29

3.4K 121 87
                                    

Strach przejął nade mną kontrole i sparaliżował moje ciało. Ze strachem wpatrywałam się w szeleszczące krzaki, jednak kiedy zobaczyłam, że wychodzi z nich Gavi odetchnęłam z ulgą.

— Hailey?! Co się stało? — Chłopak natychmiast do mnie podbiegł

Roztrzęsiona rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak przytulił mnie i zaczął uspokajać.

— Coś cię boli? — Spytał odsuwając sie ode mnie

— Przewróciłam sie... — Szepnęłam ocierając płynące z moich oczy łzy

— Gdzie Carla? — Spytał Simón, który nagle pojawił sie koło mnie

— Nie wiem... Biegłam zaraz za nią, ale ją zgubiłam — Wzięłam głęboki wdech powietrza i zaczęłam mówić

— Dlaczego biegłyście? Przez deszcz? — Spytał Simón, a ja momentalnie sie spięłam

Gavi zauważył to i chwycił mnie za rękę dodając mi tym otuchy.

— Możesz na powiedzieć. Nie bój sie — Ten spokojny, opanowany ton bruneta sprawił, że zaczęłam mówić
— Widziałyśmy coś... — Oznajmiłam

— Co? — Zapytał blondyn obok

Wzięłam głębokie wdechy i zaczęłam mówić
— Krew... Drzewo było nią ubrudzone

Simón i Gavi spojrzeli sie na siebie zaskoczeni. Oboje chwile nic nie mówili po czym Pablo zabrał głos
— Lepiej stąd chodźmy...
— Możesz chodzić? — Spytał chwile później wskazując na moją nogę

Skinęłam głową, ale wciąż obawiałam się, że znów moge sie zgubić.

— Boje sie — Powiedziałam cicho spuszczając głowę w dół

Bruent chwycił moją szczękę i podniósł ją do góry. Nasze oczy się spotkały, a chłopak zabrał głos
— Hej...Hailey, jestem tu pamiętasz?? Nic ci się nie stanie...

Kiwnęłam głową zgadzając się z nim. Chłopak chwycił moją rękę i zaczęliśmy iść przed siebie.

W końcu jakimś cudem dotarliśmy do miejsca gdzie wcześniej się rozdzieliliśmy, jednak nie było tam Carli, ani nikogo innego. Zaczęliśmy wszystkich wołać, a w końcu odpowiedziały nam zbłąkane krzyki.

— Simón!! — Zawołał głos Isadory

— Isa! — Odpowiedział jej blondyn

Zaczęliśmy iść w stronę z której dobiegały krzyki. W końcu natknęliśmy się na Ise, Patrica i Pedriego, którzy byli tak samo zagubieni jak my.

— O Boże jak dobrze, że nas znaleźliście — Powiedziała Isa, której wyraźnie ulżyło

— Gdzie Carla? — Jednocześnie spytali Pedri, oraz Patric po czym oboje spojrzeli na siebie złowrogo

— Zgubiła się — Oznajmił Gavi, a ja tylko potwierdziłam kiwając głową

— Jak to się zgubiła? — Wtrąciła się Isa

— Co jej zrobiliście?! — Wrzasnął na nas wkurzony Patric

— Kurwa, Patric nic!! — Również podniosłam ton
— Po prostu biegłam za nią i się przewróciłam. Wolałam ją, ale ona nie słyszała i pobiegła dalej! — Dodałam po chwili

Chłopak obdarzył mnie oceniającym spojrzeniem po czym parsknął
— Ty naprawdę jesteś aż taką szmatą, czy tylko taką udajesz?

Otworzyłam oczy bo po tym co powiedział nie mogłam sobie normalnie stać i słuchać tego jak mnie nazwał. Nigdy nie sądziłam, że Patric może tak się do kogoś odezwać. Działając pod wpływem emocji podeszłam do niego i z całej siły uderzyłam go otwartą dłonią w policzek.

Głowa chłopaka odleciała na chwile w bok, po czym ten spojrzał na mnie i nie czekając chwili dłużej mnie popchnął. Upadłam na ziemie, a Gavi już więcej nie wytrzymał i podbiegł do bruneta.

— Co ty sobie kurwa wyobrażasz? — Mówiąc to rzucił się na chłopaka z pięściami

Gavi przytwierdził go do ziemi i siedząc na nim zaczął okładać go pięściami.

— Gavi!! Przestań! — Krzyknęłam podnosząc się

— Uspokójcie się — Zawołała Isa

— Gavi! Zabijesz go!! — Znów się wydarłam podbiegając do niego

Chciałam go odciągnąć jednak on był za silny.

— Pedri pomóż mi!! — Krzyknęłam przymykając oczy bo deszcz zamazywał mi obraz

González niemal natychmiast mi pomógł i już po chwili udało nam się rozdzielić chłopaków.

Gavi poprawił swoje mokre włosy po czym walną pięścią w drzewo.

— Uspokój się! — Krzyknęłam łapiąc go za ramiona

Byłam w szoku, bo jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.

— Patrz na mnie — Powiedziałam spokojnym tonem

Pablo mnie posłuchał i złapaliśmy kontakt wzrokowy. W jego oczach zauważyłam nienawiść jaką dążył Patrcia.

— Oddychaj, powoli... Ze mną... — Rzekłam oddychając głośno, oraz wolno, aby brunet mógł sie dostosować

W tym samym momencie usłyszeliśmy głośny krzyk Carli, który nie zwiastował niczego dobrego..

Nigdzie bez ciebie || Pablo GaviWhere stories live. Discover now