XXIII. Kocham Cię razy nieskończoność

293 18 4
                                    

Tą osobą była Natasha Romanoff.

To właśnie ta osoba przysłuchiwała się ich rozmowie.

Ciszę przerwała Yn. Jej emocje automatycznie poszły w dal. Wyłączyły się. Tak o. Po prostu.

- Jak długo tu stoisz?

- Wystarczająco długo - w oczach rudowłosej widać było smutek.

Yn zdecydowała się na najprostszy i najlepszy dla niej sposób rozwiązania problemów.

Uciekanie od nich.

Choć to chyba nie można było nazwać ich rozwiązywaniem.

Wyminęła Natashę i skierowała się do pokoju. Pewnie za nią pójdzie. Cóż, może pójdzie gdzieś indziej? Tak. To zdecydowanie lepszy pomysł.

Wiedziała, że Natasha jej nie szuka. Na razie. Zdążyła się przyzwyczaić, że rudowłosa będzie udawała, że jej nie zależy tylko po to aby kilka chwil później za wszelką cenę ją znaleźć.

Poszła na dach.

Wspięła się zgrabnie po drabinie, niemal jak kocica i poszła na skraj dachu, znajdowała się kilkanaście metrów nad ziemią. Usiadła wygodnie a jej nogi zwisały z krawędzi.

Nie myliła się. Kilka minut później usłyszała za sobą ciche kroki i delikatny, niemal nie słyszalny szelest ubrań.

Oczywiście była to Natasha. Bo kto inny.

- Naprawdę musiałaś uciekać? - zaczęła czarna wdowa. Wyglądała na zmartwioną a jednocześnie wkurzoną.

Nieźle, Yn. Powodzenia w tłumaczeniu się dlaczego Nat nie wiedziała o tym wszystkim co powiedziałaś Bannerowi wcześniej.

- Tak? - jej odpowiedź bardziej przypominała pytanie. Spoglądała z góry na budynki pod nią. Jeszcze kilka miesięcy temu bez problemu mogłaby skoczyć. Tak o. Nie to żeby jej życie było jakoś straszne. Po prostu nie miała nikogo, dla kogo mogła by żyć. Lecz później pojawiła się ta rudowłosa agentka, która znalazła ją w lesie, nad jeziorem.

Yn to pamiętała bardzo dobrze. Zbliżała się noc, słońce zachodziło. Tafla jeziora mieniła się ciepłymi kolorami. Niebo było piękne. A ona właśnie uciekła z Hydry. A potem wszystko potoczyło się tak szybko. Avengersi stali się przez te kilka miesięcy dla niej jak rodzina. Prawdziwa rodzina, której nigdy nie uznawała, że miała.

Romanoff do niej podeszła, usiadła koło niej. Teraz i ona patrzyła się na budynki pod nimi a jej nogi również zwisały z krawędzi Stark Tower.

Yn niepewnie złapała Natashę za rękę. Niby mały gest lecz obydwie wiedziały ile naprawdę znaczy.

- Przepraszam - wyszeptała brunetka i odwróciła głowę aby na nią spojrzeć. - Powinnam być z tobą szczera i... - jej wypowiedź została przerwana szybkim, miękkim pocałunkiem.

- Kukiełką do zabijania? Naprawdę tak o sobie myślisz? - Natasha przejęła temat rozmowy.

- Tak. Tak o sobie myślę. Myślę również, że...nie zasługuje na to co mam. Nie zasługuję na ciebie. Nie po tym wszystkim co zrobiłam.

- Oh, Yn...- Natasha przytuliła ją, wdychając ten piękny zapach jej włosów. Naprawdę pachniała jak lawenda. - Nie tylko ty masz krew na rękach. Wierz mi. Może zostałaś wychowana na kukiełkę do zabijania ale już nią nie jesteś.. już nie. - pogładziła włosy młodszej. - I nie mów tak, że na mnie nie zasługujesz. Kocham cię, rozumiesz? Nie ważne co zrobiłaś, kim jesteś, co zrobisz...zawsze będę cię kochać, Y/n. Zawsze i na zawsze.

- Kocham cię Natasha, kocham cię razy nieskończoność - uśmiechnęła się.

Przytulały się jeszcze tak kilka minut. Słuchając wszystkiego co ich otacza i ich samych. Słuchały własnych oddechów, własnych bić serc. Słuchały również wszystkich odgłosów miasta, które już zaczynało kłaść się spać. Na ulicach było coraz mniej aut lecz światła w budynkach nadal mieniły się na różne kolory.

- Pójdziemy do pokoju? - zapytała się cicho Natasha, nadal trzymając w objęciach Yn.

Brunetka przytaknęła i skradła jej szybkiego całusa co zaskutkowało śmiechem Natashy.

- Jak tędy przyszłaś? - zapytała się Yn, wiedząc, że na dach można przyjść kilkoma drogami.

- Tak samo jak ty - spojrzała się na Yn, która otwierała okno, właśnie tą drogą obydwie się tu znalazły.

Będąc już na korytarzu Natasha złapała Yn za rękę, przyciągając ją bliżej do siebie.

Brunetka uśmiechnęła się i zapytała z chytrym uśmiechem:

- Co, martwisz się, że ci ucieknę?

Agentka na to nic nie odpowiedziała, jedynie przewróciła oczami w ten sobie tak znany sposób gdy Yn powie coś głupiego lub śmiesznego. Albo i takiego i takiego.

Znalazły się już w pokoju. Yn usiadła na swoim łóżku biorąc książkę do ręki. Najwidoczniej nie chciała rozmawiać o tym co się stało wcześniej, Natasha jak na złość tego nie uszanowała. Nie mogła dać jej tak po prostu spokoju. To nie w jej stylu, za bardzo zależy jej na Yn aby mogła jej odpuścić.

Podeszła do brunetki zabierając jej książkę z ręki i odłożyła ją na półkę. Yn popatrzyła się na nią z wyrzutem, co oczywiście Natasha puściła mimo uszu.

Usiadła koło niej na łóżku. Nie na długo bo po kilku sekundach znudziła jej się ta pozycja i ją zmieniła. Teraz leżała na łóżku z głową na udach Yn.

Yn pochyliła się nad nią i delikatnie pocałowała na co rudowłosa oddała pocałunek.

- Będę z tobą szczera. Obiecuję - szepnęła uśmiechając się. Patrzyła się na Natashę i w tym momencie zrozumiała, że naprawdę znalazła swój sens życia. Mogłaby dla niej zabić.
Mogłabym zrobić dla niej wszystko.
Nawet dla niej zginąć.
Albo zrobić o wiele gorsze rzeczy.

- Po prostu...- zaczęła kontynuować, w końcu obiecała jej szczerość, prawda? - Bałam się, że po tym jak ci opowiem o tym co kiedyś robiłam, o mojej przeszłości już nie spojrzysz na mnie tak jak wcześniej. Że nasza relacja się zmieni. - uśmiechnęła się lecz w jej szmaragdowych oczach gościł smutek zmieszany z jakimś innym, nie możliwym do zidentyfikowania uczuciem.

Natasha podniosła się, teraz siedziała na przeciwko Yn. Spojrzała się w jej śliczne oczy. Natasha kochała się w nie wpatrywać.

Ujęła jej twarz w swoje ciepłe dłonie, gładząc jednocześnie jej policzek, po którym wcześniej spłynęła pojedyncza łza - Yn, musisz mi zaufać. Nigdy cię nie zostawię. To obietnica - uśmiechnęła się lekko. Jak Yn uwielbiała gdy ona się uśmiechała. Yn uwielbiała każde zachowanie Natashy. Każdy jej uśmiech był idealny.

Złączyły usta w słodkim, subtelnym pocałunku.

- Naprawdę cię kocham - wyszeptała pomiędzy pocałunkami Yn.

- A ja ciebie bardziej - uśmiechnęła się chytrze i znowu złączyła ich wargi.


Stay With Me| Natasha Romanoff X Reader StoryTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang