#20

632 48 31
                                    

Kto się rozchorował na ferie? Oczywiście AKUI. Tak, możecie mi bić brawo. Co mnie ratuje to oglądanie Tweetera i zdjęć bkdk... 💋

*+:。.。 。.。:+*


Blondyn niosąc małą dziewczynkę na rękach starał się nie myśleć źle na temat spotkania z.... Właśnie. Kim oni dla siebie są? Znajomi? Przyjaciele? Niestety Katsuki nie może myśleć o Izuku jako o swoim na przykład "kochanku". Jedna randka im nie wyszła, nie trzymali się za ręce, nie całowali. A o czymś więcej to nawet na myśl nie mogło mu przyjść.

Bakugo otworzył drzwi i odstawił dziewczynkę na ziemię. Wziął głęboki wdech.

- Izuku... Ktoś do ciebie. - Chciał zabrzmieć pewnie, ale niestety było słychać w jego głosie strach.
Zielone tęczówki spojrzały na niego a potem na małą.

- To Pan uratował moją mamusię! - Mała Milli podbiegła do zielono włosego następnie wdrapując się na jego kolana. Objęła go za szyję swoimi małymi rączkami.
- Dziękuję!

- Oh... Czyli ty jesteś Milli... Nie dziękuj mi. To moja praca. Jak czuje się twoja mama? - Uśmiechnął się. Katsuki miał wrażenie, że pierwszy raz od dawna widzi jego szczery uśmiech. Nie w stronę przyjaciela, rodzica, partnera. Tylko w stronę malutkiej brunetki. Boli. Bardzo boli.

- Czuje się lepiej podobno. Tak mówił ten Pan - Puściła szyję młodszego mężczyzny i pokazała paluszkiem na wyższego. Zielone oczy ponownie na niego spojrzały. Napięcie w pokoju zrobiło się ciężkie. Namacalne wręcz. Można powiedzieć, że wystarczy wyprostować rękę a poczuje się opór ze względu na ciężar.

- Jej mama powinna wyjść w ciągu kilku dni. - Krwisto oki złapał się za kark lekko drapiąc z nerwów. Za dużo jak na jeden raz. Sama droga tutaj była ciężka a co dopiero rozmowa.

- A czy ja pytałem ciebie?



*+:。.。 。.。:+*

- Powiedz mi. - Blondyn uderzył rękoma w blat biurka- Powiedz co się dzieje do cholery. Nagle jesteś wredny. Widzę, że udajesz uśmiech przy przyjaciołach.

- A co cię to obchodzi? - Słyszał w jego głosie obojętność i tą niechęć.

- Nagle się zmieniłeś. Czy ty masz jakąś depre- - Niestety nie dane było mu dokończyć.

- NIE JESTEM NIENORMALNY. - Młodszy wstał gwałtownie. - Myślisz, że mi jest łatwo? Myślisz, że siedzenie tutaj mi się podoba? Jeśli tak, to jesteś w ogromnym błędzie. Tak, udaje. Wiesz dlaczego?

- Olśnij mnie w końcu. - Katsuki założył ręce na piersi.

- Nie chce udawanego użalania się nade mną. Wiesz jak to jest gdy w ciągu trzech lat sypie ci się życie? Umierają ci członkowie rodziny a ty jako lekarz nie możesz nic zrobić? Wmawiasz tylko sobie, że będzie dobrze, że to jest tylko twoja głupia wyobraźnia. W pewnym momencie dosięga cię prawdziwe życie. Gdy miałem trzynaście lat umarł mój ojciec. Potem kolejne trzy osoby z rodziny. Minęło pare lat ale wiesz co? Ból nie minął. Wszystko zostało. Kiedyś myślałem, że śmierć jest najlepszym wyjściem.

- Ale to samobójstwo!

- I tak każdy z nas umrze. Samobójstwo po prostu to przyspiesza. Chciałem zostać ratownikiem by inni ludzie nie doświadczyli tego co ja. Zaraz mi powiesz, że powinienem iść do psychologa albo nawet psychiatry. Nie jestem nienormalny. Wszystko da się przeżyć.

- Nie wierze, że to powiedziałeś Deku. W tej chwili schodzisz z dyżuru. Czekasz na mnie przed szpitalem. Lepiej żebyś tam był. - Blondyn odwrócił się szybko i zniknął za drzwiami wcześniej nimi trzaskając.

.







.





.

- Deku?

*+:。.。 。.。:+*

NIE BIJCIE MNIE. Aż się sama wzruszyłam... Trochę. Hehe. Kocham was 💋

A mogłem pracować na kasie ~Bakudeku~ /18+\Where stories live. Discover now