Rozdział dwunasty

1.7K 59 1
                                    

Po kilkunastu minutach wchodzimy już do mojego mieszkania. Całe szczęście, że posprzątałam je zanim się przeprowadziłam, bo bym się teraz spaliła ze wstydu przed Liamem. Domyślam się, że on nawet prasuje skarpetki. Ciekawe jakby zareagował gdyby zobaczył niepozmywane naczynia w zlewie i stertę ubrań na krześle. Chyba dostałby zawału i musiałabym mu udzielać pierwszej pomocy. Śmieję się z własnych myśli, choć robi mi się gorąco, gdy wyobrażam sobie robienie mu usta usta, gdyby to jednak nie był zawał.

- Chcesz kawy albo herbaty? - pytam grzecznie, ale jest raczej małe prawdopodobieństwo, ze chce coś do picia skoro przed chwilą bylismy na kawie.

- Nie, dziękuję. - odpowiada grzecznie.

- W takim razie rozejrzyj się po mieszkaniu jesli chcesz, a ja lecę do sypialni się spakować. - mówię wzkazując palcem w kierunku sypialni.

Widzę tylko jak Liam kiwa głową po czym kieruje się w strone okna. Chyba chce sprawdzić mieszkanie, ale nie wiem czego niby chce tu szukać. Przez okno raczej tu nikt nie wejdzie, ani nie wyskoczy, chyba że ma ochotę się połamać. Obracam się na pięcie i idę spakować swoje rzeczy.

Chyba nigdy w życiu nie czułam się tam dzwonie pakując ciuchy to sportowej torby. Zwykle jak jedziesz wyjeżdżałam to były to wakacje albo bankiet, po którym nocowałam u taty. Pakowałam wtedy głównie wieczorowe suknie, albo stroje kąpielowe i letnie sukienki. Teraz pakuje luźne koszulki, swetry, bluzy, leginsy i dresy. No i więcej bielizny.

Po ponad godzinie sortowania ubrań i robienia porządków w szafie jestem gotowa. Wolałam poświęcić teraz trochę czasu by mieć wszystko poukładane w szafie, gdy już tu wkońcu wrócę.

- Gotowa. - mówię stając w drzwiach sypialni z sporych rozmiarów torbą sportową.

Liam siedzi akurat na kanapie w moim małym saloniku i ze zdziwieniem stwierdzam, że zajmuje prawie jej połowę. Gdy ją kupowałam miałam wrażenie, że jest większa. Teraz już chyba wiem jak musieli czuć się moi goście.

- W takim razie idziemy. - mówi kierując się w moją stronę by zabrać mi z rąk torbę. Dżentelmen.

- Momencik! Sprawdzę jeszcze skrzynkę na listy. - lecę na klatkę by wyjąć plik listów.

Przeglądając szybko listy natrafiam na białą kartkę.

- Liam! - mówię głośno znów wracając do domu.

Pokazuje zaskoczonemu Liamowi kartkę, a on ją ode mnie przechwytuje i otwiera pewnym ruchem. Staje obok niego i z przerażeniem przyglądam się kartce zza jego ramienia.

Zadanie nie zaliczone. Na spotkaniu podjęto decyzję w jednej sprawie. Musisz się bardziej postarać.

- No nie wierzę! - podnoszę głos.- Przecież to niedorzeczne! - przecież to się nie trzyma kupy! Miałam przerwać spotkanie i tak właśnie zrobiłam. Ustalili tylko jedną rzecz i to nawet bez obecności mojego ojca. Nic więcej!

- Widocznie sprawa jaką udało im się ustalić na spotkaniu była ważna dla twojego prześladowcy. To już jest jakiś trop. - mówi z namysłem Liam.

- Wiesz co ustalili? - pytam zaciekawiona.

- Nie, ale zapytam twojego ojca. Wtedy zacznę w tym grzebać dalej.

- To wszystko robi się coraz bardziej pogmatwane.

- Dostajemy wskazówki, małe i może prześladowca ich nie zauważa, ale jeśli uda nam się z nich skleić całość to rozszyfrujemy kim jest. - mówi zamyślony.

- Ale kiedy? Skoro to takie małe wskazówki to ile spotkań i decyzji ojca będę musiała sabotować i ile razy będą jeszcze do mnie strzelać kiedy odkryjemy kim jest ten psychol!? - podnoszę głos zdenerwowana.

Ochroniarz Where stories live. Discover now