rozdział 22

1.6K 55 37
                                    

- coś ty wymyśliła kobieto?! To powalone - oburzył się Martin, kiedy oznajmiłam mu, w jaki sposób planuję przekazać inforamację, że na świat za niecałe 8 miesięcy przyjdzie nasze dziecko. Stwierdziałam, że przygotujemy mały tort. Do środka wsadzimy pozytywny test ciążowy. Jeden z tych, które zrobiłam podczas naszej jakby kłutni.

- no ale ja mu sama nie powiem. To jest najlepszy sposób. - powiedziałam i zaciągnęłam Marina do kuchni. - okej, za robię ciasto a ty krem i będzie super. - powiedziałam. Musieliśmy się pospieszyć, bo nie wiedzieliśmy, za ile chłopak wruci do domu. Całe przygotowanie ciasta zajęło nam około godziny. Napisaliśmy na nim kremem:

" Pokrój mnie Colton",

a do środka włożyliśmy test ciążowy. Uslyszałam, że na mój telefon przyszła wiadomość, więc odpaliłam go i przeczytałam wiadomość, która jak się okazała była właśnie od chłopaka.

Od: Colton<3

C: właśnie wychodzę ze sklepu, będę za niecałe 10 minut.

Szybko ułożyliśmy tost na stole, Martin wyszedł z domu na deskę, żeby nam nie przeszkadzać, a ja poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i przyciągnęłam kolana do piersi. Schowałam głowę w nogach. Ręce trzęsły mi się że stresu, a ja nie umiałam nad tym zapanować. Przez głowę przelatywały mi same czarne scenariusze.

A co jeśli mnie zostawi?

A jeśli każe mi usunąć dziecko?

Jeśli uzna, że to moja wina?

Przez te wszystkie myśli moje całe ciało zaczęło się trząść. Chyba nigdy się tak bardzo nie stresowałam. Jestem świadoma, że przedemną ciężka droga. Dziecko, nawet jak ma je dwoje dojrzałych ludzi jest ogromną odpowiedzialnością. A ja byłam tylko nastolatką. Nie byłam nawet pełnoletnia. Ale jednego byłam pewna, niezależnie jaką decyjzję podejmie mój chłopak, ja wychowam moją córeczję, albo synka. Dopilnuję, żeby było najszczęśliwszym dzieckiem na tym świcie. Dam mu całe swoje serce.

Usłyszałam, jak drzwi się otwierają, a Colton krzyczy, że już wrucił. Łzy zaczynają powoli wypływaywać z moich oczu, a czarnych myśli jest coraz więcej.

Perspektywa Coltona

Właśnie wszedłem do domu, w którym jest wyjątkowo cicho. Idłożyłem zakupy dla mojej dziewczyny przy drzwiach i zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu jakieś osoby. Jedyne, co udało mi się dostrzec, to ciasto leżące na środku niewielkiego stolika w salonie. Według napisu miałem je pokroić.

Zacząłem się poważnie zastanawiać, co ta wariatka wymyśliła.

Obok talerza z tortem wielkości mojej rozłożonej dłoni leżał duży nóż. Wsadziłem go w ciasto, ale poczułem, że coś znajduje się w środku. Rozgrzebałem smakołyk i wyjąłem coś że środka. Musiałem rozciąć zaklejony woreczek z którego wyciągnąłem...

Test ciążowy.

Pozytywny.

Byłem przerażony. Mam cholerne 19 lat. Nie jestem gotowy na dziecko.

Ale w natłoku tych wszystkich myśli, jedna bardzo ważna wpada mi do głowy. Myślę, że sobie nie poradzę, bo mam dopiero 19 lat. Tyle, że ona ma 17. Nie jest jeszcze nawet do cholery pełnoletnia. A to na nią spada większa odpowiedzialność.

Nie wiem, jak sobie poradzimy, ale wiem jedno, nie zostawię jej. Cokolwiek my się działo, będę przy niej.

Właśnie.

Gdzie ona jest?

Trochę przestraszony zaczynam szukać dziewczyny po domu. Znajduję ją niemal od razu, w jej pokoju.

Ta ostatnia nocOnde histórias criam vida. Descubra agora