Rozdział 11. Gra się rozpoczyna.

31 6 1
                                    

Grałem spokojnie swój kolejny utwór. John zaciekawił mnie tym anonimowym listem. Coś z kościołem nigdy nie miałem. Mój współlokator siedział i pił herbatę pisząc coś na swoim blogu. Przerwałem grę widząc jak pod kamienicą parkuje auto Lestrade'a.

-Hmm? Dlaczego przerwałeś Sherlock?- Zapytał się John odwracając się do mnie. Uśmiechnąłem się widząc wysiadającego Lestrade'a.

-Mamy sprawę.- Powiedziałem po czym odwróciłem się. Już po chwili zauważyłem Grahama który wszedł spokojnie do mieszkania. Wziąłem głęboki wdech. Momentalnie się skrzywiłem. Czułem paskudny zapach perfum który drażnił moje gardło jak i nozdrza z umysłem.

-Ciało znalezione w kanale pod Fleet Street.- Powiedział Gavin. Podszedłem do niego bliżej. Zacząłem wąchać go tak jakby właśnie wypuścił dym papierosowy.- S-Sherlock co ty właśnie robisz?- Zapytał się zaskoczony inspektor.

-Cuchniesz Invictus. Te perfumy jak dla ciebie są za drogie. Osobę jaką by było stać na nią jest na przykład... Mój "kochany" braciszek Mycroft. Powiedz mi. Byłeś u niego? Oczywiście, że tak. Masz starannie ułożone włosy, a ubrania są starannie założone. Nie posiadają ani jednego pogięcia. Powiedz więc mi.- Powiedziałem chytrze nachylając się nad jego uchem.- Pieprzycie się u niego? Nie wypieraj się. Widziałem wasze SMSy. Jak Donovan się przypieprzy masz ją ochrzanić.- Powiedziałem po czym zacząłem iść do wieszak.- No chyba, że wolisz by się dowiedzieli o twoim sekrecie.- Dodałem ubierając płaszcz i szalik. Nasz drogi Grahamek stał w szoku i z czerwoną niczym burak twarzą. Zacząłem iść, a za mną podążył prawdopodobnie rozbawiony John. Po opuszczeniu budynku wezwaliśmy klasycznie taksówkę. Pojechaliśmy nią pod wskazane miejsce. Będąc na miejscu wysiadłem z Johnem z pojazdu. Następnie podeszliśmy do policjantów. Zabrałem od nich rękawiczki które założyłem wraz z Watsonem po czym zeszliśmy do ścieków. Widziałem jak sporo lamp oświetlało ciało. Już Anderson otwierał usta na co Gilbert wsadził mu w je bułkę grahamkę. Rozbawiło mnie to. Czyli nie chce by oni dowiedzieli się o jego prywatnych spotkaniach "biznesowych" z moim bratem. Przykucnąłem i zacząłem badać zwłoki. Chłopak na oko osiem może dziewięć lat, blond włosy z raną na głowie. Odchyliłem podarte fragmenty na jego koszulki. Na koszulce miał wycięty napis "Nie kradnij".

-Nie kradnij to siódme przekazanie boże Sherlocku.- Powiedział John kucając u mego boku.- Śmierć musiała nastąpić z powodu urazu czaszki. Musiał zostać wielokrotnie uderzony w głowę. Jednak lepiej zrobić badania krwi. Ma tu jedno miejsce ogolone jakby ktoś miał mu zrobić trepanację czaszki.- Powiedział Watson. Nachylił się oświetlając miejsce bez włosów. Zauważyłem ślad od igły. Byłem bardzo zadowolony z dedukcji Johna. W końcu uczył się ode mnie. Ale co tu więcej mówić. Gra się rozpoczyna.

Zagadkowy DetektywWhere stories live. Discover now