wiem co mam powiedzieć czy zrobić. Peeta przed chwilą wybiegł. Nie wiem czy powinnam pobiec za nim czy lepiej nie. Patrzę na Gale'a który szeroko się do mnie uśmiecha. Ja nie powinnam go całować. Czuję się jak bym zdradziła Peetę, choć tak naprawdę nie jesteśmy razem. Ranie wszystkich wokół siebie.-Katniss, ja wiedziałem że w końcu sobie uświadomisz że mnie kochasz. Że kochałaś przez cały czas. Wreszcie przestałaś się bronić przed tym uczuciem- Gale zaczyna swój monolog. Jest taki szczęśliwy, a ja będę musiała to zniszczyć...
-Gale, możemy porozmawiać później? Proszę.
-Taaa, jasne- on zachowuje się trochę irracjonalne. Z ciągłym uśmiechem na twarzy wychodzi. A ja muszę iść poszukać Peety.
Chodzę po dystrykcie i nie wiem co ja sobie myślałam. Że wyjdę z domu i Peeta od razu ukarze mi się przed oczami? Ja nawet nie wiem czy on jest jeszcze w Dwunastce. Ale nie mogę się poddać. Nie po tym wszystkim. Obiecałam sobie że będę silna. Muszę być, robię to dla Prim. Nie chcę, żeby jej śmierć "poszła na marne".
Po dłuższej chwili postanawiam iść do lasu. To chyba jedyne miejsce, którego jeszcze dzisiaj nie zwiedziłam szukając mojego Chłopca z chlebem.
Już po chwili widzę go siedzącego na skale na której zawsze spotykałam się z Gale'm. Cóż za zrządzenie losu.
Siadam obok niego. Gdy mnie zauważa tylko lekko skina głową. Siedzimy w ciszy. Na początku mi to nie przeszkadza, lubię ją. Ale kiedy mija piętnaście minut, zaczyna mnie to drażnić. Peeta nie ma zamiaru zacząć, więc niestety robię to ja.
-Cześć- zero odzewu z jego strony. - Powiesz coś czy będziesz tak siedział?- nadal nic. Dziwnie się czuję próbując nakłonić go do rozmowy. Zazwyczaj bywa odwrotnie. Brak odpowiedzi z jego strony zaczyna mnie po mału denwerwować.- Peeta, czy możesz się do mnie odezwać?! O co ci chodzi?
-Ty się mnie pytasz "o co mi chodzi"? Ty?
-Peeta... to naprawdę nie jest tak, jak ty myślisz.
-A jak? Widziałem Cię jak się z nim całowałaś!- to z jakim w wyrzutem to mówi, przebija mi serce tysiącoma malutkimi szpileczkami.
-A ty wcale nie jesteś lepszy! Ja widziałam Cię w szpitalu jak się obściskiwałeś z jakomś blondyną. Krzyczysz na mnie a sam nie jesteś święty!
-Chodzi ci o Kate?- robi mi się niedobrze gdy wypowiada jej imię.- To jest tylko przyjaciółka. Zbliżyliśmy się do siebie podczas mojej wizyty w Kapitolu. Ona wtedy dużo mi pomogła. Wytłumaczyła mi dużo spraw- tak, bo ja w to uwierzę.
-I taka zwykła "przyjaciółeczka" siedziałaby przez cały czas w szpitalu. Bo ona nie ma co robić.
-Nie oceniaj niej, skoro jej nie znasz. Z resztą... ty też tam siedziałaś- no i co ja mam mu teraz odpowiedzieć?
-Ja to co innego. Dużo razem przeszliśmy i wogóle...
-Zostawmy w spokoju Kate! Naskoczyłaś na mnie bez powodu. Ja zachowuję się normalnie po tym co zobaczyłem- no szlag mnie za chwilę trafi.
-Zachowujesz się normalnie? Zachowujesz się jak dziecko! Rozwydrzony bachor! Zamiast normalnie ze mną porozmawiać i wyjaśnić całą sprawę to sobie wybiegłeś z domu i masz wszystko gdzieś!- może trochę przegiełam, ale należało mu się.
-Tutaj nie ma czego wyjaśniać! Jesteś z Gale'm. Trudno- czy jemu jest przykro z tego powodu? Powstrzymuję się, aby się nie uśmiechnąć.
-Ja nie jestem z Gale'm! To, że się całowaliśmy, to o niczym nie świadczy.
-Czyli, że on Cię pocałował?- kiwam przecząco głową. Jest mi tak głupio.- Skoro ty go pocałowałaś to chyba nie mamy o czym rozmawiać.
-Powiedzieć ci prawdę?! To proszę bardzo! Nie jestem z Gale'm. Nigdy nie byłam. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Ja- ja po prostu potrzebowałam bliskości.
-Skoro kiedy potrzebujesz "bliskości" to całujesz się z pierwszym lepszym, to życzę powodzenia- tego jest już za wiele. Jak on śmie się tak do mnie odzywać. Oboje jesteśmy zdenerwowani, ale tym już przegiął miarkę. Zamachuję się i oderzam go w policzek. Odwracam się i ze łzami w oczach odchodzę.
Przecież Peeta jest inny. Dlaczego tak się zachowuje? Czy naprawdę tak myśli czy powiedział to w nerwach? Tyle pytań i brak odpowiedzi.
Te słowa tak cholernie mnie zabolały. Po chwili czuję szarpnięcie za prawy łokieć. Już mam zamiar krzyczeć wołając o pomoc, ale czuję takie przyjemnie bijące ciepło bijące od trzymającej mnie dłoni. To Peeta. Teraz nie mam ochoty widzieć go na oczy. Ale muszę dowiedzieć się co tak naprawdę o mnie sądzi.-Czy ty naprawdę tak o mnie myślisz?
-Oczywiście, że nie. Katniss, przepraszam za to co powiedziałem i jak się zachowałem. Jestem skończonym dupkiem. Proszę spójrz na mnie- niechętnie podnoszę głowę. On ma takie piękne oczy.- Katniss, proszę odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Dobrze?- znów kiwam głową.- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz?
Może będę tego żałować.
-Prawda.Hey słońca :)))
Wiem, znowu hejty lecą, że rozdział dopiero dziś, ale nie jest to wyłącznie moja wina. Poprawianie ocen, a nauczyciele się chyba zmówili i wszystko jest w jednym terminie. Ogólnie byłoby wcześniej ale wattpad mi nie chciał działać. W zasadzie nadal nie mogę się zalogować i loguję się przez facebooka. Może, dlatego że zmieniłam nazwę. Teraz nazywam się NobodyNeedsMe Byłam strasznie zła i w zasadzie zadal jestem ale przemilczmy ten temat. W zasadzie powinnam się teraz uczyć na niemiecki (minuta ciszy dla mnie). Whatever, jestem nawet zadowolona z tego rozdziału. Może jak niektórzy zauważyli, teraz zrobił się z tego taki trochę typowe ff. Napiszcie czy wam się to bardziej podoba czy nie. A może chcecie z innej perspektywy? Albo jakiś inny wątek dodać? Jestem tutaj też dla was, więc jak macie jakieś uwagi czy coś to się nie obrażę. Ostatnio zauważyłam, że coraz mniej osób to czyta, gwiazdkuje, komentuje... to dla mnie trochę przykre no ale trudno. Trzeba godzić się z porażką. Więc wyrażajcie swoją opinię. Bo ja nie wiem co mam zmienić skoro nikt nic nie pisze. Trochę się rozpisałam. Zobaczymy kto czyta te moje bzdety pod notkami.
Kocham was
CZYTASZ
Igrzyska nigdy się nie kończą...
FanfictionJuż jest po wojnie. Dystrykty zaczynają się odbudowywać. Ale życie Katniss to wielkie ruiny... Okładka wykonana przez @luvmyzayne