26. Handsome and STRONG

167 10 0
                                    

-Przyszła lady północy, niesepodziewałem się tego-rzekł Aegon obracając mną

-Wiesz że ja też nie? Na każdego musi przyjść pora-tańcząc valyriański taniec odpowiedziałam

-Na ciebie przyszła poźno, mimo że mogłem zaspokoić twoje pragnienie już lata temu-Aegon

-Tobie przypadła Haelena

-Jest bezużyteczna-Aegon

-A czego oczekujesz od żony? Ah...no tak, żadna szanująca się kobieta nie zgodzi się na takie propozycje jakie ty masz wobec niej

-Miałaś moment w którym byś się zgodziła-Aegon

-Ale wytrzeźwiałam

-Przyznam Ci się że na twoim miejscu, nawet jeśli bym się sam nie wybrał, zawsze mogłaś mieć młodszego z braci-Aegon

-To znaczy?

-Boli mnie że nie urodziłem się wcześniej, ale Aemondowi tak jak mi nie przeszkadza twój wiek, co więcej dla mnie liczy się uroda, dla niego to co kobieta ma w głowie. Masz to i to, Aemond jest otwarty na propozycje małżeńskie, zaznał by przyjemności z tobą-Aegon

Po słowach Aegona, wszystko zaczęło układać się w całość. Aemond chciał bym się upiła w burdelu, liczył na to że zmienię decyzje co do maleństwa ze Starkiem by życ dalej jako panna, ale skąp likowałam sprawę gdy zawarłam pakt, tyle że czemu teraz chce zostawić nas w tajemnicy?

-To ty nie przychodziłeś do mojej komnaty gdy potrzebowałeś bliskości, może gdybyś tam się pojawiał to twoje, moje...nasze życie potoczyło by się inaczej-postanawiając grać rzekłam

-Przeszłości nie zmienię, a szkoda. Żałuje tylko że twoje dziewictwo nie zostanie w rodzinne, chociaż...-Aegon

-Chociaż?

-Jeszcze noc spędzasz w zamku, moglibyśmy uczcić twoją nową drogę życia, przy winie tak by zostało to w rodzinnie-Aegon który obrócił mnie zbyt mocno

Poczułam obcą dłoń która złapała mnie za rękę. To był Aemond, obrócił mną i dał znak Aegonowi że zmieniam partnera, gdy starszy z braci usiadł na swoje miejsce, młody książe złapał mnie za talie i rękę

-Z kim rano rozmawiałeś?-zapytałam się zmieniając partnera

-Taniec miał odciągnąć od ranka, i wybawić przed Aegonem-Aemond

-Dziękuje, więc z kim rozmawiałeś?-z dystansem zapytałam

-Twoje ironiczne i sarkastyczne słowa poruszyły mnie, wydałaś się taka... szczerza-Aemond

-Mówiłam szczerze

-Nigdy mie mówisz szczerze, zawsze kłamiesz by mieć łatwiej-Aemond

-Jestem jedyną osobą z rodzinny która powie Ci najgorszą prawdę, dlatego to brzmi jak kłamstwo

-Rano mówiłaś co innego-Aemond

-Prawdą jest też to że mi nie wolno ufać, zawsze mowie co innego. Przeciwnik trudniej dochodzi do prawdy, jeśli za kimś nie przepadam, nie ma szans bym obdarzyła go zaufaniem

-A jeśli ktoś tobie ufa?-Aemond

-Targarenowie to najpotężniejszy ród na świecie. Jesteśmy jak nasze smoki, ale to one czynią z nas królami i królowymi. Jeśli smok Ci ufa, nie zginiesz od ognia

-Dlatego jeszcze żyje? Bo mi ufasz?-Aemond

-Może to przypadek, albo tak miało być. Doceń to

-Widziałem jak smoki w amoku latały w okół twierdzy Driftmarku, nie zawsze mają wybór. Masz dar a go nie wykorzystujesz-Aemond

-Smoki zniszczyły Valyrie, ogień i woda zmiotły ją z map Westeros. To nie są zabawki, a potężne istoty którym zawdzięczamy to co mamy. Aegon nie podbił by siedmiu królestw bez Baleriona, a Visenya bez Vhagar nie wygrała by żadnej bitwy

-W przeciwieństwie do wielu ja zdobyłem swojego smoka, a nie dostałem-Aemond

-Vhagar to historia, należy jej się szacunek i spokój. Smok wojenny nie powinien być traktowany jak młode smoki, spoczywa na tobie wyjątkowa odpowiedzialność. Wiedz że nie zapanujesz nad nią gdy chociaż raz zerwie łańcuch-kończąc taniec rzekłam

Opuściłam księcia i dosiadła się do stołu. Napiłam się wina, w końcu tańczyłam podwójnie, przegryzłam kawałek pieczonego mięsa, który ostał się na talerzu i zadowolona kontynuowałam rozmowę z Rhaenyra i siostrzeńcem. Miło mi się zrobiło po tańcu z Aemondem, umiał tańczyć i płynie prowadził nasze ruchy. Zadowolona jadłam swój posiłek gdy po prawej stronie usłyszałam jak ojciec ciężko wzdycha, Alicent kazała zabrać ojca do sypialni, dobrze postąpiła, w końcu miał swoje lata i był schorowany. Nagle Aemond podniosł się z krzesła uderzając ręką o stół. Przed nim była świnia a Lucerys siedział na przeciw niego, nie wierzę w nich, w takim momencie muszą zepsuć atmosferę, żałosnymi żartami

-I ostatni hołd, za zdrowie moich siostrzeńców. Jace, Luca i Joffreya. Wszystkich przystojnych, mądrych...-Aemond oburzony rzekł

Ze zmarszczonymi brwiami wpatrywałam się w niego. Miałam nadzieje że nie postąpi błędu Vaemonda, on nawet nie raczył na mnie spojrzeć tylko pewny i dumny, jakby był zdobywcą trzymał ten zasrany kielich w dłoni

-Silnych-Aemond przy ciszy rzekł

-Aemond-przerażona Alicent

Zażenowana opuściłam głowę na tace z jedzeniem, głupia byłam że liczyłam że jego pokora tego nie uczni. Powiedział to, czy Vaemond nie jest idealnym i wystarczającym przykładem by uważasz na słowa?

-Podejdzie, wznieśmy kielichy za tych trzech SILNYCH chłopców-Aemond który dolał oliwy do ognia

-Potwórz jeszcze raz-wkurzony Jacaerys

-Dlaczego? To komplement nie jesteś silny?-Aemond podchodząc z kielichem do Jacerysa rzekł

Syn Rhaenyry zrobił zamach na jednookiego, Aemond się odsunął a Aegon przytwierdził Luce do stołu. Chciałam spokojnie zjeść wieczerze z rodzinną, jeśli oni nie chcieli dokończyć w spokoju, to chociaż ja chciałam

-DOŚĆ!-Alicent krzycząc na Aegon

Aemond odrzucił Jace tak że straże go powstrzymali. Siedziałam sama przy stole, bo Rhaena zabrałam z tamtąd odważną siostre Baele a Rhaenyra z Daemon rzucili się na pomoc dziecią. Służki zabrały najmłodszych z od kominka

-Czemu mówisz takie rzeczy?-Alicent zdruzgotana

-Wyrażam dume ze swojej rodzinny, chodź moi siostrzeńcy nie są chyba dumni ze swojej-Aemond pewny siebie podchodząc do Rhaenyry

-CZEKAJ!-Daemon zatrzymując Jacaerysa rzekł

-Idźcie do komnat, wszyscy teraz-powiedziała zbulwersowana Rhaenyra

Daemon stanął przed Jacaerysem. Aemond toczył bitwe na spojrzenia z wujem, lecz ją sama przy stole nie wytrzymałam...

Uderzyłam pięściami o stół rozbijając wino. Wściekłość jaka we mnie się obudziła...mało brakowało a nie kontrolowanie zrobiła bym to samo co lata temu na Driftmarku.  Cała rodzinna spojrzała na mnie, nastała cisza

-JAK WAM NIE WSTYD, MÓJ OJCIEC DOPIERO ZOSTAŁ WYNIESIONY Z TEJ KOMNATY, BYŁ WZRUSZONY DOBREM I MIŁOŚCIĄ JAKĄ SIĘ OBDARZYLIŚMY, WIDZIAŁ JAK NASZA RODZINNA SIEDZI WSPÓLNIE RAZEM I ROZMAWIA ZE SOBĄ. CZY NAPRAWDĘ MUSIMY ŻYĆ W TEN SPOSÓB? STRACIŁAM MATKE I ZA NIEDŁUGO STRACE SWOJEGO KRÓLA, WY TEŻ WIELE POŚWIĘCILIŚCIE BY TU TERAZ BYĆ, CZEMU NIE SZANUJECIE TEGO KIM JESTEŚCIE!-wkurzona okrzyczałam zachowanie całej rodzinny

Poczułam ból z brzucha, jakby coś mnie wysłało z energi od środka. Odwróciłam się i zwymiotowałam całym jedzeniem jakim jadłam dotychczas, wydarłam buzie ręką i osłabłam. Poleciałam na podłogę a ostatnie co zapamiętałam to krzyk siostry

The Line of The Dead| Game of Thrones & House of DragonWhere stories live. Discover now