9 czerwca

132 9 2
                                    


Ten dzień był dla niego ciężki. A wszystko przez to, że wbrew własnej woli znalazł się w centrum zainteresowania.

Dokładnie dzisiaj, w dwudzieste dziewiąte urodziny Itachiego, zorganizowano ceremonię odsłonięcia pomnika upamiętniającego jego brata.

Cała ta inicjatywa wyszła ze strony Kakashiego, który od chwili, w której został Hokage dokładał wszelkich starań, aby oczyścić imię młodszego kolegi z ANBU.

Bo Uchiha Itachi nie był tym, za kogo uważał go cały świat shinobi.

– ... Uchiha Itachi poświęcił swoje życie. Wymordował klan. Zabił własnych rodziców. Utracił miłość. Porzucił młodszego brata i cierpiał aż do śmierci. Wszystko to dla wioski, która uważała go za złoczyńcę. A on był bohaterem. Porzucił honor dla hańby, zaakceptował nienawiść tam, gdzie powinna być miłość, a mimo wszystko uśmiechał się w chwili śmierci, chroniąc tych, których kochał...

Przemówienie Kakashiego wywoływało w Sasuke zbyt wiele emocji. Jednak nie mógł sobie teraz pozwolić na ich okazanie. Pozwolił sobie jedynie na ukradkowe uściśnięcie dłoni stojącej obok Hikari.

Spojrzał kątem oka na żonę. Przygryzała wargę, a w jej stalowych oczach lśniły łzy. Wolną dłonią gładziła się po brzuchu.

Podziwiał ją, że mimo tak bliskiego rozwiązania przyszła z nim na tę uroczystość, ale bał się, jak jej obciążony organizm zniósł tę kilkugodzinną podróż do Konohy. Wiedział, że była silna, ale martwił się o nią i dziecko.

Stojący przed tłumem Hatake odsłonił monument poświęcony Itachiemu.

Starszy Uchiha stał na nim w stroju ANBU, wyprostowany i dumny ze wszystkiego co zrobił, aby ocalić tych, których kochał.

Był dokładnie taki, jakim Sasuke go zapamiętał.

Niespodziewanie Hikari ścisnęła mocniej jego dłoń i zgięła się wpół.

– Co się dzieje? – zapytał lekko spanikowany, choć starał się tego nie okazywać.

– To chyba już – wyszeptała cicho.

Nagle, znikąd, po drugiej stronie Hikari znalazła się Tsunade z towarzyszącą jej jak zawsze Shizune.

– Zabieramy ją do szpitala – powiedziała rzeczowo była Hokage. – Ceremonia niedługo się skończy. Zostań, a dopiero potem biegnij na położnictwo.

– Pójdę z wami teraz.

– Nie ma takiej potrzeby. Nie urodzi za dziesięć minut. To mogą być nawet godziny, a ty jesteś jego bratem. Musisz tu być dla niego.

I zostawiła go samego, w lekkiej panice, rozdrażnieniu i strachu wywołanych stanem Hikari i okolicznościami, w których się znajdował. Nie znosił tłumów, ale teraz nie mógł stąd odejść.

Poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. To był Kakashi, który zakończył już swoją przemowę i zgodnie z planem miał towarzyszyć młodszemu z braci Uchiha w odsłonięciu tablicy przy pomniku.

Jakby już sama moja obecność nie wystarczyła, pomyślał zirytowany Sasuke, ale pozwolił się prowadzić byłemu mistrzowi w stronę rzeźby.

Pociągnął za grubą wstążkę zasłaniającą tekst, a jego oczom ukazał się napis:

Uchiha Itachi - dziecko, które poświęciło się, aby rozwiązać problemy dorosłych.

______________

Od dawna nie biegł tak szybko. Jak huragan wpadł na oddział położniczy i, gdy tylko zauważył idącą korytarzem Shizune ruszył ku niej.

– Gdzie ona jest? Co z nią? – zarzucił pytaniami asystentkę Tsunade.

– Sala 4, ale spokojnie, to jeszcze trochę potrwa.

Słowa kobiety nie uspokoiły go w ogóle, ale opanował się nieco i z fałszywym luzem na twarzy wszedł do sali, w której leżała Hikari.

Kilka godzin później, dokładnie o zachodzie słońca,na świat przyszedł kolejny Uchiha. Chłopiec otrzymał imię Satoru i wydawało się, że najlepiej mu w ramionach taty. 

Patrzył na twarz Sasuke dziwnie dojrzałym wzrokiem i uśmiechał się za każdym razem, gdy jego ciemne oczka krzyżowały się ze szczęśliwym spojrzeniem ojca.

Ten dzień nie mógł się skończyć lepiej.

Itachi, poznaj Satoru, myślał Sasuke obejmując śpiącego w jego ramionach syna. Przyszedł na świat dokładnie w twoje urodziny. Czy to jakiś znak od ciebie? Czy... wrócisz do nas w jego ciele?

Pełna chata | UchihaWhere stories live. Discover now