jeden

340 5 18
                                    

- PRL, możesz podać mi sól?
Feliks skrzywił się i zdusił w sobie chęć brutalnego mordu na Ivanie.
- Naturalnie.
- Naturalnie co?
- Naturalnie podam ci tę sól.
- Oj, nie tak się uczyliśmy...
- Naturalnie podam TOWARZYSZOWI tę sól.
- Dziękuję.
Blondyn opadł z powrotem na krzesło i wbił widelec w ziemniaka. Zrobił to tak zamaszystym gestem, że połowa warzywa przeskoczyła na talerz Gilberta.
Siedzieli przy stole w jadalni i jedli kolację. Był to dość komiczny widok. Stół był nieproporcjonalnie wysoki i trzeba było mocno unieść łokcie, by się na nim oprzeć. Sama atmosfera przy posiłku była tu jednak kluczowym elementem. Niemalże dało się wyczuć wymuszane "dziękuję" (albo raczej spasiba), "dobrze" (haraszo). Nikt nie był zadowolony z takiego obrotu spraw. Tylko Rosja uśmiechał się z miną, jakby kupił dziecku zabawkę.
Polska przez resztę wieczoru patrzył na drzwi wyjściowe. Wolałby być w domu, ale nie chciał zostawiać Torisa. Ivan był ostatnimi czasy bardzo łaskawy, pozwalał mu pomieszkiwać u siebie.
Litwa starał się być miły dla wszystkich. Nie zawracał nikomu głowy, nikomu nie wchodził w drogę. W sumie to starał się nawet nie oddychać, kiedy Braginski był w pobliżu. Jego rekord to minuta i dziesięć sekund.
Jeśli chodzi o Olenę i Nataszkę, obie wspierały brata. Jedna trochę bardziej niż powinna.
Estonia całymi dniami przesiadywał w swoim pokoju i robił tam jakieś bóg wie co. Pewnie zaczęli by się tym przejmować, gdyby nie jeden fakt: mieli to w dupie.
Węgry siedziała cicho do czasu kiedy Rosja wyszedł z pokoju. Kiedy go nie było, była w stanie uraczyć każdego dowcipem o Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich.
A Gilbert? Gilbert cały czas miał minę mówiącą jestem-na-to-zbyt-zajebisty. Jednakże: pan każe- sługa musi. Wezwano go tu i siedział.
Łotwa. Co takiego działo się z Łotwą? Milczał. Mimo iż w tym dziwnym towarzystwie milczał każdy, milczenie Łotwy było... Milczeniem doskonałym. Siedział najbliżej Ivana i trząsł się jak galareta.
- Podziękujmy Leninowi za tą wieczerzę.
Miny większości spożywających posiłek świadczyły, że chętnie by powiedzieli gdzie Lenin może sobie taką wieczerzę wsadzić, ale nie mogą. Zamiast tego mówili z Rosją, każdy jak tylko najmniej wyraźnie potrafił.
Po wygłoszeniu oklepanej formułki, każdy wstał od stołu starając się, aby jego krzesło nie zaskrzypiało. Ukraina już miała zacząć zbierać talerze, kiedy uprzedził ją jej brat.
- Spokojnie, Olenko. Dzisiaj ja i Raivis posprzątamy. Wy idźcie na górę.
Łotwa został obdarzony współczującymi spojrzeniami. Miał wrażenie, że zaraz zaczną mu składać kondolencje. Westchnął cicho.
Szare postaci powoli wyszły z jadalni.

Toris wbił spojrzenie w plecy przyjaciela.
No czy on musiał tak majtać dupą kiedy wchodził po schodach?!
Feliks jakby wyczuł, że Litwa o nim myśli, bo uśmiechnął się pod nosem.
- No to, generalnie, gdzie masz ten swój pokój?
- Pierwsze drzwi na lewo.
Blondyn bez pytania wdarł się na litewskie terytoria i ocenił pomieszczenie. Czysto i nudnie. Czyli jak zawsze. Pokiwał głową i wskoczył na łóżko.
- Patrz, Litwo! Jestem jak Marilyn Monroe! - ułożył się w kuszącej pozycji i zasłonił lekko usta dłonią
- Ćśś, bo Ivan usłyszy...
- A co, on nie lubi Marilyn Monroe?
- On nie lubi, kiedy mówi się do mnie "Litwa"- syknął
- A, no tak. W takim razie masz bardzo wygodne łóżko, Litewska Socjalistyczna Republiko Radziecka.
Na twarzy bruneta odmalował się dziwny grymas. Zamknął drzwi uważając, żeby nie trzasnąć i usiadł koło przyjaciela. Kiedy na niego spojrzał, zobaczył usta wydęte w podkówkę i zdenerwowane spojrzenie.
- Coś się stało?
Łukasiewicz prychnął.
- Stało się już bardzo dawno temu, ale ty nic nie zauważyłeś, bucu!
Mimo iż LSRR poczuł się urażony, kiedy nazwano go bucem, odepchnął to uczucie w nieco dalszy plan i uniósł jedną brew.
- Czego nie zauważyłem?
Polska wbił w niego spojrzenie. Gapił się tak kilkanaście sekund, a potem głośno westchnął, wstał i... zaczął się rozbierać.
- Feliks!- krzyknął zdegustowany Litwa- No wiesz...
Urwał, bo zobaczył że jego przyjaciel nosi damską bieliznę. Tak, i dół i górę.
Blondynek stał w kącie pokoju w samiuśkiej bieliźnie i mordował przyjaciela spojrzeniem.
- Nadal nie widzisz?
- Widzę. Nosisz dziewczęcą bieliznę.
- No jasne że noszę! Czy ty nie widzisz moich piersi?!
- To że założyłeś stanik nie znaczy, że masz piersi.- uśmiechnął się z pobłażaniem
- Toris! - ryknął Felek piskliwie- Czy ja mam zdjąć majtki, żebyś, cholera, zobaczył?!
- Zobaczył co takie-
Litwa zasłonił usta dłonią, żeby nie wrzasnąć. Albo Polska miał wyjątkowo małe... No... Albo...
- Wykastrowałeś się?!
Feliks jęknął głośno i zrobił klasyczny fejspalm.
- Jak grochem o ścianę... Licia, ja jestem dziewczyną!

różowy kolor ZSRR'u [CAŁOŚĆ]Where stories live. Discover now